Diego Simeone miał 43 dni na to, by przygotować swoich piłkarzy na niezwykle trudną i wymagającą rywalizację o Superpuchar Hiszpanii. Krótki rozruch w klubowym ośrodku, blisko dwa tygodnie ostrego szlifowania kondycji fizycznej w Los Ángeles de San Rafael i seria sparingów, które miały zgrać ze sobą nowy, przebudowany zespół. Nie było spoczywania na laurach po fantastycznym roku, zakończonym mistrzostwem kraju. Wręcz przeciwnie – Cholo wymagał pracy na jeszcze wyższych obrotach i jeszcze większego zaangażowania w okres przygotowawczy, na którym opierać się będzie cały nadchodzący sezon.
Argentyńczyk co jakiś czas powtarza, że Atlético cały czas nie osiągnęło szczytu swoich możliwości. Apetyt rośnie w miarę jedzenia i 44-latek wie o tym doskonale, bo sam to odczuwa. Po przegranym w dramatycznych okolicznościach finale Ligi Mistrzów wielu trenerów by się załamało. Ale nie Diego Simeone, który podrażniony porażką w Lizbonie zamierza ponownie powalczyć o to trofeum, tyle że teraz chce to zrobić z pozytywnym skutkiem.
Najpierw jednak czeka go batalia z Realem. Jak sam mówi, nie będzie to rewanż za majową klęskę, bo on i jego podopieczni już dawno o niej zapomnieli. Filozofia partido a partido odmieniania jest przez wszystkie przypadki, a piłkarze Rojiblancos wspominają o niej na każdym kroku. Wygląda na to, że zmienić może się wszystko od piłkarzy aż po koszulki, ale mentalność drużyny i podejście do futbolu pozostaną bez zmian. Przynajmniej dopóki trenerem jest Cholo.
I to właśnie dzięki temu mówi się dziś o Atlético jako ekipie, która poczyniła w ostatnich latach największy, wręcz gigantyczny postęp. Wielu kibiców do dziś nie potrafi zrozumieć, że pośród wielu tak silnych, budowanych za ogromne pieniądze klubów znalazł się jeden, który bez kompleksów wszedł w ten wypchany banknotami tłum, a następnie przebił się przez niego i zadziwił wszystkich. Bo jak to możliwe, że bez wielkich gwiazd i ze sporymi długami na koncie da się zdobyć mistrzostwo i dojść do finału Ligi Mistrzów? Diego Simeone odpowiedziałby krótko: Si se cree y se trabaja, se puede.
Niestety skutecznie wpojona filozofia, efektywny styl gry poparty wręcz perfekcyjnym przygotowaniem fizycznym oraz bezkompromisowość i silny charakter na dłuższą metę nie wystarczą do osiągania sukcesów. Chcąc być na samym szczycie i bić się o najwyższe cele trzeba mieć jeszcze odpowiednią jakość. Żeby zrobić krok do przodu i – zamiast wracać do punktu wyjściowego – utrzymać się na pozycji, do której się doszło, trzeba się rozwijać. Tak mentalnie, jak i piłkarsko. To dlatego podczas spotkań z zarządem trener Los Colchoneros wymieniał nazwiska świetnych zawodników, takich jak Santi Cazorla, Marco Reus, Fernando Torres, czy José Callejón.
Od blisko dwóch miesięcy kibice Rojiblancos żyją transferami i zastanawiają się, jak będzie wyglądał ich ukochany zespół po odejściu Thibauta Courtois, Filipe, Diego Costy i Davida Villi. Zdecydowana większość jest jednak zdania, że kadrowo Atlético jest mocniejsze niż w poprzednim sezonie. Atak wzmocnił Mario Mandžukić, który na razie być może i zawodzi, ale w ogólnym rozrachunku powinien pokazać, na co go stać. Nawet jeśli Chorwat będzie w słabszej dyspozycji, to można zaryzykować stwierdzenie, że zastąpić go może Raúl Jiménez, który w szybkim tempie znakomicie wkomponował się w ekipę mistrzów Hiszpanii. Siłę ofensywną zwiększył także Antoine Griezmann, który wraz z wchodzącym w życiową formę Koke powinien być postrachem rywali.
Mocniejsza siła ognia to ogromny atut, zwłaszcza że linię obrony udało się zachować niemal w stu procentach. Jedyny ubytek to Filipe, jednak rywalizacja pomiędzy Cristianem Ansaldim i Guilherme Siqueira powinna wzajemnie nakręcać obu zawodników, dzięki czemu mają oni szansę zbliżyć się do poziomu, jaki prezentował Brazylijczyk. Oddzielnym tematem jest bramkarz. Wydaje się bowiem, że mała liczba straconych goli to przede wszystkim zasługa defensywy, a nie człowieka stojącego między słupkami. Thibaut Courtois to oczywiście klasa światowa i wybronił kilka meczów (#FinałCopaDelRey), ale ani Jan Oblak, ani Miguel Ángel Moyá nie powinni spowodować drastycznego wzrostu liczby traconych bramek.
Diego Simeone wie, że przy zachowaniu perfekcyjnego przygotowania fizycznego podniesienie poziomu piłkarskiego może tylko poprawić wyniki. Chodzi zwłaszcza o drugą część sezonu, kiedy to piłkarze z Vicente Calderón notują więcej słabszych wyników. Niewykluczone, że gdyby doświadczenie i potencjał jakości były w finale Ligi Mistrzów większe, Sergio Ramos nie strzeliłby wyrównującego gola na dwie minuty przed końcowym gwizdkiem. Teraz ma być pod tym względem lepiej, jednak wszystko zweryfikuje nadchodzący dwumecz z Realem. Nawet jeśli nie uda się zdobyć Superpucharu Hiszpanii, to ewentualny brak porażki i świetna gra mogą zwiastować, że faktycznie nadchodzący sezon może być jeszcze lepszy.
Na kilkanaście godzin przed pierwszym gwizdkiem Cholo ma kilka dylematów dotyczących wyjściowego składu. W zasadzie chodzi o trzy pozycje. Po sparingach ciężko zdecydować, kto w tym momencie bardziej nadaje się do gry na lewej obronie. Cristian Ansaldi popełnia sporo głupich fauli i łapie kartki, ale prezentuje się solidnie zarówno w defensywie, jak i w ofensywie. Guilherme Siqueira z kolei posiada wyższe umiejętności, jednak jego dotychczasowe występy nie były w stu procentach przekonujące, że to właśnie on powinien być pierwszym wyborem.
Nie wiadomo także, kto będzie partnerował Gabiemu w środku pola. Teoretycznie powinien robić to Tiago, jednak Portugalczyk nie był brany pod uwagę podczas zajęć taktycznych na ostatnim treningu. Diego Simeone przyglądał się natomiast Mario Suárezowi i Saúlowi Ñíguezowi. Obecność 19-latka w jedenastce byłaby sporym zaskoczeniem, jednak biorąc pod uwagę jego formę i fakt, że jego konkurent jest świeżo po kontuzji głowy, wychowanek Los Colchoneros ma jakieś szanse na występ od pierwszych minut.
Ostatnim i jednocześnie najmniej frapującym dylematem jest pozycja środkowego napastnika. Mario Mandžukić na razie nie odpalił tak, jak się tego spodziewano, co martwi argentyńskiego szkoleniowca. Z drugiej strony jest Raúl Jiménez, który szturmem wszedł do pierwszego zespołu i w sparingu z Sampdorią zagrał wręcz wyśmienicie. Widać, że jest głodny gry, szuka piłki i – przede wszystkim – jest bardziej wszechstronny. Mimo wszystko, to raczej Chorwat powinien zostać wybrany do wyjściowego składu.
Jeszcze do niedawna przed meczami na Santiago Bernabéu niemal wszyscy fani Atlético bali się, że skończy się to wysoką porażką. Od finału Copa del Rey wiele się zmieniło. To właśnie w nim udało się odczarować trwającą kilkanaście lat klątwę i po raz pierwszy od 1999 roku zwycięstwo w derbach przypadło w udziale czerwono-białej stronie stolicy. Smakowało ono tym bardziej, że zostało odniesione na terenie rywali i pozwoliło sięgnąć po dziesiąty w historii Puchar Króla. Kilka miesięcy później udało się tam wygrać ponownie – tym razem w lidze. Przed rewanżem na Vicente Calderón najlepiej byłoby uniknąć porażki. Każdy wynik lepszy od 0-0, czyli zwycięstwo lub remis bramkowy, byłby dodatkowym handicapem.
Problem jednak w tym, że Real także wygląda jeszcze lepiej niż w poprzednim sezonie. Carlo Ancelotti ułożył już sobie zespół tak, jak chciał i z każdym tygodniem gra Królewskich jest coraz lepsza. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że na chwilę obecną są oni groźniejszym rywalem niż FC Barcelona. Potwierdza to zresztą ubiegły rok i niewykluczone, że potwierdzi i kilka następnych lat. Santiago Bernabéu nie opuścił tak naprawdę nikt, a do drużyny dołączyła trójka wyśmienitych zawodników – Toni Kroos, James Rodríguez i Keylor Navas.
Kostarykańczyk usiądzie jednak jutro na ławce, bowiem wiadomo już, że między słupkami stanie Iker Casillas. Z jednej strony jest to dobra wiadomość dla kibiców Rojiblancos. Hiszpan nie jest bowiem w optymalnej formie i tak naprawdę większość kibiców Los Blancos wolałaby, żeby to on odszedł, a nie Diego López. Doświadczony bramkarz popełnił zresztą błąd w finale Ligi Mistrzów, co jednak uszło mu płazem. Z drugiej strony jednak nie jest to powód do radości. Statystycznie rzecz biorąc, jeśli Real wygrywał w ostatnich latach jakieś trofeum, to z nim w bramce. Ponadto on sam nie przegrał żadnego z ostatnich 22 derbowych meczów.
Carlo Ancelotti nie chciał zdradzić reszty wyjściowej jedenastki. Nie zanosi się jednak na to, by Włoch zdecydował się na jakieś niespodzianki i wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że postawi na najmocniejszy, sprawdzony skład. Na ławce powinni usiąść James Rodríguez i Ángel di María, którego przyszłość wciąż nie jest znana. Ewentualna nieobecność Argentyńczyka byłaby dobrą wiadomością, bo w majowym spotkaniu w Lizbonie to on był jedną z kluczowych postaci Królewskich.
Cholo upiera się, że tego typy rywalizacje powinien rozstrzygać jeden mecz. Według niego dwa oddzielnie pojedynki są nieporozumieniem, zwłaszcza tuż przed startem ligi. Teoretycznie przy obecnej sytuacji faworytem – mimo wszystko – jest Real. Przed rokiem jednak była nim FC Barcelona, a mimo to Duma Katalonii nieźle musiała się namęczyć, by sięgnąć po Superpuchar Hiszpanii. Miejmy nadzieję, że tym razem będzie podobnie. Z tą różnicą, że po ostatnim gwizdku na Vicente Calderón trofeum do góry wniesie Gabi.
Ganar, ganar, ganar, vamos Atleti!
POJEDYNKI ZA KADENCJI DIEGO SIMEONE
24 maja 2014, Liga Mistrzów
Real Madryt vs. Atlético Madryt 4-1 pd.
2 marca 2014, La Liga
Atlético Madryt vs. Real Madryt 2-2
11 lutego 2014, Copa del Rey
Atlético Madryt vs. Real Madryt 0-2
5 lutego 2014, Copa del Rey
Real Madryt vs. Atlético Madryt 3-0
28 września 2013, La Liga
Real Madryt vs. Atlético Madryt 0-1
17 maja 2013, Copa del Rey
Real Madryt vs. Atlético Madryt 1-2 pd.
27 kwietnia 2013, La Liga
Atlético Madryt vs. Real Madryt 1-2
1 grudnia 2012, La Liga
Real Madryt vs. Atlético Madryt 2-0
11 kwietnia 2012, La Liga
Atlético Madryt vs. Real Madryt 1-4
DOTYCHCZASOWY BILANS DERBÓW
265 rozegranych meczów
144 zwycięstwa Realu Madryt
64 zwycięstwa Atlético Madryt
57 remisów
Bilans bramkowy: 484-341 na korzyść Realu Madryt
PRZEWIDYWANE SKŁADY
Real Madryt:
Atlético Madryt:
SĘDZIOWIE
Javier Estrada Fernández (główny)
José Manuel Fernández Miranda (asystent)
Francisco Javier Martín García (asystent)
Gustavo Rebollo López (techniczny)
Mecz będzie transmitowany na żywo na TVP1 HD i TVP Sport HD oraz na stronie internetowej www.sport.tvp.pl (od 22.45)