Koniec ery przeciętniactwa – czy Atlético weszło na nową drogę życia?

Atlético Madryt od zawsze było klubem kontrastów. Lata sukcesów przeplatały się z nagłymi zapaściami, a kibice klubu z Vicente Calderón na własne oczy widzieli praktycznie wszystko co złe i dobre w futbolu. Teraz, po raz pierwszy od 40 lat, mają okazję patrzeć na piłkarski świat będąc o krok od jego szczytu.

W ciągu ostatnich kilkunastu lat chwile czystego szczęścia nieustannie przeplatały się z momentami kompletnej rozpaczy. Przez to, aż do objęcia trenerskich sterów przez Diego Simeone, Atlético było postrzegane jako klub, który zawsze zawodził kiedy już się wydawało, że wkroczył na ścieżkę sukcesów.

Nawet fani Los Colchoneros zdają sobie sprawę z charakterystyki swojego klubu i jego przewrotnych losów. Aż po dziś dzień żywe są opowieści o złych latach, kiedy to z trybun słychać było szydercze komentarze, a na pytania synów, czemu są kibicami Atlético, ojcowie odpowiadali – Nie wiem synu, nie wiem… Mimo to, wszyscy sympatycy zawsze darzyli swój ukochany klub autentyczną miłością, a po sukcesach byli bardziej dumni od kogokolwiek innego, co zapewne wynika ze wszystkich przeciwności losu, którym przez lata Atlético Madryt dzielnie stawiało czoła.

Kibice innych zespołów przez lata patrzyli na poczynania Los Rojiblancos z przymrużeniem oka. Dla niektórych klub znad Manzanares był wręcz pośmiewiskiem, co ciągle podkreślali sympatycy Realu Madyt, którego pokonanie przez 14 lat było dla graczy Atlético nieosiągalne. Jest to opinia brutalna i dość krzywdząca, ale nie jest absolutnie nieprawdziwa. W sezonie 2009/2010 gracze Los Colchoneros jako jedyni pokonali FC Barcelonę, by tydzień później ulec relegowanej z ligi drużynie Xerez. W tym samym sezonie słodki smak zwycięstwa w Lidze Europy został zmieszany z gorzkim i ciężkostrawnym dziewiątym miejscem w ligowej tabeli. Tamten sezon znakomicie obrazuje kontrasty, z jakimi przez lata borykali wszyscy związani z kluem z Vicente Calderón.

Kiedy w grudniu 2011 roku Atlético skompromitowało się w rewanżowym meczu Pucharu Króla, przegrywając 0-1 z trzecioligowym Albacete, grało w następującym składzie: Asenjo – Juanfran, Miranda, Godín, Felipe – Gabi, Assunção, Koke, Diego – Adrián, Falcao. Drużyna prowadzona przez Gregorio Manzano była kompletnie rozbita i bezradna. Wtedy władze klubu zdecydowały się zatrudnić Diego Pablo Simeone. I zdarzyło się to, co zdarzyć się nie miało prawa…

Już w pierwszym półroczu pracy Argentyńczykowi udało się wygrać Ligę Europy, a w następnym sezonie Superpuchar Europy. Najważniejszym wydarzeniem było jednak przerwanie czarnej serii w meczach z Realem Madryt i zdobycie Pucharu Króla. Również do końca zeszłorocznych rozgrywek drużyna walczyła ze swoim największym rywalem o drugie miejsce, ale trudy sezonu okazały się zbyt duże i piłkarze Los Rojiblancos musieli zadowolić się najniższym stopniem podium. Nie trofea są jednak najważniejsze, ale mentalna rewolucja, którą Simeone rozpoczął. Efekty przerosły oczekiwania nawet najbardziej wybrednych kibiców oraz futbolowych obserwatorów z całego świata.

Dziś piłkarze Atlético mają zapewnione miejsce w najważniejszym meczu Ligi Mistrzów, a od mistrzostwa dzielą ich dwa wygrane spotkania. Ci, którzy jeszcze na początku sezonu wątpili w to, że zawodnicy prowadzeni przez El Cholo utrzymają się w wyścigu po ligowy prymat, już dawno zamilkli. Co równie ważne, w ciągu ostatnich czterech lat Los Rojiblancos grali w sześciu jednomeczowych finałach, spośród których przegrali tylko jeden. Te dwa fakty pozwalają w pełni odczepić łatkę drużyny, takiej jak ta z 2010 roku – wygrywającej z mistrzem i przegrywającej ze słabeuszem.

Na Los Colchoneros czeka wspomniany już finał Ligi Mistrżów – najważniejszy. Wbrew przewidywaniom ekspertów i bukmacherów, w fazie pucharowej gracze Atlético pokonali trzech byłych mistrzów tych rozgrywek – AC Milan, FC Barcelonę i Chelsea FC – dzięki czemu tylko europejska kampania z 1974 roku może się równać z tegoroczną. Bez względu na zakończenie, klub po latach porażek i sukcesów w końcu wyszedł w cienia i zyskał sympatię w całej Europie. Po części dzięki romantycznej historii futbolowego kopciuszka, który przebojem wdziera się na salony, ale też wielu kibiców, bez względu na barwy, docenia i podziwia wieloletniego cierpiętnika walczącego o najwyższe laury.

Przez lata o sile klubu z Vicente Calderón stanowiły indywidualności. Po sezonach wzlotów i upadków, Simeone zmienił ten styl konstruowania zespołu i postawił na coś wcześniej niespotykanego – kolektyw. Walka, praca, wiara – te wartości stanowią o dzisiejszej sile Los Rojiblancos i zsumowane razem dają prosty, a jakże piękny wynik – zwycięstwo. Aż ośmiu graczy z przegranego meczu z Albacete stanowi o sile obecnego Atlético. Dlaczego wtedy przegrali, a teraz w pięknym stylu radzą sobie z drużynami teoretycznie silniejszymi? Dlaczego wyszydzany Adrián López, odsyłany często na trybuny, wychodzi nagle na boisko przeciwko Barcelonie oraz Chelsea i stanowi o sile drużyny w obu spotkaniach? To jedność czyni go oraz wszystkich innych lepszymi i pozwala wierzyć, że można grać jak nigdy wcześniej. Jedność, którą stworzył i spaja Diego Simeone.

Tylko (a może aż) cztery mecze pozostały do końca rozgrywek. Nawet trzy zwycięstwa mogą zapewnić Atlético Madryt podwójną koronę i wieczne miejsce w historii. Ostatnie kroki są często najtrudniejsze, a te które trzeba postawić ta generacja Los Rojiblancos są wręcz krokami milowymi. Ale czy cierpiąc przez tyle lat można się jeszcze czegoś obawiać?

Luke

Zobacz komentarze

  • Dla większych emocji trzeba jeszcze było wspomnieć o przygodzie z Segunda.
    Ale i tak artykuł świetny, aż się łezka w oku kręci.
    Pamiętam jak przez ostatnie 6 lat, odkąd kibicuję Atleti, wszyscy kumple - fani ManU, Realu, Bayernu czy Milanu,
    jechali po mnie niemiłosiernie za wspieranie "jakichś patałachów ze środka ligi".
    Wczoraj jeden z nich po raz pierwszy mi pogratulował. Niesamowite.

  • Niesamowity artykuł :) Jeśli o mnie chodzi to kibicuje Atletico od 2005 roku i też byłem systematycznie wyśmiewany z tego powodu. Ale nie żałuję :)

  • @Anduinne
    Mam nadzieję, że Atleti zapewni nam dobry nastrój na maturze. A po wszystkich egzaminach będzie można już w pełni cieszyć się z kulminacyjnego meczu sezonu - finału tej prawdziwej Ligi Mistrzów.
    Co do tamtych czasów jak już wiele razy było powiedziane,głównie dzięki pracy Simeone Atletico jest teraz w tym miejscu w którym jest.

  • @camila
    W niedzielę meczyk, jakaś odprężająca kąpiel i dzień później nasza Liga Mistrzów :D

    Jak tak teraz myślę, to za Siwego bardzo przypominaliśmy dzisiejsze Rayo. W niektórych meczach nasza gra naprawdę mogła się podobać, ładny, agresywny futbol. Jednak wówczas chyba nasi grajkowie przegrali z sobą, jak zauważył Luke, skład dzisiejszy się niewiele zmienił. Mam wrażenie, że wówczas u nas panowało gwiazdorstwo, na które Manzanno pozwalał.

  • @ Anduinne
    Ja również zaczęłam kibicowac Atleti po mundialu w RPA, ze względu na Urugwajczyków grających w tym klubie, glownie niesamowitego wtedy Forlana i do mnie też nie dociera to, że za trzy dni matura.

  • Luke kolejny bardzo fajny artykuł. Brawo. Ja po raz pierwszy zainteresowałem się Atletico w Pro Evolution Soccer 6. Grałem z kuzynem i jakoś przypadła mi ta drużyna do gustu. Potem coraz więcej zacząłem się zagęszczać w temat klubu, aż w końcu zacząłem oglądać mecze. I tak jest do teraz. Mecz to priorytet w każdym tygodniu. Zawsze śmiało mówiłem, że kibicuje Atletico, ale teraz mówię to z jeszcze większą dumą niż wcześniej. Kiedyś się śmiali, po każdym meczu z Realem czy Barcą. Teraz się to zmieniło i jestem z tego cholernie dumny.

  • Super artykul ;) Brawo kolego ;) Ja takze zainteresowalem sie Atletico jakos w 2010 roku ;) Jak jeszcze gral Diego Forlan. I jakos tak zostalo ;) Po ty m zwyciestwie nad Chelsea az lza sie zakrecila w oku widzac te rozesmiane twarze naszych chlopców .Zasluzyli na to.

  • Dobry artykuł.
    Atletico zainteresowałem się po pierwszej LE i niesamowitej grze Forlana w RPA. Na każdy mecz z Barceloną/Realem się napalałem, wiemy jak się kończyło, zawsze głupie komentarze, śmiech itd.. Ale jakoś polubiłem tą naszą sinusoidę formy. Teraz nie trafia do mnie fakt, że matura za 3 dni, a ja żyję tylko Atletico.

  • A ja nie mam kumpli, którzy się ze mnie śmiali bo kibicowałem Atletico :(

  • Przez pare lat śmiano się ze mnie po każdych derbach. Dokładnie 10 porażek przeżyłem z królewskimi jako kibic i za każdym razem wszyscy fani realu, barsy, chelsea się ze mnie nie miłosiernie śmiali. No, ale teraz z każdego z tych klubów to ja się śmieje. Oby to trwało jak najdłużej. Kiedyś walczyliśmy z VCF, Sevillą czy Villarreal na papierze o LM i nam się nie udawało. Długie 4 lata bez LM w Atletico, a jak weszliśmy to nie chcemy się z nią rozstać. Dublet jest blisko, ale wiadomo trzeba przytoczyć myśl naszego zbawcy "partido a partido" teraz trzeba wygrać z Levante.

Polecane posty

Atletico Madryt – RB Lipsk typy, kursy, zapowiedź (Liga Mistrzów, 19.09)

W dniu 19 września 2024 roku o godzinie 21:00, na stadionie Estádio Cívitas Metropolitano w…

4 godziny temu

Atletico – RB Lipsk gdzie oglądać? Transmisja | 19.09.2024

Już w czwartek 19 września 2024 roku o godzinie 21:00 odbędzie się starcie pomiędzy Atletico…

10 godzin temu

Dybala może zagrać w Madrycie

Paulo Dybala, argentyński napastnik, zdecydował się na pozostanie w AS Romie. Spędzi tam przynajmniej pół…

1 dzień temu

Dybala może zagrać w Madrycie

Paulo Dybala, argentyński napastnik, zdecydował się na pozostanie w AS Romie. Spędzi tam przynajmniej pół…

1 dzień temu

Liga Mistrzów 2024/25 gdzie oglądać? Transmisje meczów Atletico na żywo

Sezon Ligi Mistrzów 2024/25 startuje 17 września, a Atletico swoje pierwsze spotkanie rozegra z RB…

2 dni temu

Atletico – Valencia gdzie oglądać? Transmisja | 15.09.2024

W najbliższą niedzielę, 15 września 2024 roku, o godzinie 21:00 na stadionie Metropolitano w Madrycie…

4 dni temu