Luis Amaranto Perea Tribute

Szczerze mówiąc nie wiedziałem od czego zacząć. Nie żeby smutek czy łzy mną zawładnęły po deklaracji złożonej przez Luisa Pereę na wczorajszej konferencji prasowej. Odchodzę z Atletico – powiedział 33-letni Kolumbijczyk. Jak byśmy tego nie chcieli powiedzieć, to te słowa płynące z ust środkowego obrońcy nie wywołają takiej fali emocji jak wtedy, gdy Fernando Torres czy Sergio Aguero podjęli decyzję o opuszczeniu Madrytu. Różni ich, jako piłkarzy, przysłowiowy rozmiar kapelusza, rola w zespole oraz sympatia kibiców. Na szacunek Luis jednak sobie zapracował i wierzę, że zostanie pożegnany przez Vicente Calderón w sposób zasłużony.

Gdy przychodził w 2004 roku z Boca Juniors za 2,5 miliona € chyba nikt nie miał pojęcia, że jest to najbardziej przyszłościowa inwestycja ze wszystkich, jakie przeprowadziło Atletico. Czy ktoś mógł przewidzieć, że rozegra najwięcej meczów jako cudzoziemiec, że pobije rekord legendarnego Jorge Griffy?

Pomimo tego, że Atletico miało w ostatnich latach swoje ikony, z którymi kojarzono klub, które były jego wizytówką, to jednak w żadnym innym piłkarzu nie ma tak wielkiej cząstki Atletico jak u Perei. Tak jak cały zespół w każdym z ostatnich sezonów był zdolny do robienia rzeczy wielkich, osiągania absolutnego maksimum (jak mecze półfinałowe z FC Liverpoolem w Lidze Europy w sezonie 09/10) jak i do popełniania kompromitujących błędów (derby z Realem Madryt czy pojedynki z FC Barceloną). Zaryzykuję stwierdzenie, że ikoną Atletico Madryt w XXI wieku jest Kolumbijczyk, bo spędził w Atletico najwięcej czasu. Więcej niż Fernando Torres, Kun Aguero czy Radamel Falcao. Grał z niemal wszystkimi gwiazdami, które przewinęły się przez klub w ostatniej dekadzie. Osiągnął więcej niż wcześniej wspomniani, gdyż Atletico nie było środkiem do wypromowania się gdzieś dalej, lecz celem, a wszelkie osiągnięcia to absolutny szczyt. Sam po wygraniu Ligi Europy powiedział: bycie częścią tego zespołu to najlepsza rzecz, jaka przydarzyła się w moim życiu. Śrubując rekord najczęściej występującego obcokrajowca w czerwono-białej koszulce ATM, grał w Lidze Mistrzów, Pucharze UEFA i Lidze Europy, trzech finałach (Copa del Rey, Superpuchar Europy i Liga Europy + niebawem być może występ w kolejnym finale LE). Był współuczestnikiem najświetniejszych meczów Atletico jak i jednym z głównych winowajców licznych porażek.

Zmieniali się trenerzy, a on zostawał. Zmieniali się liderzy i gwiazdy zespołu, a on w ich cieniu pracował na najwyższe uznanie. Wreszcie został w pewien sposób doceniony – z uwagi na największe doświadczenie został wicekapitanem zespołu. A najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że w tych ponad trzystu meczach nie strzelił ani jednej bramki! (samobójcze się nie liczą).

KOMPLET STATYSTYK LUISA PEREI W ATLETICO
Rozgrywki Rozegrane spotkania Mecze w 1. składzie Bramki Żółte kartki Czerwone kartki
Liga 224 212 0 78 5
Puchar Króla 34 32 0 7 0
Europejskie puchary 56 52 0 7 0
RAZEM 314 296 0 92 5

Perea to typowy rzemieślnik, a kibice Atleti głównie wywodzą się z klasy robotniczej. Że nigdy nie był wirtuozem to nawet za mało powiedziane. Z czystym sumieniem można przyznać, że Luis to jeden z najgorszych zawodników w Primera Division z piłką przy nodze, przy czym braków technicznych na boisku nie nadrabiał sprytem. Boiskową inteligencją nie grzeszył. To raczej sługa swoich mięśni, które pracowały szybciej, niż mózg mógłby nadążyć. Wystarczy spojrzeć:

Kibice nie będą za nim płakać, mało kto będzie się smucił. Może ewentualnie udzieli się nutka sentymentu, ale szybko minie. Słowa, w których zawarte jest wszystko, co dotyczy Perei, wyczytałem na colchonero.com: szanowany za karierę, kochany za swój wysiłek i prawdziwą miłość do klubu, ale nie do zniesienia po swoich błędach. Atletico wbrew wszystkiemu, trochę dziwnie będzie wyglądało bez Perei. Odkąd kibicuję Atleti, on tutaj zawsze był i grał w podstawowym składzie będąc u szczytu formy. Luis był trochę takim naszym Rysiem z Klanu – choć nie odgrywał głównej roli, to jego obecność i tak się wyczuwało. Forma zniżkowała, a Perea i tak grał, chociaż z mniejszą częstotliwością. Tak, Perea to znak naszych czasów w Atletico, bez wątpienia. To dobry murzyn*, jeden z najlepszych czarnoskórych zawodników w historii Atleti (kto był lepszy? – Ben Barek, Luiz Pereira, Jimmy Hasselbaink) i mimo tego, że nigdy nie był piłkarzem najwyższych lotów, to swoje odrębne miejsce w historii madryckiego klubu znajdzie.

dobry murzyn* – w tym znaczeniu nie posłuszny, lecz solidny pod względem piłkarskim

Kończąc – wpisałem sobie w wyszukiwarce na youtube „Luis Perea”. Znalazłem dwie akcje, których – przyznam szczerze – zupełnie nie pamiętałem, a na pamięć zasługują. Poniższa zakończyła się jedynie dośrodkowaniem, z którego nie padła nawet bramka. Zresztą jedyną asystę Perei, jaką sobie przypominam, to dośrodkowanie na głowę Kuna Aguero w wygranym 4:0 spotkaniu eliminacji do fazy grupowej Champions League przeciwko Schalke 04.

Ta natomiast, w meczu z Realem Saragossą powinna zakończyć się spektakularną bramką Amaranto. Byłby to jedyny, lecz jakże pięknej urody gol strzelony przez Kolumbijczyka.

A może strzeli ją w zwycięskim finale Ligi Europy?
GRANDE LUIS AMARANTO PEREA!

.maciekk

Zobacz komentarze

  • Wspaniały tekst. W sumie sam nie wiedziałem, że tak lubiłem Perea, bo oglądając te filmiki nawet zrobiło mi się smutno. Odchodzi zawodnik, który tak samo w moim przypadku był tu od zawsze kiedy jestem za Atleti. Jednak tak samo było z Torresem czy Forlanem. Kiedyś musiał odejść, a to najwyższy czas...

  • 6 sezonów, w których kibicuje Atletico, Perea zawsze był w klubie. Raz mu lepiej szło, raz gorzej, ale zawsze będę miał do niego sentyment. Za jego waleczność, za miłość dla klubu, za te wszystkie piękne lata w Atletico. Ma 33 lata, wiec jeszcze na pewno nie powiedział ostatniego słowa. Powodzenia w nowym klubie. Dziękuję Perea. ;)

  • Perea no cóż tekst podsumował go w 100%, dobry grajek tylko te jego klopsy ale cóż ponad 300 spotkań w Atletico o czymś świadczy. Dzięki Luis za wszystko i najlepiej wracaj do Boca Juniors :)

  • Świetny tekst, ale może darowałbym sobie "dobrego murzyna" i porównanie do Ryśka z Klanu. Prawda jest taka, że Turbo nigdy wybitnym graczem nie był, ale zawsze ciężko pracował i był wierny klubowi. Kiedyś o nim czytałem, że 0 goli w 300 meczach to jakiś ewenement na skalę całej Hiszpanii, nawet mimo, że to obrońca. Zawsze był moim cichym ulubieńcem, chociaż z czasem grał coraz rzadziej i słabiej i nawet jakoś specjalnie się na niego nie denerwowałem za te babole.

    Gracias Perea!

  • Aha i zapomniałem dodać turbokozak to raczej mi się z Nakulmą kojarzy ale Perea zasłużył na to miano :D

Polecane posty

Rayo Vallecano – Atletico Madryt typy, kursy, zapowiedź (La Liga, 22.09)

W dniu 22 września 2024 roku o godzinie 21:00 na Estadio de Vallecas w Madrycie…

16 godzin temu

Rayo Vallecano – Atletico gdzie oglądać? Transmisja | 22.09.2024

W niedzielę 22 września 2024 o godzinie 21:00 na stadionie Campo de Futbol de Vallecas…

17 godzin temu

Co za końcówka! Atletico Madryt 2:1 RB Lipsk – skrót meczu (WIDEO)

Jednym z czwartkowych meczów pierwszej kolejki Ligi Mistrzów, było spotkanie Atletico Madryt przeciwko RB Lipsk.…

2 dni temu

Atletico Madryt – RB Lipsk typy, kursy, zapowiedź (Liga Mistrzów, 19.09)

W dniu 19 września 2024 roku o godzinie 21:00, na stadionie Estádio Cívitas Metropolitano w…

4 dni temu

Atletico – RB Lipsk gdzie oglądać? Transmisja | 19.09.2024

Już w czwartek 19 września 2024 roku o godzinie 21:00 odbędzie się starcie pomiędzy Atletico…

4 dni temu

Dybala może zagrać w Madrycie

Paulo Dybala, argentyński napastnik, zdecydował się na pozostanie w AS Romie. Spędzi tam przynajmniej pół…

5 dni temu