Atletico B przegrało dziś trzeci kolejny mecz w tym sezonie. Lepszą od podopiecznych Alfredo Santaeleny, wśród których swój debiut zaliczyli Cenk Guevenc, Victor Mongil i Ivan Calero, okazała się drużyna Leganes, która na własnym stadionie bez większych problemów wygrała 3:1. Dla Rojiblancos oznacza to, że po trzech kolejkach nadal na swoim koncie mają 0 punktów i znajdują się póki co na samym dole tabeli Segunda Division B.
Samo spotkanie rozpoczęło się w najgorszy sposób możliwych. Już w 1. minucie gospodarze wyszli na prowadzenie. Piłkę z autu wrzucił Carlos De La Vega, ta dotarła do Fera Ruiza, który głową przedłużył ją do Roberta, a ten z dość bliskiej odległości główkował celnie nad Davidem Gilem, który w tej sytuacji był chyba nieco źle ustawiony. Niedługo potem odpowiedziało Atletico B. Pedro Martin przejął futbolówkę po niedokładnym zagraniu przez jednego z obrońców Leganes i podał ją na lewą stronę pola karnego do Gerarda, który co prawda uderzył całkiem nieźle, ale dobrze interweniował stojący w bramce Falcon. W grze obu zespołów obserwować mogliśmy sporo złych i niecelnych zagrań, jednak to gospodarze sprawiali trochę lepsze wrażenie. Rojiblancos chcieli jednak wyrównać. W 17. minucie strzałem z dystansu popisał się Vicente i choć bramkarz rywali dotknął piłkę zanim ta opuściła boisko, to sędzia zamiast na rzut rożny wskazał na aut bramkowy. Kilka chwil później przed 'szesnastką’ Leganes sfaulowany został Ivan. Do piłki podszedł sam poszkodowany, ale kompletnie zmarnował swoją szansę posyłając ją wysoko nad bramką. W międzyczasie Gil wyłapał kilka groźnych dośrodkowań ze strony gospodarzy. W 24. minucie mogło być 2:0 dla Leganes. Falcon posłał piłkę daleko pod bramkę Atletico B, tam niezbyt udanie główkował Cenk, przez co do futbolówki dopadł Robert. Napastnik rywali zagrał ją na 14. metr do Fera Ruiza, ale ten w bardzo dobrej sytuacji strzelił tuż obok słupka. Po tej akcji nastąpił okres gry głównie w środku pola, a wszelkie próby ofensywne po obu stronach kończyły się fiaskiem ze względu na niedokładność lub brak szczęścia. W 35. minucie jednak Rojiblancos doprowadzili do remisu. Po rzucie rożnym w polu karnym Leganes zrobiło się zamieszanie. Skorzystał z niego Cesar, który przytomnie zorientował się, że ma piłkę przy nodze i najpierw zwiódł jednego z obrońców, a potem z około 7 metrów płaskim strzałem umieścił futbolówkę w siatce. Niemal natychmiast po wznowieniu gry groźną akcją odpowiedzieli gospodarze, ale Nico Chafer uderzał z dystansu minimalnie niecelnie. Gra się nieco ożywiła, ale i zaostrzyła. W 41. minucie za faul na Carlosie Martinezie żółta kartkę otrzymał Vicente. Kiedy wydawało się, że do przerwy nic się już nie wydarzy, Leganes ponownie wyszło na prowadzenie. Już w doliczonym czasie z lewej strony dośrodkowywał Martinez, do piłki dobrze wyszedł Gil, który ręką wyrzucił ją za pole karne. Ta trafiła jednak pod nogi De La Vegi, który ponownie wrzucił ją w 'szesnastkę’ gości, a tam z bliskiej odległości celnie główkował Fer Ruiz. Na nieszczęście dla Atletico B w tej akcji ucierpiał ich bramkarz.
Uraz okazał się na tyle poważny, że na druga połowę w bramce Rojiblancos stanął Angel. Choć mogło się wydawać, że od początku drugich 45 minut Rojiblancos zdecydowanie przycisną gospodarzy, to tak się jednak nie stało. Przez pierwszy okres gra była dość szarpana i jeśli ktoś inicjował akcje ofensywne, to byli to rywale. Niespodziewanie w 53. minucie piłka zatrzepotała w bramce Leganes. Z lewej strony dogrywał Ivan, a z około 5 metrów strzelał Pedro. Niestety, sędzia nie uznał bramki twierdząc, że napastnik Atletico B był na spalonym. Jak pokazały powtórki – była to decyzja błędna i gol został strzelony prawidłowo. To nieco pobudziło Rojiblancos. Szkoda tylko, że na krótko i po chwili znów to gospodarze prowadzili grę. W 63. minucie ładnym rajdem popisał się wprowadzony Vallido, który po ograniu kilku podopiecznych Santaeleny został zatrzymany przez Angela. Trzy minuty później sprzed pola karnego uderzał Camara, ale nad bramką. Później ładną indywidualną akcją popisał się Ivan, ale po przedryblowaniu kilku przeciwników jego szarża skończyła się na wysokości pola karnego. W 77. minucie Leganes zdobyło trzecią bramkę. Świetne prostopadłe podanie otrzymał Robert, który znalazł się w sytuacji sam na sam z Angelem i nie dał żadnych szans bramkarzowi Atletico B, posyłając piłkę na długi słupek. To ostatecznie dobiło Rojiblancos, a gospodarze zdecydowali się już nie forsować tempa, przez co obie drużyny czekały właściwie już tylko na koniec meczu. W samej końcówce dwie dobre okazje miał Doini, ale najpierw był dobrze blokowany przez obronę Los Colchoneros, a później co prawda strzelił gola, ale był na spalonym. Z kolei strzał Vallerosa wybronił Angel. Na kilka chwil przed końcowym gwizdkiem niespodziewanie w świetnej sytuacji znalazł się Gerard, ale napastnik Atletico B zdołał jedynie trafić w słupek.
Po meczu Santaelena powiedział: – Moim zdaniem wynik jest niesprawiedliwy. Najpierw przy 1:2 kontuzję odnosi nasz bramkarz, a potem sędzia nie uznaje nam prawidłowo zdobytego gola. Nieźle zagrali debiutanci, ale mimo wszystko musimy grać bardziej agresywnie. Nie możemy się podać i musimy próbować. Co prawda przegraliśmy już trzy mecze, ale co najmniej dwa z nich powinny nam przynieśc jakieś punkty. Nie załamujemy się, bo taka jest piłka nożna. W następnym meczu znów powalczymy o zwycięstwo.
Skład Atletico B: Gil (Angel 46′) – Javi Manquillo, Cesar, Cenk, Mongil, Elbis – Thomas, Vicente (Fer Lopez 59′), Ivan – Pedro (Calero 62′), Gerard
Bramki:
1:0 – Robert 1′
1:1 – Cesar 35′
2:1 – Fer Ruiz 45′
3:1 – Robert 77′
Za tydzień w ramach 4. kolejki Atletico B podejmie na własnym boisku ekipę Zamory. Miejmy nadzieję, że w starciu z tak słabą ekipą (najbliżsi rywale prezentują się tak samo źle jak Rojiblancos) podopieczni Santaeleny wreszcie zdobędą jakieś punkty i odbiją się od dna.