Niedawne półfinały Ligi Mistrzów wywołały sporo dyskusji na temat tego, iż wcale nie trzeba być stroną przeważającą, aby mimo wszystko wygrywać. Niedzielny mecz z Levante wydaje się być kolejnym dowodem na to, że rzeczywiście coś jest na rzeczy. Atlético Madryt dominowało w nim bowiem w niemal każdym aspekcie (posiadanie piłki, dośrodkowania, strzały), ale i tak wróciło do domu z niczym po porażce 0-2.
Przez 90 minut podopieczni Diego Simeone wykonali aż 44 wrzutki w pole karne swoich rywali. Prym wiedli pod tym względem Gabi (13), Arda Turan (10) i Toby Alderweireld (8). Warto nadmienić, że drugi z nich pojawił się na boisku dopiero po przerwie, zmieniając w niej Raúla Garcíę. Tym samym Turek miał najwyższą średnią podań przypadających na jedną minutę gry. W międzyczasie dośrodkowywali także Diego, Filipe (obaj po 3 razy), David Villa, Adrián López, Koke (po 2) i Tiago (1). Levante z kolei wykonało zaledwie 13 wrzutek.
Los Colchoneros oddali również o wiele więcej strzałów. Prób było aż 23, jednak tylko 7 z nich leciało w światło w bramki i zmuszało Keylora Navasa do interwencji. 8 uderzeń było blokowanych, 7 było niecelnych, a po jednym ze strzałów Adriána Lópeza piłka trafiła w słupek. Granotes wykonali tylko 7 prób, z czego 4 były celne. Warto pamiętać, że gospodarze wyszli na prowadzenie po samobójczym golu Filipe, które nie jest włączane w statystyki ich uderzeń.
Atlético Madryt w przeciągu całego meczu wywalczyło także więcej rzutów rożnych (7-2). Najważniejsze jednak było to, iż Rojiblancos utrzymywali się przy piłce aż przez 65% efektywnego czasu gry. Podopieczni Diego Simeone nie za dobrze odnajdują się w momencie, gdy zmuszeni są do prowadzenia gry, co również miało wpływ na to, że opuszczali Estadio Ciudad de Valencia z zerowym dorobkiem punktowym.
Dla Los Colchoneros po raz piąty w tym sezonie ligowym nie strzelili ani jednego gola. Tylko raz udało się w takiej sytuacji zremisować (0-0 z FC Barceloną). Pozostałe cztery spotkania kończyły się porażkami, kolejno z Espanyolem (0-1), Almeríą (0-2), Osasuną (0-3) i teraz z Levante (0-2). Co ciekawe, każdy z tych przegranych pojedynków odbywał się na wyjeździe.
Thibaut Courtois, który w niedzielę puścił dwie bramki, ostatni raz wyjmował tyle razy piłkę z siatki 2 marca podczas meczu z Realem Madryt (2-2). Od tamtej pory w 14 kolejnych występach dał się pokonać zaledwie 4 razy. Mimo to belgijski bramkarz cały czas prowadzi w klasyfikacji Trofeo Zamora i praktycznie jest już pewny otrzymania tej nagrody po raz drugi z rzędu.
Liverpool zintensyfikował swoje działania na rynku transferowym. Skupił się na wzmocnieniu środka pola.Klub miał nadzieję…
Atletico Madryt przegrywa na wyjeździe z Realem Betis 0:1, w meczu 11. kolejki La Liga.…
Spotkanie Betis kontra Atletico Madryt odbędzie się w niedzielę, 27 października 2024 roku o godzinie…
W środowy wieczór, o godzinie 21:00, będziemy świadkami emocjonującego spotkania 3. kolejki fazy ligowej Ligi…
Javier Tebas, szef La Liga, mówi o grze w Stanach Zjednoczonych. "Daily Mail" pisze, że…
Javier Tebas, szef La Liga, mówi o grze w Stanach Zjednoczonych. "Daily Mail" pisze, że…