Po serii pięciu kolejnych zwycięstw na swoim stadionie, Atletico Madryt przegrało pierwszy mecz na Vicente Calderon w tym sezonie. Rojiblancos ulegli 0:2 ciężko pracującej na 3 punkty drużynie Betisu.
Największą niespodzianką w składzie Los Colchoneros było wystawienie na pozycji prawego obrońcy Juanfrana. Hiszpański skrzydłowy zastąpił Luisa Pereę, który nie zdążył dojść do pełni zdrowia po urazie, którego nabawił się w czwartkowym meczu z Rennes i ostatecznie nie został włączony do meczowej ’18’.
Pierwszą niezłą sytuację bramkową wypracował właśnie Juanfran. Wrzucił on z prawej strony na głowę Radamela Falcao, jednak strzał Kolumbijczyka o centymetry minął słupek. Zaledwie parę minut później, snajper Atletico zmarnował kolejną dogodną okazję, tym razem nieskuteczne okazało się jego uderzenie z woleja. Od pierwszych minut Betis skupił się głównie na grze z kontry, podczas gdy Rojiblancos, głównie za sprawą Diego, próbowali rozbić defensywę gości. Pomimo dominacji w pierwszych 45 minutach, gospodarze stworzyli niewiele dobrych akcji. Główki Diego Godina i strzały Diego nie były wystarczająco dobre, aby zmusiły bramkarza Betisu do większego wysiłku, a z kolei strzały Ardy Turana zostały bardzo dobrze wybronione.
Na początku drugiej części meczu Betis wyszedł na prowadzenie. Godin stracił piłkę w środku pola, a goście skutecznie to wykorzystali. Podanie z lewej strony doszło do Alejandro Pozuelo, a ten po nieudanej interwencji Alvaro Domingueza znalazł się w sytuacji sam-na-sam z Thibautem Courtoisem i pewnie umieścił piłkę w siatce. Strasznie głupią decyzję podjął Gregorio Manzano, który zdjął z boiska najlepszych zawodników Atletico w tym meczu – Ardę Turana i Diego. Spotkało się to natychmiast z ogromną porcją gwizdów i okrzyków ze strony rozjuszonych kibiców Rojiblancos. Koke, który pojawił się na boisku, mógł wyrównać stan meczu, jednak jego strzał fenomenalnie wybronił Casto. W 72. minucie czerwoną kartkę otrzymał strzelec bramki dla Betisu. Była ona konsekwencją drugiej żółtej kartki, która została pokazana za zagranie ręką. Powtórki jednak udowodniły, że była to błędna decyzja sędziego. Jednak gra w przewadze po raz kolejny w tym sezonie kompletnie nie służyła Atletico. Betis jeszcze mocniej skupił się na defensywie, a bramkarz gości wydawał się dostać jeszcze więcej mocy i chęci. Strzał głową Adriana w 99 przypadkach na 100 wpadłby do bramki, jednak tym razem był to ten jeden raz, w którym bramkarz popisał się świetnym refleksem. Podczas gdy Adrian i Gabi marnowali kolejne okazje do wyrównania, Betis niemal podwyższył na 2:0. Roque Santa Cruz ładnie podał do Jeffersona Montero, ale ekwadorski skrzydłowy gości uderzył niecelnie. W doliczonym czasie gry Santa Cruz dobił gospodarzy. Paragwajczyk zdołał strzelić gola pomimo tego, że liczebną przewagę miała defensywa Los Colchoneros. Błąd Juanfrana pomógł mu jednak w zdobyciu bramki. Tuż przed ostatnim gwizdkiem Jorge Molina mógł podwyższyć na 3:0 dla gości, jednak jego strzał obronił Courtois.
Ten mecz powinien zadecydować o przyszłości Manzano. Obecny szkoleniowiec Rojiblancos powinien pożegnać się ze stanowiskiem i jedyną sporną kwestią powinno być to, czy powinno się to stać przed czy po meczu z Albacete. Zmiany jednak są koniecznie i nieuniknione, a dopóki sezon można jeszcze uratować, to trzeba je podjąć. Adios, El Goyo!
Skład Atletico Madryt: Courtois – Juanfran, Godin, Dominguez, Filipe – Assuncao, Gabi (Salvio 82′), Arda Turan (Koke 68′), Diego (Reyes 68′) – Adrian, Falcao
Bramki: 0:1 – Pozuelo 54′, 0:2 – Santa Cruz 90′
BRAMKI Z TEGO SPOTKANIA MOŻECIE OBEJRZEĆ KLIKAJĄC TUTAJ (KLIK!)