David Villa grał w Atlético przez jeden sezon, ale była to kampania 2013/14 zwieńczona mistrzostwem kraju i finałem Ligi Mistrzów. Mimo krótkiej przygody, napastnik czuje pewną więź z Rojiblancos.
– Chciałem spróbować sił w innej lidze, gdyż całą karierę spędziłem w Hiszpanii. To nie było dla mnie łatwe, bo byłem szczęśliwy w Atlético, które chciało kontynuować współpracę. Ciągnęło mnie jednak do spróbowania czegoś nowego. Spośród wszystkich ofert spoza Hiszpanii najbardziej przyciągnęła mnie propozycja New York City. Był to klub tworzony od podstaw, który wybrał mnie jako pierwszego zawodnika w swojej historii. Widzę, że MLS rośnie w siłę… Myślę, że podjąłem dobrą decyzję – powiedział w programie „El Larguero”.
– Atlético to bardzo silny i solidny zespół. Gracze mogą zmienić się tysiąc razy, ale idea Cholo pozostanie niezmienna. To niezawodna drużyna, która wie co robi w każdym meczu. On wie o co gra. Można mieć gorszy dzień i wtedy ważne jest mieć zespół, który pracuje jak Atlético. Przez wiele lat działają tak samo, co jest gwarantem sukcesu. W tym sezonie rozpoczęli od dwóch remisów, aby ostatecznie znaleźć właściwy rytm – skomentował Hiszpan.
– We wszystkich poprzednich zespołach czułem się dobrze, więc ich dobra gra mnie cieszy. Jest zbyt wcześnie, aby mówić o walce o tytuł, ale Atlético pod wodzą Simeone jest konkurencyjne. Liga trwa dziewięć miesięcy, więc jest najbardziej wiarygodna i jednocześnie najbardziej skomplikowana. Atlético może skorzystać na potknięciach rywali. Kiedy my wygraliśmy ligę, robiliśmy to krok po kroku i skrzętnie wykorzystaliśmy błędy innych, aby ostatecznie wygrać. Atlético to niezawodny zespół – dodał były reprezentant kraju.
Villa wspomniał również urodziny, które obchodził jako gracz Colchoneros: – To były najlepsze urodziny w moim życiu. Moja żona skontaktowała się z Juanfranem i zorganizowali spektakularną imprezę. Zostałem oszukany, bo myślałem, że idę na zwykły obiad, a na miejscu zastałem przyjaciół z Asturii. Punktem kulminacyjnym był występ wokalisty Daniego Martina, jednego z moich ulubionych.
Źródło: „Mundo Deportivo”
