Ligowy raport: Kilka najważniejszych faktów po wygranej na La Rosaleda

Za nami pierwszy mecz Atlético Madryt w 2014 roku. Podopieczni Diego Simeone pokonali na wyjeździe Málagę (1-0), choć przez długi czas wydawało się, że spotkanie zakończy się bezbramkowym remisem. Do gry Rojiblancos można mieć sporo zastrzeżeń, jednak rzućmy okiem na kilka najważniejszych rzeczy związanych z pojedynkiem na La Rosaleda. Zacznijmy od kolejnego występu Ólivera Torresa, który po raz piąty w tym sezonie znalazł się w wyjściowym składzie. Przed pierwszym gwizdkiem, z uwagi na absencję Gabiego, Cholo mógł postawić na niego lub na Josuhę Guilavogui. Zdecydował się na 19-latka, który jednak nie najlepiej poradził sobie w tak trudnych warunkach. Defensywa Andaluzyjczyków była w pierwszej połowie praktycznie nie do przejścia, a wychowanek Los Colchoneros nie wnosił zbyt wiele. Dlatego też w przerwie zmienił go Adrián López, co Diego Simeone wytłumaczył następująco: – W przerwie dzisiejszego meczu zdjąłem Ólivera, bo gra toczyła się w inny sposób niż to sobie zaplanowałem. Dlatego też trzeba było przemeblować naszą taktykę i wpuścić piłkarza o nieco innej charakterystyce.

À propos hiszpańskiego napastnika. Niedawno informowaliśmy Was, że mecz z Levante (3-2) był jego 200. w Primera División. Oficjalna strona Atlético Madryt podała jednak, że 25-latek jubileusz ten obchodził dopiero dziś. Niestety tym razem albo ludzie odpowiedzialni za statystyki Rojiblancos sięgnęli po złe źródła, albo nie umieją liczyć. W każdym razie dzisiejszy występ był już 201. Adriána Lópeza w hiszpańskiej ekstraklasie. Inna sprawa, że po raz kolejny piłkarz ten zupełnie zawiódł. Wydaje się, że niedawna zwyżka formy była tylko chwilowym wybrykiem i Hiszpan wraca powoli do swojej normalnej dyspozycji.

Na La Rosaleda debiutu w barwach Los Colchoneros nie doczekał się ściągnięty przed kilkoma dniami José Sosa. Wielu kibiców bardzo chciało, by Argentyńczyk pojawił się na boisku, zwłaszcza że ostatnio na jego temat wypowiedział się Bernd Schuster. Trener Málagi powiedział na konferencji prasowej przed meczem z Atlético Madryt: – Prawda jest taka, że rozmawiałem z nim jeszcze w listopadzie i dał mi słowo, że jeśli w zimie opuści Charków, to dołączy właśnie do nas. Ostatecznie jednak zmienił swoje zdanie, więc widać ile warte jest to, co mówi. Niestety było pewne, że 28-latek nie dostanie szansy od Diego Simeone, gdyż ten bardzo rzadko korzysta z usług nowych piłkarzy od razu. Podobnie jak Josuha Guilavogui, tak i José Sosa musi trochę poczekać. – On zdąży jeszcze zadebiutować, na razie musi dobrze poznać nasz styl, naszą filozofię, musi zgrać się z nowymi kolegami. Myślę, że w ciągu dwóch tygodni zdąży się odpowiednio zaaklimatyzować – wyznał po dzisiejszym meczu Cholo.

Kibiców ekipy z Vicente Calderón najbardziej boli to, że za tydzień z FC Barceloną nie zagra Juanfran. Prawy obrońca otrzymał dziś swoją piątą żółtą kartkę w tym sezonie i zgodnie z przepisami musi pauzować w kolejnym spotkaniu. Od razu rozgorzała dyskusja kto ma go zastąpić. Kandydatów jest dwóch – Javi Manquillo i Toby Alderweireld. Za pierwszym przemawia fakt, że jest naturalnym bocznym obrońcą, a za drugim doświadczenie i wszechstronność. Co ciekawa, hiszpańska MARCA zorganizowała ankietę, w której wygrywa na razie 19-latek (na obecną chwilę w procentowym stosunku 56-44). Z kolei coraz bliżej zawieszenia są Diego Costa i Tiago, którzy dołączyli dziś do mających na swoim koncie cztery upomnienia Filipe, Koke i Ardy Turana.

Zwycięstwo w Andaluzji było już siódmym odniesionym na wyjeździe w tym sezonie ligowym. W całych poprzednich rozgrywkach podopieczni Diego Simeone wygrali poza Vicente Calderón dziesięć razy, więc są na najlepszej drodze do poprawienia tego wyniku. Podczas dotychczasowych dziewięciu pojedynków Rojiblancos stracili punkty tylko dwa razy – z Espanyolem (0-1) i Villarreal (1-1). Pokonali natomiast Sevillę (3-1), Real Sociedad (2-1), Real Valladolid (2-0), Real Madryt (1-0), Granadę (2-1), Elche (2-0), no i Málagę (1-0). Lepszy bilans wyjazdowych meczów ma tylko FC Barcelona, która wygrywa z Los Colchoneros bilansem bramek. Dumę Katalonii w pierwszej rundzie czekają jednak jeszcze dwa starcia poza Camp Nou – jutro z Elche i za tydzień z Atlético Madryt.

Właśnie podczas pojedynku z Blaugraną podopieczni Diego Simeone mają szansę ustanowić kolejny klubowy rekord. W mistrzowskim sezonie 1995/1996 (w La Liga grały wtedy 22 zespoły) na zakończenie pierwszej rundy piłkarze Radomira Anticia mieli na swoim koncie 49 punktów. Tyle samo mają teraz zawodnicy Cholo, więc jeśli tylko uda im się nie przegrać, to poprawią wyczyn sprzed 18 lat.

Koke strzelił swojego czwartego gola w tym sezonie, dzięki czemu poprawił swoje znakomite statystyki. Wychowanek Rojiblancos rozegrał już 27 spotkań we wszystkich rozgrywkach (opuścił tylko rewanżowy pojedynek z Sant Andreu), w których do wspomnianych już 4 bramek dorzucił 10 asyst. Nic dziwnego, że młodym reprezentantem Hiszpanii interesuje się pół piłkarskiej Europy.

Po raz kolejny natomiast zupełnie niewidoczny był David Villa. Naprawdę ciężko ocenić to, jak były snajper FC Barcelony radzi sobie na Vicente Calderón. Pod względem czysto statystycznym jest bowiem bardzo dobrze – 24 występy, 10 goli i 4 asysty to bilans naprawdę przyzwoity, zwłaszcza że to nie El Guaje jest napastnikiem numer jeden. Z drugiej jednak strony Hiszpan bardzo często przechodzi obok meczu, a komentatorzy prawie w ogóle nie wymawiają jego nazwiska. Zmarnowanych okazji również miał już sporo, choć akurat pod tym względem to każdy Rojiblancos ma swoje za uszami. Na razie i tak koronnym argumentem jest to, że 32-latek przyszedł do Atlético Madryt praktycznie za darmo, więc skoro w liczbach robi swoje…