Dokładnie rok temu ze stolicy Hiszpanii napłynęła bardzo smutna wiadomość – w wieku 75 lat zmarł Luis Aragonés. Przez ponad 50 lat był on jedną z najważniejszych postaci w hiszpańskim futbolu. Klubem jego życia i prawdziwym domem było Atlético Madryt, w którym jako piłkarz i trener spędził w sumie ponad ćwierć wieku. Łącznie wywalczył z Rojiblancos cztery mistrzostwa Hiszpanii, pięc Pucharów Króla, jeden superpuchar Hiszpanii i jeden Puchar Interkontynentalny.
Jako piłkarz wystąpił w barwach Los Colchoneros 372 razy. Strzelił w tym czasie 173 gole, co do dziś czyni go najlepszym strzelcem w całej historii klubu z Vicente Calderón. Grał dla niego w latach 1964-1974 i zaraz po zawieszeniu butów na kołkui stał się pierwszym trenerem Atlético Madryt. Pierwszą przygodę z Los Indios na ławce trenerskiej zakończył w 1980 roku.
Później wracał jednak nad Manzanares jeszcze trzykrotnie. Prowadził zespół w latach 1982-1987, 1991-1993 i 2001-2003. Podczas każdego z tych okresów udawało mu się coś wygrać. W 2004 roku został selekcjonerem reprezentacji Hiszpanii i to on wylał fundament pod jej późniejsze sukcesy. Choć jako trener wywalczył tylko Mistrzostwo Europy w 2008 roku, to nikt nie ma wątpliwości, że to dzięki niemu La Furia Roja triumfowała dwa lata później na Mundialu, a po kolejnych dwóch latach obroniła Mistrzostwo Europy.
Po swojej śmierci Luis Aragonés jest stale uhonorowywany pomnikami, wyróżnieniami i różnego rodzaju imprezami. Można jedynie żałować, że Don Luis nie zdążył na własne oczy zobaczyć jak podopieczni Diego Simeone sięgają po mistrzostwo Hiszpanii i jak znakomicie radzą sobie w kolejnych derbach Madrytu.
Wiadomo już czy nasz nowy stadion będzie nosił jego nazwisko?
Wiadomo, ze nie. Bedzie nosil nazwe sponsora (ostatnio mowiło się o ETIHAD)
Nazwisko Aragonesa bedzie natomiast nosila droga dojazdowa.
ale może być Estadio Etihad Aragones !