Arda Turan jest genialnym piłkarzem i nie ma co do tego wątpliwości. Wczoraj pojawił się na boisku po raz pierwszy w tym sezonie i przez pół godziny zagrał tak, że poprowadził Atlético do derbowego zwycięstwa nad Realem. Jego obecność nie tylko tchnęła nowego ducha w ofensywę mistrzów Hiszpanii, dając jej wreszcie trochę szybkości i kreatywności. Przede wszystkim dała bowiem drugą bramkę, którą Turek zdobył po akcji Antoine’a Griezmanna, Juanfrana i Raúla Garcíi.
Niemal dokładnie miesiąc temu 27-latek nabawił się urazu mięśniowego w sparingu z Galatasarayem. Choć początkowo wydawało się, że Arda Turan nie będzie długo pauzował, to ostatecznie do normalnych treningów wrócił dopiero po ponad dwóch tygodniach. Przegapił przez to dwa pierwsze ligowe spotkania z Rayo Vallecano i Eibarem. Udało mu się jednak wyjechać na zgrupowanie reprezentacji, gdzie pokazał się z bardzo dobrej strony i – co najważniejsze – rozegrał pełne 90 minut w przegranym meczu z Islandią.
Wczoraj jednak nie znalazł się w wyjściowym składzie. Być może z uwagi na podróże, jakie musiał odbywać ze swoją drużyną narodową; być może przez wzgląd na to, że wcześniej nie rozegrał w tym sezonie ani minuty; a być może dlatego, że Diego Simeone miał po prostu inny plan na derby. Na konferencji prasowej przed pojedynkiem z Realem Cholo wyznał: – Potrzebujemy najlepszego Ardy. Albo jutro, albo we wtorek w Lidze Mistrzów.
Turek pojawił się jednak na boisku w 60. minucie, zmieniając Gabiego i przesuwając Koke do środka pola. Od samego początku 27-latek był aktywny, szukał gry, starał się rozgrywać i widać było, że naprawdę chce i czuje, że jest w niezłej formie. Na około piętnaście minut przed końcem dał Ikerowi Casillasowi ostrzeżenie, strzelając tuż obok słupka. Kilka chwil później skutecznie wykończył akcję, o której Raúl García powiedział: – Przygotowywałem się do uderzenia i już miałem to zrobić, ale usłyszałem, że Arda krzyknął, że stoi za mną. Przepuściłem więc piłkę.
Gol ten okazał się decydującym i Atlético Madryt po raz kolejny wygrało w debrach. Po zdobyciu bramki, Arda Turan najpierw wzniósł się w górę na ramionach kolegów, a potem utonął w ich objęciach. W pomeczowych wypowiedziach każdy wspominał o tym, jak ważny dla całego zespołu jest turecki pomocnik i jak wiele potrafi. Cóż, pozostaje mieć nadzieję, że 27-latek będzie tak grał przez cały sezon.