Tak, to już jutro. Bez względu na to, czy będziesz siedział w barze z innymi kibicami, czy może w domu przed telewizorem lub komputerem, czy też w pracy śledząc wynik przez Internet w komórce, na niespełna dwie godziny zapomnisz o wszystkim, co jest dookoła Ciebie i jak każdy kibic Rojiblancos będziesz ściskał kciuki. Na Santiago Bernabeu dojdzie bowiem do kolejnych derbów Madrytu. Biała strona stolicy Hiszpanii zmierzy się z tą czerwono-białą. Utytułowany Real podejmie na własnym boisku Atletico, które coraz mocniej puka do czołówki i to nie tylko hiszpańskiego, ale przede wszystkim europejskiego futbolu. Dwie filozofie futbolu, dwie różne drużyny i przede wszystkim sytuacja w tabeli, jakiej nie było już od wielu, wielu lat. Czy Los Colchoneros zagrają jak nigdy i przegrają jak zwykle? A może wreszcie przełamią fatalną serię meczów bez zwycięstwa nad lokalnym rywalem? Odpowiedź już za nieco ponad 24 godziny.
PIERWSZY TAKI MECZ OD SIERPNIA
Powiedzmy sobie uczciwie – od pojedynku z Chelsea o Superpuchar Europy Rojiblancos nie mierzyli się z żadnym przeciwnikiem tej klasy. Oczywiście, podopieczni Diego Simeone ograli w Primera Division Malagę, która nadzwyczaj dobrze radzi sobie w Lidze Mistrzów, ale mimo wszystko nie jest to jeszcze absolutna światowa czołówka. Już bliżej do tego ma Valencia, która jednak w tym sezonie gra w kratkę i kilka dobrych występów przeplata tymi słabymi. Dlatego też spotkanie z Realem będzie dla Atletico testem. Pokaże ono w jakim miejscu rzeczywiście jest klub z Vicente Calderon. Królewscy, poprzez grę w Champions League, dość systematycznie mają za rywali bardzo dobre zespoły, takie jak Manchester City czy Borussia Dortmund. Czy Los Colchoneros zaczną być traktowani właśnie w takich kategoriach – jako silny, wymagający zespół? W ostatnim czasie derby Madrytu przebiegały dość jednostronnie i z reguły Rojiblancos nie potrafili udźwignąć ciężaru i presji tego spotkania, w szczególności na Santiago Bernabeu (choć zdarzały się zacięte pojedynki). Tym razem jednak to goście są w lepszej sytuacji – 8 punktów przewagi nad lokalnym rywalem to coś, czego przed rozpoczęciem sezonu nikt sobie nie wyobrażał, szczególnie, że mamy za sobą już ponad 1/3 rozgrywek. Czy ten komfort oraz fakt, że to Real MUSI, a Atletico MOŻE, będą kluczowymi czynnikami, które przesądzą o końcowym wyniku? Chciałoby się odpowiedzieć, że tak właśnie będzie, ale… Ale Królewscy to drużyna, która jest pod presją niemal 24 godziny na dobę, więc raczej nie ma dla nich znaczenia czy tego ciśnienia jest więcej, czy mniej. No i pamiętajmy, że to są DERBY MADRYTU, a nie pojedynek z Betisem.
POJEDYNKI, NA KTÓRE WARTO ZWRÓCIĆ UWAGĘ
Jutro na Santiago Bernabeu będziemy świadkami wielu mniejszych rywalizacji. Kilka z nich może być szczególnie ciekawych. Interesujący będzie m.in. pojedynek Ikera Casillasa z Thibautem Courtoisem, czyli doświadczenie połączone z niezwykłymi umiejętnościami (ale i coraz częstsze wpadki) kontra młodość oraz jeden z największych obecnie bramkarskich talentów. Wielu kibiców czeka pewnie też na to jak wypadną środkowi obrońcy obu zespołów. Czy Diego Godin i Miranda okażą się skuteczniejsi niż Sergio Ramos i Pepe? Osobiście wybrałem cztery rywalizacje personalne, które elektryzują najbardziej, a każda z nich ma zupełnie inne tło.
Diego Simeone vs. Jose Mourinho
Tych panów nie trzeba nikomu przedstawiać, bo szczególnie Portugalczyk stał się w ostatnich latach najczęściej odmienianym przez wszystkie przypadki trenerem. Osiągnął sukcesy z FC Porto, Chelsea, Interem i Realem. W klubowym futbolu wygrał wszystko poza Superpucharem Europy (za każdym razem po triumfie w Lidze Mistrzów odchodził z klubu, który akurat prowadził). Można się zastanawiać, czy Jose Mourinho jest pewny siebie czy też po prostu ma zbyt duże ego. Można go kochać lub nienawidzić, a on sam przykuwa uwagę mediów niemal co chwilę. Bywa ekscentryczny, ale skuteczności i profesjonalizmu mu odmówić nie można. Z drugiej strony mamy Diego Simeone, który tak naprawdę dopiero wkracza w świat prawdziwego trenowania (niczego nie ujmując lidze argentyńskiej, to jednak nie prezentuje ona nadzwyczajnie wysokiego poziomu). Można powiedzieć, że jest zaprzeczeniem The Special One. Nie robi wokół siebie zbyt dużego rozgłosu, konsekwentnie trzyma się swojej filozofii i przede wszystkim jest niesamowicie zżyty z zespołem, który prowadzi. Argentyńczyk to Rojiblanco z krwi i kości, jeden z ojców ostatniego dubletu Atletico. To on odmienił drużynę z Vicente Calderon nie do poznania i zjednał sobie sympatię nie tylko piłkarzy, ale również kibiców, którzy go kochają. Czyja taktyka okaże się jutro lepsza? Kto jutro zatriumfuje? Bez względu na wynik obaj szkoleniowcy zasługują na ogromny szacunek i wyróżnienia, na które niestety póki co ma szansę tylko jeden z nich.
Juanfran vs. Alvaro Arbeloa
Inną ciekawą sprawą będzie rywalizacja dwóch prawych obrońców, którzy w ostatnim czasie konkurują ze sobą o miejsce w wyjściowym składzie reprezentacji Hiszpanii. W zespole La Roja pozycja ta raczej nigdy nie należała do silnie obsadzonych. Na przestrzeni kilkunastu ostatnich lat, poza Michelem Salgado i Albertem Ferrerem, raczej nie znajdziemy wyróżniających się piłkarzy grających na prawej stronie defensywy. W 2008 roku szansę dostał Alvaro Arbeloa i właściwie do dziś przetrwał on jako podstawowy zawodnik drużyny narodowej, z którą zdobył dwa Mistrzostwa Europy i Mistrzostwo Świata. Problem polega na tym, że pomimo iż gra on w Realu, to raczej nie należy do najlepszych obrońców w swojej kategorii. Oczywiście, jest solidny, raczej nie popełnia błędów i można na nim polegać, ale nic poza tym. Niedawno pojawiła się dla niego alternatywa, którą jest Juanfran. Wraz z początkiem 2012 roku były już skrzydłowy został na stałe przemianowany na prawego defensora i spisuje się w tej roli znakomicie. Co prawda w ostatnim czasie nieco obniżył loty, ale i tak prezentuje się na tyle dobrze, że jest już regularnie powoływany do reprezentacji. Na razie przegrywa rywalizację z Arbeloą i jeśli już wychodzi w pierwszym składzie, to w meczach towarzyskich, ale jeśli utrzyma swoją wysoką dyspozycją, to ma spore szanse na wygryzienie obrońcy Realu. Tym bardziej, że piłkarz Atletico ma już niezłą liczbę asyst, których w tym sezonie zaliczył już trzy, a w poprzednich rozgrywkach, już jako defensor, miał ich na swoim koncie pięć.
Arda Turan vs. Mesut Ozil
Przejdźmy teraz do pojedynku, w którym zmierzą się dwaj gracze o tureckich korzeniach (z których jeden gra jednak dla Niemiec). Obaj stali się bardzo ważnymi zawodnikami swoich zespołów, dlatego też mimo wszystko w przypadku Mesuta Ozila raczej ciężko oczekiwać, by Mourinho zamiast niego wystawił jutro Lukę Modricia. Zacznijmy od Ardy Turana. Kiedy w lecie 2011 roku przychodził na Vicente Calderon, wówczas było to lekkim zaskoczeniem dla kibiców, którzy jednak dość szybko go pokochali i zauważyli jak wielkie znaczenie ma on dla Los Colchoneros. Choć poprzedni sezon był dla niego dość ciężki z powodu kilku drobnych urazów, to ostatecznie może go z pewnością zaliczyć do udanych, gdyż na jego koniec triumfował w Lidze Europy. Od początku obecnych rozgrywek El Turco jest w świetnej formie. Pod wodzą Simeone nauczył się angażować w grę obronną, a także często pełni rolę mediapunta. Jest liderem reprezentacji Turcji i raczej ciężko sobie wyobrazić, aby mógł zostać sprzedany. Z kolei Mesut Ozil jest królem asyst. W dwóch poprzednich sezonach zanotował ich odpowiednio 24 i 25. Jest architektem gry Realu, do czego zresztą ma odpowiednie predyspozycje. Przegrywa z nim nie tylko Kaka, ale także sprowadzony za wielkie pieniądze Modrić, który jeśli już gra w pierwszym składzie, to najczęściej u boku Xabiego Alonso. 24-letni Niemiec w obecnych rozgrywkach strzelił 2 gole i zanotował 6 asyst, przez co obok Cristiano Ronaldo oraz Karima Benzemy jest jednym z tych graczy, których trzeba za wszelką cenę zatrzymać. Miejmy nadzieję, że Arda Turan zaprezentuje się lepiej od zawodnika, którego nienawidzi niemal cała społeczność turecka za to, że wybrał grę dla Niemiec.
Radamel Falcao vs. Cristiano Ronaldo
No i ostatni, najważniejszy pojedynek. Dwóch łowców bramek, dwóch absolutnie najlepszych, najważniejszych i najcenniejszych zawodników obu klubów. El Tigre to prawdziwy środkowy napastnik. Walczy, przepycha się, oddaje strzały z najtrudniejszych pozycji, które potrafi zamienić na gole. Na Vicente Calderon już dawno nie było tak skutecznego piłkarza, bez którego Rojiblancos nie wygraliby po raz drugi w Lidze Europy oraz nie sięgnęliby po drugi Superpuchar Europy. W dwóch finałach zdobył łącznie 5 bramek. Na początku obecnego sezonu zaliczał trafienie za trafieniem, a teraz, choć ostatnio nieco się zaciął, to w swoim debiucie na Santiago Bernabeu będzie chciał umieścić piłkę w siatce przynajmniej raz i śmiem twierdzić, że obrona Królewskich nie zdoła go całkowicie powstrzymać. Radamel Falcao jest nieobliczalny, ale po drugiej stronie ma godnego siebie przeciwnika – Cristiano Ronaldo. Portugalczyk potrafi strzelać przeciwko Atletico, co udowodnił w poprzednim sezonie. Choć według Diego Godina jest krok za El Tigre i Leo Messim, to pokusiłbym się o stwierdzenie, że mimo wszystko z tej trójki to on jest najbardziej uniwersalnym piłkarzem. Jego nie da się zatrzymać, chyba że zrobi się to tak, jak jeden z graczy Levante. Wolałbym jednak, aby Rojiblancos nie uciekali się do brzydkich fauli na piłkarzu Realu, bowiem sportowa rywalizacja pomiędzy nim, a Falcao, może być ozdobą tego meczu, o ile tylko obie drużyny będą prezentowały podobny, wysoki poziom.
KRÓLEWSKI SEZON NA RAZIE PONIŻEJ OCZEKIWAŃ
Czas napisać kilka słów o formie Los Blancos. Podopieczni Jose Mourinho w tym sezonie zawodzą i na pewno zdają sobie z tego sprawę. W La Liga po fatalnym początku mają już 8 punktów straty do drugiego Atletico i aż 11 punktów do prowadzącej FC Barcelony. Liga Mistrzów również przyniosła rozczarowanie, bowiem Królewscy przegrali walkę o pierwsze miejsce w grupie z Borussią Dortmund. Mimo to po kiepskiej formie ze startu rozgrywek nie ma już chyba śladu. Oczywiście niedawny mecz z Betisem był słaby w wykonaniu Realu, ale było to chyba jedynie wypadkiem przy pracy. Wymowną statystyką jest to, że na Santiago Bernabeu klub ze stolicy Hiszpanii niemal w ogóle nie przegrywa. Ostatnią drużyną, która wygrała na tym obiekcie i nie była FC Barceloną był Real Saragossa w… kwietniu 2011 roku. Od półtora roku jedynie Blaugrana potrafiła pokonać Los Blancos na ich stadionie. To niestety o czymś świadczy… Jeśli chodzi o wyjściowy skład, to na niespodzianki raczej nie ma co liczyć. Kontuzje Marcelo i Raula Albiola powodują, że wybór czwórki obrońców jest oczywisty. W drugiej linii Mourinho postawi zapewne na Samiego Khedirę i Xabiego Alonso, choć nie zdziwiłbym się, gdyby w to wszystko wplątał się gdzieś Modrić. Z kolei uraz Gonzalo Higuaina powoduje, że zestawienie ataku jest również dość łatwe do przewidzenia. Zatem na 99% 'jedenastka’ Realu będzie wyglądała tak:
———————–Casillas———————-
———————————————————
Arbeloa——Ramos—-Pepe—–Coentrao
———————————————————
————-Khedira——–Alonso—————
———————————————————
Di Maria————–Ozil————-Ronaldo
———————————————————
———————-Benzema———————
CZY CHOLO UDA SIĘ ZASKOCZYĆ REAL?
A co u Atletico? Wydaje się, że Simeone dał wskazówkę odnośnie wyjściowego składu podczas powołań na starcie z Realem Jaen. Z nieobecnych piłkarzy można było akurat stworzyć odpowiednią formację. Ciekawym jest to, czy Rojiblancos utrzymają tendencję z tego sezonu. Jak dotąd, Los Colchoneros wygrywali nawet te mecze, w którym grało im się skrajnie ciężko. Właśnie tak zapowiada się jutrzejszy pojedynek z Realem, więc… Niedawne zwycięstwo nad Sevillą na pewno dodało podopiecznym Cholo pewności siebie i pozytywnie nastroiło ich przed derbami. Bo jeśli nie teraz, to kiedy mają wreszcie wygrać z odwiecznym rywalem, skoro właśnie w tej chwili jest ku temu najlepsza okazja? Co do 'jedenastki’, niemal pewne jest to, że od pierwszych minut zobaczymy Koke i Diego Costę. Tym samym Adrian Lopez i Raul Garcia zasiądą na ławce rezerwowych. Nie wiadomo, czy w kadrze meczowej znajdzie się kontuzjowany Cristian Rodriguez. Co do reszty, to nie ma co liczyć na zbyt duże lub nawet jakiekolwiek niespodzianki. Trzeba jednak pamiętać, że Simeone lubi zaskakiwać. W sumie to dobra cecha, o ile tylko się nie przekombinuje tak, jak np. w pojedynku z Valencią, kiedy to Argentyńczyk za bardzo defensywnie zestawił środek pola. Tym razem na pewno nie popełni tego błędu, a według zdecydowanej większości ekspertów (w tym mnie, HEHE) od pierwszej minuty zobaczymy jutro następujące ustawienie:
———————–Courtois———————-
———————————————————
Juanfran—–Miranda—–Godin——-Filipe
———————————————————
—————–Gabi——–Mario—————–
———————————————————
Koke———————————-Arda Turan
————–Costa———————————–
—————————-Falcao——————-
ZROBIĆ WSZYSTKO, BY POWTÓRZYĆ ROK 1999
Na koniec rzut oka na statystykę, która wygląda tragicznie. Atletico ostatni raz na Santiago Bernabeu wygrało w 1999 roku. Powtórzenie tego jutro byłoby czymś wspaniałym, jednak patrząc na bilans ostatnich 11 wyjazdowych potyczek z Realem… 7 porażek i 4 remisy, przy czym ostatni podział punktów miał miejsce w sezonie 2008/2009. Poprzednie derby na obiekcie Królewskich były niesamowicie emocjonujące. Kiedy w pierwszej połowie Adrian dał Rojiblancos prowadzenie, wówczas wydawało się, że drużyna z Vicente Calderon wreszcie wygra z Królewskimi po latach posuchy. Wskazywał na to nie tylko dobry wynik, ale również całkiem niezła gra. Później jednak wszystko się posypało – czerwona kartka dla Thibauta Courtoisa, strata jednego gola, drugiego, błędy Diego Godina, a później i czerwona kartka dla niego… No i skończyło się na 1:4. Czego więc możemy spodziewać się jutro? Nie chcę być jak zawsze optymistą i wolę do tego spotkania podejść realistycznie. Takie podejście mówi mi, że niestety, ale jutro bramek nie zobaczymy, czyli padnie bezbramkowy remis, który w sumie jak najbardziej urządza podopiecznych Diego Simeone. Ale jak dobrze wiemy, Rojiblancos w każdym meczu walczą o zwycięstwo, więc…
2011/2012: Real – Atletico 4:1 (La Liga)
2010/2011: Real – Atletico 3:1 (Copa del Rey)
2010/2011: Real – Atletico 2:0 (La Liga)
2009/2010: Real – Atletico 3:2 (La Liga)
2008/2009: Real – Atletico 1:1 (La Liga)
2007/2008: Real – Atletico 2:1 (La Liga)
2006/2007: Real – Atletico 1:1 (La Liga)
2005/2006: Real – Atletico 2:1 (La Liga)
2004/2005: Real – Atletico 0:0 (La Liga)
2003/2004: Real – Atletico 2:0 (La Liga)
2002/2003: Real – Atletico 2:2 (La Liga)
1999/2000: Real – Atletico 1:3 (La Liga)
1998/1999: Real – Atletico 4:2 (La Liga)
POCZTÓWKI Z PRZESZŁOŚCI:
Courtois dostaje przed rokiem czerwoną kartkę w 22. minucie…
…a godzinę później to samo spotyka Godina.
GALERIA CZARNO-BIAŁYCH ZDJĘĆ Z HISTORYCZNYCH MECZÓW DERBOWYCH – KLIK!
SĘDZIOWIE:
Alberto Undiano Mallenco (sędzia)
Roberto Diaz Perez (asystent)
Jesus Calvo Guadamuro (asystent)
Enrique Jesus Figueroa Vasquez (techniczny)
TRANSMISJE:
Canal+ Gol HD
Rojadirecta.me
AtdheNet.tv
TYPY UŻYTKOWNIKÓW ATLETICOPOLAND.COM:
Stazx – 1:3
jimi121, shy, gregory97, Grosiu – 1:2
Manian, Vaniak – 0:1
Dylanowy – 0:0
knst, Niemiec – 3:1
Marcio – 4:1
Korona – 5:1
cor72z – 5:0
ZESTAWIENIE KURSÓW: