Tabela La Liga już dawno nie wyglądała tak pięknie. Na pierwszych dwóch miejscach FC Barcelona i Atletico Madryt, a jedynym, co przemawia na korzyść Katalończyków, jest różnica bramek. Na 3. miejscu jest Malaga, ale do prowadzącego duetu traci ona już 7 punktów. Obecna kolejka przyniosła dla Rojiblancos świetne wyniki, bowiem wszyscy bezpośredni rywale potracili punkty. Podopieczni Diego Simeone wykorzystali ten fakt najlepiej jak mogli, wygrywając dziś 3:1 z Osasuną. Było to zwycięstwo jak najbardziej zasłużone, ponieważ bardzo długimi fragmentami drużyna z Pampeluny w ogóle nie istniała. Dzięki temu, po dziewięciu kolejkach, kibice Los Colchoneros mogą się cieszyć z tego, że ich ulubieńcy mają aż osiem punktów przewagi nad Realem Madryt, jedenaście oczek traci Sevilla, a strata Valencii jest już wręcz ogromna – aż czternaście punktów.
Przed meczem Cholo po raz kolejny zaskoczył wyborem wyjściowego składu. Na ławce usiedli Adrian Lopez, Diego Costa oraz Koke, a na boisku pojawili się za to Raul Garcia, Emre i Cristian Rodriguez. Od samego początku Atletico wyraźnie dominowało i bez większych problemów kontrolowało wydarzenia na boisku, głównie dzięki bardzo dobremu pressingowi. Już w 6. minucie na prowadzenie Rojiblancos mógł wyprowadzić Raul Garcia, ale hiszpański pomocnik nie wykorzystał dobrego podania z lewej strony od Filipe i z kilku metrów uderzył wprost w Andresa Fernandeza. Wychowanek Osasuny kolejną szansę miał kilka chwil później, jednak nie zdołał opanować świetnego zagrania od Gabiego. Gdyby mu się to udało, wówczas znalazłby się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Na murawie widać było dużo walki, jednak wraz z upływającym czasem rosła przewaga gospodarzy. Los Rojillos praktycznie nie byli w stanie stworzyć żadnej sytuacji, gdyż czasami wyjście z własnej połowy było już ogromnym sukcesem. W międzyczasie dwoma uderzeniami z dystansu popisał się Cristian Rodriguez, jednak w obu przypadkach (a szczególnie w pierwszym) na wysokości zadania stanął Fernandez. Było niemal pewne, że jeśli ktokolwiek jest w stanie uratować Osasunę, to tylko ich bramkarz. W 25. minucie żółtą kartkę za faul na Kike Soli otrzymał Diego Godin, co oznaczało, że obaj stoperzy Atletico musieli od tego momentu zacząć grać nieco mniej agresywnie, bowiem na początku meczu żółtym kartonikiem został również upomniany Miranda. Nie sprawiło to jednak, że pressing ustał – wręcz przeciwnie. Pomimo zbyt dużej liczby niedokładnych zagrań Rojiblancos konsekwentnie dążyli do zdobycia pierwszej bramki. Choć po pół godzinie gry pierwszy strzał oddali wreszcie piłkarze gości (jednak Thibaut Courtois nie miał żadnych problemów z wyłapaniem lekkiego uderzenia Soli, które swoją drogą nie leciało nawet w światło bramki), to chwilę później Los Colchoneros wyszli na prowadzenie. Z lewej strony boiska z rzutu wolnego w pole karne dośrodkował Gabi, a do piłki najwyżej wyskoczył Miranda, który dobrym strzałem głową umieścił ją w siatce przy dalszym słupku. Podopieczni Simeone zasługiwali na tego gola, jednak zanim Osasuna zdążyła się otrząsnąć, gospodarze podwyższyli wynik spotkania. W 35. minucie na lewym skrzydle znalazł się Filipe, który wrzucił piłkę w 'szesnastkę’ rywali, gdzie Alejandro Arribas wybił ją wprost pod nogi stojącego na 15. metrze Raula Garcii, a ten bez problemu płaskim strzałem umieścił futbolówkę w lewym rogu bramkarza. Taki wynik dawał Atletico jeszcze większą kontrolę i wydawało się, że jeśli nie jeszcze przed przerwą, to przynajmniej po przerwie Rojiblancos strzelą kolejne gole. Los Colchoneros dalej atakowali, jednak po jednej z akcji strzały Radamela Falcao i Gabiego zostały zablokowane. Swoją drogą El Tigre był jak do tej pory niemal kompletnie niewidoczny i choć partnerzy starali się go szukać w akcjach ofensywnych, to Kolumbijczyk nie potrafił dojść do żadnej sytuacji strzeleckiej. W końcówce pierwszej połowy dość niespodziewanie do głosu doszła Osasuna. W 42. minucie po dośrodkowaniu Oiera podopieczni Simeone zastosowali nieudaną pułapkę ofsajdową, przez co blisko zdobycia bramki był Sola. Strzał głową piłkarza z Pampeluny zdołał jednak wyłapać Courtois. Niestety, kilkadziesiąt sekund później bramkarz gospodarzy był już bezradny. Piłkę na linii pola karnego otrzymał Sola i niemal natychmiast odegrał ją do ustawionego przed 'szesnastką’ Rolanda Lamaha, a ten mierzonym strzałem lewą nogą umieścił futbolówkę w prawym rogu bramki Rojiblancos. Do przerwy nic się już nie wydarzyło i zagadką było to, czy Los Rojillas zdecydują się zaatakować po przerwie, by doprowadzić do remisu.
Nic takiego się jednak nie wydarzyło i od początku drugich 45 minut to Atletico znów dominowało i konsekwentnie przeprowadzało kolejne ataki. W 50. minucie blisko zdobycia bramki był Godin, ale po dośrodkowaniu Emre urugwajski stoper główkował tuż obok słupka. Inna sprawa, że w tej sytuacji obrońca Los Colchoneros był na pozycji spalonej. Parę chwil później dobrą interwencją po strzale z dystansu Emiliano Armenterosa popisał się Courtois. Pozytywnym było to, że im dłużej trwał mecz, tym coraz lepiej radził sobie Falcao, który brał udział w coraz większej ilości akcji i wydawał się być coraz bliższy temu, by strzelić gola. W międzyczasie Emre zdecydował się na bezpośredni strzał z… rzutu rożnego, jednak piłka uderzyła w tylko boczną siatkę, choć trzeba obiektywnie przyznać, że wiele Turkowi nie zabrakło. Nieco po ponad godzinie gry na boisku pojawił się Arda Turan. Dla tureckiego pomocnika był to pierwszy występ w barwach Rojiblancos od dłuższego czasu po tym, jak na niedawnym zgrupowaniu reprezentacji nabawił się kontuzji. Na boisku niezmiennie dominowało Atletico, a Osasuna starała się umiejętnie bronić, licząc na jakieś kontrataki, których jednak praktycznie nie było. W zespole gospodarzy znakomitą partię rozgrywał przede wszystkim Cristian Rodriguez, który na lewym skrzydle raz po raz przechodził obrońców jak chciał. W 66. minucie Falcao wreszcie trafił do protokołu meczowego, jednak nie z powodu zdobytej bramki, a żółtej kartki, jaką otrzymał za faul na jednym z przeciwników. U El Tigre widać było ogromną chęć wpakowania piłki do siatki. Cały czas jednak przegrywał walkę z defensorami Los Rojillas, którzy skutecznie go kryli i uprzedzali. Kolumbijczyk nie bez powodu jest jednak nazywanym najlepszym obecnie napastnikiem na świecie i w 73. minucie wreszcie dopiął swego. Na prawym skrzydle z piłką znalazł się Adrian, który odegrał ją do tyłu do Juanfrana, a ten zacentrował w pole karne rywali, gdzie Falcao uciekł Oierowi i lewą nogą z około ośmiu metrów umieścił futbolówkę tuż pod poprzeczką, nie dając żadnych szans Fernandezowi. Kilkadziesiąt sekund później przed niezłą szansą stanął Cristian Rodriguez, ale po szaleńczym biegu z piłką od połowy boiska w końcowej fazie z równowagi wytrącił go obrońca Osasuny i Urugwajczyk uderzył bardzo niecelnie. Trzynaście minut przed końcem meczu desperacką próbę zdobycia bramki podjął Alvaro Cejudo, ale po złamaniu akcji z prawej strony do środka pomocnik gości strzelił wysoko nad bramką. Los Rojillas starali się uzyskać kontaktowe trafienie, ale po jednym z rzutów rożnych z kilku metrów niecelnie uderzył Sola. Kilkanaście sekund później zza 'szesnastki’ strzelał Adrian, ale jego próbę bez problemu wyłapał bramkarz przeciwników. Do końca meczu kilka razy zaatakowało jeszcze Atletico, jednak nie przyniosło to kolejnych goli. Tuż przed końcowym gwizdkiem ostatni strzał oddała jeszcze Osasuna, ale Courtis po raz kolejny świetnie spisał się między słupkami, broniąc groźne uderzenie Armenterosa z dystansu.
Tym samym Rojiblancos podtrzymali swoją znakomitą serię i odnieśli 12. zwycięstwo z rzędu (we wszystkich rozgrywkach), a niepokonani pozostają od 22 meczów. Kolejną szansą na śrubowanie tych statystyk będzie najbliższy mecz 1/16 Copa del Rey. Podopieczni Simeone zmierzą się w nim z Realem Juen, a początek tego starcia będzie miał miejsce w środę, 31 października, o godzinie 20:00.
Skład Atletico: Courtois – Juanfran, Miranda, Godin, Filipe – Gabi, Mario Suarez, Emre (Adrian 57′), Raul Garcia (Arda Turan 62′), Cristian Rodriguez (Tiago 79′) – Falcao
Bramki:
1:0 – Miranda 31′
2:0 – R. Garcia 35′
2:1 – R. Lamah 43′
3:1 – R. Falcao 73′