Piłkarze Atletico Madryt niemal na każdym kroku podkreślają, że podstawą ich sukcesów jest przede wszystkim znakomicie przepracowany okres przygotowawczy. Jest to zasługa Oscara Ortegi, który przy współpracy z Carlosem Menendezem odpowiada za przygotowanie fizyczne podopiecznych Diego Simeone. Dzięki nim przez ostatnie 10 miesięcy Rojiblancos praktycznie nie narzekali na żadne poważniejsze urazy.
Jutro odbędzie się ostatni trening w tym sezonie. Łącznie, od lipca 2012 roku, Atletico Madryt przeprowadziło 287 sesji. Ich skuteczność przekracza 90%, co oznacza, że zawodnicy Los Colchoneros niemal w ogóle nie narzekają na kłopoty z mięśniami lub stawami. Podobnie jest w przypadku kości. Nie zmienia nic kontuzja Tiago, którego uraz wynikał z ingerencji przeciwnika, a nie złego przygotowania Portugalczyka.
Ortega przyznaje, że choć obecny sezon całościowo wygląda bardzo dobrze pod względem kondycyjnym, to w jego trakcie były ustalone trzy główne momenty, w których Atletico Madryt miało mieć najwięcej siły. Pierwszym był Superpuchar Europy. Przygotowanie do tego meczu nie było łatwe, bo był to początek rozgrywek i w tym czasie podopieczni Diego Simeone rozgrywali dwie kolejki ligowe o bardzo późnych porach. Ostatecznie udało się jednak sprawić, by w Monako zespół Los Colchoneros wyglądał i grał znakomicie.
Kolejnym wyzwaniem była pierwsza część sezonu, w której chciano zgromadzić jak najwięcej punktów w La Liga. Sztab szkoleniowy miał świadomość, że runda rewanżowa jest trudniejsza, więc na półmetku Primera Division trzeba było mieć możliwie najlepszą pozycję wyjściową. Udało się? No jasne. Ostatnim etapem był finał Copa del Rey, do którego przygotowania ruszyły już na miesiąc przed samym meczem. Co ciekawe, nawet podróż do Baku była ich ważnym elementem.
Koncentrowanie się na kondycji i sile zaprocentowało, bo na Santiago Bernabeu pierwsza zmiana w Atletico Madryt miała miejsce dopiero w pierwszej części dogrywki. Tym samym udało się osiągnąć to, co dla wielu wydawało się niemożliwym. Pozostaje się cieszyć, że Ortega będzie odpowiedzialny także za najbliższą pretemporadę. El Profe na pewno zrobi wszystko, by sezon 2013/2014 był równie udany, a przynajmniej by Diego Simeone nie musiał martwić się o formę fizyczną swoich graczy.
Skoro tak zajebiście wygląda u nas przygotowanie fizyczne, to tym bardziej nie rozumiem odpuszczenia LE.
Jeżeli rzeczywiście taki był plan trenerów, że szykujemy się ostro na pierwszą runde, a w drugiej „jakoś to będzie” to gratulacje, bo to była najlepsza możliwa strategia.