Diego Simeone wraca tam, gdzie zaczęła się jego przygoda z Atlético Madryt

Pojutrze Atlético Madryt zmierzy się na La Rosaleda z Málagą. Dla Diego Simeone będzie to wyjątkowy pojedynek, bowiem w identycznych okolicznościach debiutował on 7 stycznia 2012 roku na ławce trenerskiej Rojiblancos. Bezbramkowy remis był początkiem fantastycznej przygody, która trwa po dziś. Dwa lata pracy Cholo zaowocowały trzema pucharami (Liga Europy, Superpuchar Europy i Copa del Rey), a drużyna przeszła metamorfozę większą niż niektóre restauracje po wizytach Magdy Gessler. Zmieniło się praktycznie wszystko – styl gry, ambicje, filozofia, mentalność, atmosfera w szatni.

Pod koniec grudnia 2011 roku Argentyńczyk zastąpił na Vicente Calderón Gregorio Manzano, któremu kompletnie nie udała się druga przygoda z Los Colchoneros. Efekty tej zmiany przerosły jednak wszelkie oczekiwania. Sezon 2011/2012 udało się zakończyć na piątym miejscu w La Liga (co w połowie rozgrywek wydawało się mało prawdopodobne), a dodatkowo kibice świętowali drugi triumf w Europa League. Kolejny rok był jeszcze lepszy – podium w Primera Divsión i zdobycie Superpucharu Europy oraz Pucharu Króla. Choć trudno w to uwierzyć, to w obecnym sezonie Atlético Madryt weszło jeszcze jeden poziom wyżej.

Dzięki wspaniałej pracy Diego Simeone ekipa ze stolicy Hiszpanii jest obecnie wiceliderem La Liga (z FC Barceloną przegrywa tylko i wyłącznie gorszym bilansem bramek) i ma na swoim koncie 46 z 51 możliwych do zdobycia punktów. W Lidze Mistrzów bez problemu udało się awansować do fazy pucharowej, tracąc przy tym tylko 2 punkty (remis z Zenitem 1-1). Z kolei w 1/16 finału Copa del Rey bez szans było trzecioligowe Sant Andreu. W kolejnej rundzie Los Colchoneros zmierzą się z Valencią.

W spotkaniu z Málagą sprzed dwóch lat w wyjściowym składzie znalazło się sześciu obecnych Rojiblancos: Thibaut Courtois, Diego Godín, Filipe, Juanfran, Tiago i Gabi. Ten ostatni pojutrze jednak na pewno nie zagra, ponieważ musi pauzować za nadmiar żółtych kartek. Dotychczasowy bilans Cholo jest niesamowity: 114 oficjalnych spotkań, z których aż 76 zakończyło się zwycięstwem, 21 remisem, a tylko 17 z nich to porażki. Bilans bramkowy 213-84 pokazuje, że Argentyńczyk nie tylko odpowiednio poukładał ofensywę, ale przede wszystkim zbudował silną i solidną defensywę, opartą na kolektywie i znakomitym Thibaucie Courtois.