Diego Simeone:
– W pierwszej połowie nie graliśmy dobrze praktycznie w żadnym aspekcie. Nieco lepiej było po przerwie, kiedy potrafiliśmy stworzyć sobie kilka sytuacji. Świetną okazję miał na przykład Filipe, który jednak strzelił w bramkarza. Niestety, w trakcie pierwszych 45 minut to Rayo wykorzystało to, co miało i wyszli na tym bardzo dobrze. Trzeba jednak pamiętać, że meczów nie przegrywa się przez jednego czy dwóch zawodników. Za każdym razem wszystko uzależnione jest od postawy całego zespołu i to drużyna odpowiada za zwycięstwo lub porażkę. Nie mam zamiaru nikogo obwiniać, po prostu popełniliśmy za dużo błędów i musimy to wszystko poprawić. To spotkanie będzie dla nas dobrą lekcją. Nasi rywale zagrali, niestety, bardziej dynamicznie, agresywnie i skuteczniej od nas. Mieli świetny początek, a potem już spokojnie kontrolowali mecz. Oni mają naprawdę dobrą ekipę, która pod wodzą Paco Jemeza spisuje się znakomicie. Wierzę, że mogą tak grać do końca sezonu. My nie spuszczamy głów, bo w La Liga jest jeszcze wiele kolejek i wiele się może jeszcze wydarzyć. Dziś przegraliśmy, ale w kolejnym spotkaniu możemy już wygrać. Chcemy po prostu grać jak najlepiej, zwyciężać jak najczęściej i kontynuować naszą filozofię, a co ona nam przyniesie pokaże koniec rozgrywek.
Paco Jemez:
– Cieszymy się z wygranej, ale nie możemy popadać w euforię. Zawsze musimy wymagać od siebie jak najwięcej i nie możemy nagle być ze wszystkiego zadowoleni. Jesteśmy w takiej sytuacji, że musimy po prostu patrzeć do przodu i w każdym kolejnym meczu robić swoje. Doskonale znamy nasze cele, więc nasza pozycja jeszcze nie sprawia, że jesteśmy przesadnie szczęśliwi. Chcemy dalej zwyciężać i pisać historię tego klubu, a do końca jeszcze mnóstwo spotkań. Najbardziej jestem dumny z tego, że ludzie nie będą mówić tylko o tym, że pokonaliśmy Atletco, ale przede wszystkim o tym, że zagraliśmy naprawdę dobrze. Cieszę się, że Leo wraca do swojej najwyższej formy i mam nadzieję, że do końca sezonu będzie straszył kolejnych rywali, i strzelał gole. Żałuję tylko tego, że sędzia dziś nie zachowywał się zbyt profesjonalnie i tak naprawdę wyrzucił mnie za nic. Powiedziałem tylko, że w jednej z sytuacji była ręką i arbiter zareagował na to zbyt nerwowo. Szkoda, bo ani go nie obraziłem, ani nie używałem brzydkich słów. Po prostu zaprotestowałem, nic nadzwyczajnego. Za tydzień czeka nas wizyta na Santiago Bernabeu i myślę, że nie możemy się jej bać, a wręcz przeciwnie – musimy wyjść z takim nastawieniem jak teraz i spróbować coś przywieźć do domu.
