Jedną z piękniejszych rzeczy w futbolu są niewątpliwie mecze, w których jedna z ekip odwraca losy spotkania i pomimo straty gola lub kilku potrafi uzyskać dobry wynik. Myśląc „remontada”, pierwsze co mi się nasuwa jest finał Ligi Mistrzów z 2005 roku, kiedy Liverpool przegrywając z Milanem do przerwy 0-3 wrócił na drugą połowę zdeterminowany i wyrównał wynik. Następnie w serii rzutów karnych The Reds okazali wyższość nad włoskim zespołem i podnieśli najważniejsze klubowe trofeum na Starym Kontynencie. Przejrzałem historię Atletico i wybrałem 10 potyczek (w tym jeden dwumecz), w których Rojiblancos w efektownym stylu podnosili się z kolan. Przy tworzeniu klasyfikacji kierowałem się dramaturgią meczu, siłą przeciwnika oraz okolicznościami odrobienia strat.
10. Hercules – Atletico 2-3 (1:0) – 9.09.1979 r., Primera Division
Atletico prezentowało się na tyle słabo, że do przerwy przegrywali, mimo że gospodarze grali w osłabieniu po czerwonej kartce, którą otrzymał Miodrag Kustudić. W drugiej połowie obie ekipy straciły po jeszcze jednym graczu, ale nadal piłkarze z Alicante dominowali i podwyższyli na 2-0. Rojiblancos wzięli się do roboty dopiero w końcówce i kontaktową bramkę zdobyli w 80. minucie. Podopieczni Luisa Aragonesa ostatecznie zwyciężyli, a decydująca bramka padła z rzutu karnego w 89. minucie. Najbardziej w spotkaniu mierzi fakt, że goście męczyli się z rywalem, który przez większość meczu grał mając gracza mniej na murawie.
9. Atletico – Espanyol 7-3 (2-3) – 2.12.1945 r., Primera Division
Piłkarze z Madrytu rozpoczęli ten mecz słabo i już po 26 minutach przegrywali 0-2. Szybko jednak udało im się podnieść i po kolejnych 11 minutach na tablicy wyników widniał remis. Na przerwę schodzili jednak z jednobramkową stratą. Ricardo Zamora najwyraźniej dobrze zmotywował swoich graczy w szatni, gdyż po przerwie na boisku panowali niepodzielnie i po zaaplikowaniu rywalom 5 goli wygrali wysoko. Dziś wynik określilibyśmy mianem „hokejowego”, ale 70 lat temu nie były niczym nadzwyczajnym.
8. Atletico – Murcia 4-3 (2-2) – 22.10.1944 r., Primera Division
Kolejny zestawieniu mecz pod wodzą trenera Zamory. Spotkanie było o tyle ciekawe, że już w pierwszej połowie Atletico dwukrotnie musiało odrabiać straty. Trzecie prowadzenie goście uzyskali w 77. minucie, ale tym razem Colchoneros nie zadowolili się jedynie wyrównaniem stanu meczu. Dzięki dwóm golom w końcówce wywalczyli pełną pulę punktów.
7. Lleida – Atletico 3-4 (2-1) – 26.11.1950 r., Primera Division
Goście rozpoczęli zgodnie z planem i szybko objęli prowadzenie. Przedostatnia ekipa w tabeli nie złożyła broni i w 61. minucie prowadziła 3-1. Gola kontaktowego zdobył Perez-Paya, ale prawdziwą gwiazdą tego meczu okazał się Larbi Ben Barek. Urodzony w Maroku piłkarz, o ciekawie brzmiącym nazwisku, zdobył 3 bramki, w tym ostatnią z karnego.
6. Recreativo – Atletico 3-0 (2-0) – 6.01.2010 r., 1/8 Copa del Rey, 1. mecz
Atletico – Recreativo 5-1 (3-0) – 14.01.2010 r., 1/8 Copa del Rey, 2. mecz
Jedyny dwumecz w zestawieniu. Pierwsze spotkanie zakończyło się katastrofą. 0-3 z drugoligowcem mówi samo za siebie. Do rewanżu piłkarze z Vicente Calderon przystąpili w znacznie lepszej dyspozycji i już w pierwszej połowie odrobili straty. Dogrywka jednak nie była tym, o czym myśleli i w drugiej połowie podwyższyli na 4-0. Wszystko szło dobrze, do 70. minuty, kiedy goście strzelili gola, a dzięki temu, że była to bramka zdobyta na wyjeździe, to oni na ten moment byli bliżej awansu. Nie było to jednak wyczerpanie limitu nieszczęść, gdyż po 2 minutach czerwoną kartkę obejrzał Paulo Assuncao i awans wydawał się jeszcze odleglejszy. Charakteru i determinacji ostatecznie nie zabrakło i Simao w 83. minucie sprawił, że to Rojiblancos przeszli do ćwierćfinału.
5. Valencia – Atletico 3-5 (2-0) – 21.02.1996 r., ½ finału Copa del Rey, 1. mecz
Do przerwy wszystko szło po myśli Nietoperzy, którzy uzyskali dwubramkowe prowadzenie. W drugiej części sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Na boisku istniała tylko ekipa gości, która najpierw za sprawą 2 goli Panticia doprowadziła do wyrównania, a następnie zaaplikowała rywalom 3 kolejne bramki. Valencię tego dnia było stać jedynie na odpowiedź w końcówce meczu i ustalenie wyniku na 3-5. Na uwagę zasługuje fakt, że piłkarze Anticia zagrali o pełną pulę i nie kalkulowali czekając na odrobienie strat w rewanżu.
4. Atletico – Athletic 6-6 (2-1) – 29.01.1950 r., Primera Division
Szalony mecz – tak najkrócej można opisać to spotkanie. Dobrze rozpoczęli je goście, którzy po niecałej minucie wyszli na prowadzenie. Nie przeszkodziło to jednak graczom Atletico w odrobieniu strat i zejściu na przerwę przy prowadzeniu 2-1. Bardziej skoncentrowani i zdeterminowani na murawie pojawili się Baskowie. W ciągu 20 minut zaaplikowali 4 gole, a jednym ze strzelców był legendarny Zarra. Gospodarze próbowali ratować wynik i w 68. minucie strzelili na 3-5, ale po chwili z 6. gola cieszył się Athletic. Taki stan rzeczy utrzymywał się aż do 84. minuty, kiedy asumpt do walki dał Ben Barek bramką strzeloną z karnego. 2 gole strzelone w ciągu kolejnych 5 minut przez podopiecznych Helenio Herrery dały, niespotykany dziś, wysoki remis. Poza podium głównie ze względu na brak zwycięstwa.
3. Atletico – Barcelona 4-3 (1-2) – 1.03.2009 r., Primera Division
Dosyć świeży kawałek historii. Henry i Messi po 30 minutach dali Blaugranie prowadzenie, które przed przerwą zmniejszył Forlan. Za sprawą Aguero Atleti doprowadziło do wyrównania, ale po raz kolejny błysnął Henry i na tablicy wyników po 74 minutach było 2-3. Remis przywrócił Forlan skutecznie egzekwując rzut karny. Od Francuza i Urugwajczyka gorszy nie chciał być Kun, który również strzelił 2 gole tego dnia i w 89. minucie zapewnił zwycięstwo gospodarzom. Barcelona była liderem ligi i traciła średnio mniej niż 1 bramkę na mecz.
2. Atletico – Celta Vigo 5-4 (1-3) – 29.09.1940 r., Primera Division
Piłkarze z Galicji osiągnęli szybko trzybramkowe prowadzenie, a gospodarzy było stać tylko na 1 gola w 1. połowie. Zaraz po przerwie Celta podwyższyła 4-1. Wszystko zmierzało do szczęśliwego dla gości końca, ale po kwadransie drugiej połowy obudzili się Atletico, którzy przejęli inicjatywę. W 70. minucie doprowadzili do remisu, a hat-tricka zaliczył Paco Campos. Ten sam gracz w 85. minucie wyprowadził swój zespół na prowadzenie, a w ostatecznym rozrachunku dał zwycięstwo.
1. Atletico – Barcelona 4-3 (0-3) – 30.10.1993 r., Primera Division
Absolutny i niepodważalny nr 1 dla mnie w tym zestawieniu. Duma Katalonii od 3 sezonów niepodzielnie rządziła a lidze hiszpańskiej, a do Madrytu przyjechała jako lider i po 34 minutach prowadziła 3-0. Hat-trickiem popisał się Brazylijczyk Romario. Tuż po wznowieniu meczu po przerwie Roman Kosecki zmniejszył stratę. W 55. minucie bramkę kontaktową zdobył Pedro, który popisał się mocnym uderzeniem z rzutu wolnego. Kolejne ataki przyniosły skutek i po błędzie piłkarza Barcelony szansę na kolejne trafienie dostał Kosecki, który wyrównał wynik meczu w 73. minucie. Idący po zwycięstwo piłkarze Ramona Heredii zostali przystopowani na 7 minut przed końcem meczu. Wtedy czerwony kartonik ujrzał Pirri Mori. Goście najwyraźniej poczuli się zbyt pewni siebie, bo w 89. minucie pozwolili Atletico wyprowadzić kontratak, który na gola zamienił Caminero. Asystę zaliczył Kosecki, więc Polaka śmiało można uznać za bohatera tego meczu.
Bardzo fajne zestawienie. Od siebie dodam tę dosyć świeżą remontadę:
https://www.youtube.com/watch?v=3rZkGm1ya24
@Dylan, miałem ją na wstępnej liście, jak zresztą kilka tych z 0-2 do 3-2. Wybrałem więc ten mecz, gdzie było najmniej czasu na odrobienie strat.
Jeszcze ten mecz:
https://www.youtube.com/watch?v=UyKyBk4RaVI
Jeden z najbardziej emocjonujących jakie kiedykolwiek oglądałem. Później do końca wygraliśmy już wszystko i weszliśmy do LM. Gdybyśmy tam zdupili, byłoby po ptokach…
Ja natomiast mam w pamięci mecz z Bilbao dwa sezony temu. Może nie jest tak niezwykły, bo do przerwy graliśmy tragicznie i przegrywaliśmy 1:0 na San Memes. Byłem pewien, że albo przegramy jeszcze większym wynikiem, albo utrzyma się do końca prowadzenie Bilbao. No i ostatecznie zwyciężyliśmy 1:2. A zapamiętałem to dlatego, że w przerwie wszedłem na kursy live i na Atleti był kurs 27 albo 28 – do tej pory żałuje, że kilku stówek nie rzuciłem.