Dziś mamy:16 May, 2024
19.05.2024, g. 19:00
La Liga (Hiszpańska Primera Division)
Atletico Madryt vs Osasuna
Do meczu pozostało:
3dn.7godz.59min.
11.42 X4.75 26.50 Odbierz 630 zł i typuj na eFortuna.pl Zarejestruj konto
Transmisja na żywo

Real Jaen – Atletico 0:3; komfortowa sytuacja przed rewanżem w Madrycie

Misja wykonana. Atletico Madryt nie popełniło błędów sprzed blisko roku i bez większych problemów poradziło dziś sobie w wyjazdowym meczu z Realem Jaen, w którym wygrało 3:0. Rojiblancos właściwie zapewnili już sobie awans do 1/8 finału Copa del Rey, a rewanż na Vicente Calderon będzie tylko formalnością. Rywalom trzeba jednak oddać to, że do momentu otrzymania czerwonej kartki walczyli dość dzielnie i chwilami byli nawet zespołem lepszym. Gra w osłabieniu oznaczała dla nich oddanie pola gry podopiecznym Diego Simeone, a ci nie zawiedli i pomimo dość eksperymentalnego zestawienia kontrolowali przebieg spotkania praktycznie do samego końca.

Choć Cholo do Andaluzji nie zabrał kilku kluczowych zawodników, to wyjściowy skład był najsilniejszy z możliwych. Co ciekawe, między słupkami stanął Thibaut Courtois, a nie, jak przewidywano, Sergio Asenjo. Początek meczu był dość zacięty, a Real Jaen pokazał, że nie zamierza się poddać i chce walczyć o korzystny wynik. W 3. minucie z prawej strony bardzo ładne dośrodkował Raul Garcia, a piłka trafiła wprost na głowę wbiegającego w pole karne rywali Koke. Strzał hiszpańskiego pomocnika bez trudu wyłapał Toni Garcia. Kilka chwil później bramkarz Los Legartos na tyle niefrasobliwie bawił się z futbolówką, że o mały włos nie stworzył tym wyśmienitej okazji dla Atletico. Potem pierwszą niezłą akcję przeprowadzili gospodarze, ale prostopadłe podanie do Israela Jereza okazało się ciut za mocne, przez co piłkarz ten został dobrze przyblokowany przez Jorge Pulido i Domingo Cismę, a piłkę zgarnął Courtois. W międzyczasie na boisku obserwować można było wiele walki i agresji, w tym m.in. brzydki faul a Raulu Garcii, za który o dziwo sędzia nie pokazał żółtej kartki. W 15. minucie na moment przycisnął Real Jaen, ale najpierw Juanma z dystansu uderzył bardzo niecelnie, a później Cata Diaz zdołał wybić na rzut rożny strzał Sanitego Villi. Kilkadziesiąt sekund później Toni Garcia uprzedził wychodzącego na czystą pozycję Diego Costę i interwencją głową poza polem karnym zażegnał niebezpieczeństwo. Z woleja z około 15 metrów strzelał Cristian Rodriguez, ale piłka poleciała obok słupka. W 23. minucie gospodarze o mały włos nie wyszli na prowadzenie. Na lewym skrzydle znalazł się Fran Machado, jednak po dobrym rozegraniu piłki z Israelem jego uderzenie wybronił Courtois, a Silvio dla bezpieczeństwa wybił futbolówkę na rzut rożny. Był to okres słabszej gry Rojiblancos, co jednak zmieniło się kilka chwil potem. Z prawej strony płasko w pole karne zagrał Silvio, Raul Garcia oddał strzał, który odbił bramkarz Realu Jaen, do piłki dopadł Diego Costa, jednak jego dobitkę zatrzymał ręką Daniel Torres. Obrońca gospodarzy otrzymał czerwoną kartkę i wskazał na 11. metr. Nie obyło się oczywiście bez protestów oraz gwizdów publiczności. Do piłki podszedł Diego Costa, który kompletnie zmylił Toniego Garcię i wyprowadził Los Colchoneros na prowadzenie. Od tego momentu inicjatywa była już po stronie podopiecznych Diego Simeone, którzy próbowali strzelić kolejnego gola. W 31. minucie na lewej stronie z piłką znalazł się Raul Garcia. Hiszpan świetnie zagrał do wybiegającego zza pleców obrońców Costy, ale Brazylijczyk źle przyjął futbolówkę, w konsekwencji czego ta odskoczyła mu na zbyt dużą odległość. Walka toczyła się głównie w środku pola, jednak z reguły wygrywało ją Atletico. Real Jaen wyraźnie nie radził sobie w nowej sytuacji, co ułatwiało zadanie gościom. W 36. minucie w kolejnej świetnej sytuacji znalazł się Costa, ale tym razem będąc sam na sam z bramkarzem przy próbie mijania Toniego Garcii 24-latek za bardzo uciekł do boku i cała akcja spaliła na panewce. Do przerwy nie wydarzyło się już nic ciekawego, choć gdyby w szeregach Rojiblancos było nieco więcej dokładności, to być może padłyby jakieś bramki jeszcze w trakcie pierwszych 45 minut.

Druga połowa była znacznie brzydsza i mniej ciekawa, choć paradoksalnie strzelono w niej aż dwa gole. Od początku walka się zaostrzała i widać było coraz więcej agresji w poczynaniach piłkarzy obu zespołów. Pięć minut po wznowieniu gry zagotowało się pod bramką gospodarzy. Piłkę z rzutu rożnego dośrodkował Koke, ta odbiła się od Nino i gdyby nie interwencja bramkarza, to mielibyśmy 2:0 dla podopiecznych Simeone. W odstępie kilkudziesięciu sekund sporo szczęścia miał Gabi. Kapitan Atletico o mały włos nie wyleciał z boiska po brzydkim faulu na jednym z rywali. Sędzia postanowił go jednak oszczędzić i nie pokazał mu żółtej kartki, jaką zobaczył kilka chwil wcześniej za inne przewinienie. Później przy lądowaniu po jednym z wyskoków źle stanął Costa, ale na szczęście uraz okazał się niegroźny, dzięki czemu Brazylijczyk mógł kontynuować grę. Po godzinie gry na chwilę przycisnęli gospodarze, którzy jednak poza kilkoma rzutami rożnymi nie zdołali wywalczyć niczego więcej. Tymczasem wejście smoka zaliczył Adrian Lopez. Hiszpański napastnik na boisku pojawił się w 60. minucie, po czym niemal natychmiast wpisał się na listę strzelców. Były gracz Deportivo otrzymał podanie będąc na prawym skrzydle i postanowił samemu złamać akcję do środka, a że nie napotkał zbyt wielkiego oporu, to pomimo asysty dwóch obrońców wjechał z piłką w pole karne i z kilku metrów pokonał bezradnego Toniego Garcię. Była to jego pierwsza bramka w tym sezonie, więc może wreszcie nastąpi przełom w jego grze. To trafienie niemal kompletnie podłamało Real Jaen. Gospodarze zostali całkowicie zdominowani. W 70. minucie z lewej strony ładną akcję przeprowadził Costa, który zdołał dograć w pole karne do Adriana, jednak jego strzał został zablokowany. Kilka minut później groźny strzał zza 'szesnastki’ oddał Cristian Rodriguez, jednak piłka poleciała tuż obok słupka i uderzyła w boczną siatkę. Jak się później okazało, była to ostatnia akcja Urugwajczyka w tym meczu, bowiem w 75. minucie podczas szarży na lewym skrzydle został na tyle mocno kopnięty w udo, że musiał na noszach opuścić murawę, a cała sytuacja nie wyglądała za dobrze. W jego miejsce wszedł Oliver Torres, który całkiem nieźle zaprezentował się w ostatnim kwadransie. Młodziutki pomocnik mógł nawet zdobyć bramkę, ale po zagraniu Adriana z prawej strony 17-latek główkował z kilku metrów wprost w bramkarza. W odpowiedzi z dystansu strzelał Machado, ale pewnie wyłapał tę próbę Courtois. W 89. minucie świetnymi interwencjami popisał się Toni Garcia. Golkiper Realu Jaen najpierw odbił uderzenie Costy, a następnie zdołał wybić na rzut rożny dobitkę Adriana. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się zwycięstwem Atletico 2:0, Rojiblancos zdołali wbić rywalom trzeciego gola. Oliver Torres w ostatniej minucie doliczonego czasu świetnie zagrał na prawe skrzydło do Silvio, a ten wrzucił w pole karne, gdzie Raul Garcia główkował na tyle skutecznie, że piłka wpadła do siatki tuż przy dalszym słupku.

Nie było to na pewno najpiękniejsze spotkanie, ale akurat dziś najważniejszy był wynik i to, by w końcu zmazać plamę z poprzedniego sezonu, kiedy byliśmy świadkami kompromitacji w dwumeczu z Albacete. Podopieczni Simeone muszą skupić się teraz ponownie na La Liga, bowiem już w sobotę czeka ich niesamowicie ważne starcie. Na Mestalla będą musieli stawić czoła Valencii i jeśli rzeczywiście chcą uchodzić za trzecią siłę w Hiszpanii, to muszą ten mecz co najmniej zremisować, a najlepiej wygrać.

Skład Atletico: Courtois – Silvio, Pulido, Cata Diaz, Cisma – Gabi (Saul 66′), Mario Suarez, Koke (Adrian 60′), Raul Garcia, Cristian Rodriguez (Oliver Torres 77′) – Diego Costa

Bramki:
1:0 – D. Costa 28′ (karny)
2:0 – Adrian 62′
3:0 – R. Garcia 90+3′



Share
0 0 Głosy
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Daro
Daro
2024 lat temu

Tak poza tematem
Fajna wypowiedź Marka Koźmińskiego
– Tuż po wyborach wspomniał pan, że będzie szukał piłkarzy z polskimi korzeniami w Ameryce Południowej. Ciekawy pomysł.
– Szukać trzeba wszędzie, bo dość już tracenia kolejnych Podolskich czy Klose. A przecież polska emigracja do Ameryki Południowej też dała swoje owoce i brzmiących po polsku nazwisk tam nie brakuje. Taki Luis Felipe Kasmirski z Atletico Madryt w reprezentacji Brazylii nigdy nie będzie gwiazdą, a u nas grałby pierwsze skrzypce.

Taka ciekawostka, wyobraźcie sobie na obronę Kasmirski, Kościelny, Wasyl/Glik i Piszczek ;p

gregory97
gregory97
2024 lat temu

No i właśnie dlatego to Niemcy byli w półfinale ME, a nie my. Piłkarzy z polskimi korzeniami, którzy mogli by grać u nas jest sporo np. Kościelny, Klose, Podolski, Kaszmir, Trochowski czy Melikson. Niemcy wykorzystują takich zawodników już nawet nie będę wymieniać, jakby tego nie robili nie byli by taką potęgą tylko gdzieś na poziomie Szwecji.

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.

0
Chcielibyśmy wiedzieć co o tym sądzisz, zostaw komentarz!x