Dziś mamy:25 April, 2024
27.04.2024, g. 21:00
La Liga (Hiszpańska Primera Division)
Atletico Madryt vs Athletic Bilbao
Do meczu pozostało:
2dn.14godz.57min.
11.91 X3.40 24.00 Odbierz 630 zł i typuj na eFortuna.pl Zarejestruj konto
Transmisja na żywo

Atletico zwycięża na Anfield. Llorente bohaterem spotkania!

Wysoka dynamika meczu widoczna była od pierwszego gwizdka. Nieustanny pressing i walka o każdą piłkę to już domena obu drużyn w spotkaniach na najwyższym szczeblu rozgrywek. Aktywny środek pola oraz szybkie rozrzucanie piłek do boku boiska były znakiem szczególnym pierwszych minut spotkania w wykonaniu „The Reds”. W 9. minucie pierwszej okazji do strzelenia bramki dopatrywał się Mohamed Salah. Otrzymał on futbolówkę od biegnącego środkiem pola Sadio Mane. Senegalczyk zagrał piłkę do Egipcjanina, który uderzył zza pola karnego, ale piłka poszybowała nad poprzeczką bramki Jana Oblaka. Dwie minuty później miejsce miała kolejna ofensywna akcja Liverpoolu, uderzenie Jordana Hendersona było jednak na tyle niedokładne, że nie ujrzało nawet światła bramki Słoweńca. Piłka znacząco minęła lewy słupek bramki, a Atletico zaczęło z piątego metra. Zawodnicy Liverpoolu byli aktywni na każdej pozycji a pierwsze 10. minut to okres nerwowej defensywy Atletico. W 14. minucie Liverpool próbował po raz kolejny, ale uderzenie Oxlade-Chamberlaina z prawej strony pola karnego wybronił Słoweński bramkarz. Zbiciem piłki do kolegów w polu karnym uratował wynik meczu. Chwilę później rzut rożny uzyskała drużyna Cholo Simeone. Piłkę na idealnej wysokości otrzymał Felipe, ale jego mocne uderzenie głową minęło się z bramką przy krótkim słupku.

Drużyna Rojiblancos coraz częściej przeszywała obronę Liverpoolu długimi podaniami, te były jednak niedokładne, a defensorzy Liverpoolu bardzo szczelnie zamykali większość akcji. W 20. minucie okazję do strzelenia bramki miał Sadio Mane, lecz piłka po jego uderzeniu głową odbiła się od Renana Lodiego. Zbita futbolówka wpadła pod nogi obrońców Atletico, niebezpieczeństwo zostało zażegnane. Sytuacja sprawdzona była jednak przez zespół VAR, ale weryfikacja nie zmieniła decyzji sędziego. W 22. minucie nieładne zachowanie Diego Costy ukarał sędzia, ten wręczył Hiszpanowi żółtą kartkę za zachowanie nie fair. Mecz był bardzo intensywny i obie drużyny próbowały swoich boiskowych rozwiązań, ale to Liverpool kontrolował sytuację w środku pola. W 26. minucie zagrozić bramce Atletico próbował Virgil Van Dijk, otrzymał on głębokie podanie w pole karne, ale jego uderzenie głową minęło bramkę nieopodal prawego słupka.

Ekipa Liverpoolu wyglądała na stronę bardziej zorganizowaną ofensywnie, rozrzucali oni skutecznie piłki na boki boiska, próbując przedostać się w okolice pola karnego Rojiblancos. W opozycji stała dobrze zorganizowana ekipa Cholo, świetnie radzili sobie z atakami gospodarzy. Kolejne dziesięć minut obfitowało w szybkie ataki Atletico, wymieniali oni kilka podań, próbując przedostać się w pole karne Adriana. Seria ofensywnych prób nie przyniosła jednak żadnych skutków. Zupełnie inaczej wyglądało to po drugiej stronie, jeden kontratak wystarczył, aby w dogodnej sytuacji do oddania strzału pojawił się Sadio Mane. W 34. minucie otrzymał on piłkę od kolegi z drużyny i zza pola karnego uderzył na bramkę Jana Oblaka. Strzał w środek bramki okazał się jednak zbyt oczywisty i nie sprawił problemów Słoweńskiemu bramkarzowi. Już dwie minuty później kolejny raz próbowali „The Reds”. Piłka wrzucona z prawej strony przez Trenta Alexandra Arnolda powędrowała w stronę Firmino, ale ten o włos minął nogą futbolówkę w okolicach pięciu metrów od bramki. Częste rzuty rożne Liverpoolu zagęszczały atmosferę na boisku, lecz ekipa Cholo bardzo dobrze eliminowała zagrożenie. W 42. minucie błąd Kierana Trippiera wykorzystać próbował Sadio Mane. Przechwycił niedokładne podanie i zagrał do partnera z drużyny. Oxlade-Chamberlain otrzymał piłkę od Senegalczyka, ale uderzył na tyle słabo, że Jan Oblak nie miał żadnego problemu z obroną. W 43. minucie w ekipie „The Reds” nastąpiło przełamanie. Krótka wymiana podań między zawodnikami „LFC” zakończyła się dograniem do Oxlade-Chamberlaina, który wrzucił piłkę w pole karne na głowę Giniego Wijnalduma. Precyzyjne uderzenie Holendra minęło bramkarza przy bliższym słupku. Mieliśmy 1-0 dla ekipy z Anglii, chwilę później sędzia zakończył pierwszą połowę spotkania.

 

 

Druga połowa meczu rozpoczęła się bez zmian w obu zespołach.

Już w pierwszej minucie piłkę w okolicy pola karnego otrzymał Mohamed Salah. Egipcjanin przebiegł kilka metrów z futbolówką i uderzył na bramkę Jana Oblaka, strzał był jednak zbyt słaby i zaadresowany w środek bramki, przez co nie sprawił problemów Słoweńcowi. Od początku drugiej połowy przy piłce byli zawodnicy Liverpoolu. Już w 48. minucie po dograniu Chamberlaina piłkę na bramkę Oblaka uderzał Sadio Mane, ale Senegalski napastnik znajdował się na spalonym. Już chwilę później dwóch szans dopatrzył się znowu Alex Chamberlain, ale jego uderzenia nie zmieniły wyniku meczu. Pierwsza próba zakończyła się strzałem obok bramki, druga sygnalizowanym uderzeniem w bramkarza. Następne 10. minut meczu były serią ataków Liverpoolu. W 56. minucie z boiska zszedł Diego Costa, jego miejsce zajął Marcos Llorente, który już chwilę później wziął udział w ofensywnej akcji zespołu z Hiszpanii. Piłkę po jego podaniu otrzymał Joao Felix, ale strzał zawodnika z Portugalii ledwo doleciał do bramki Adriana. Po 60. minutach wygląd spotkania nie uległ zmianie. Drużyna Atletico prezentowała „Obronę Częstochowy” wybijając kolejne piłki wędrujące w pole karne Jana Oblaka. Sam Słoweniec miał sporo roboty, bo większość piłek zagrywanych w jego okolice przejmowali zawodnicy Liverpoolu, oddający strzały w jego bramkę. W 61. minucie odgryźć próbowali się zawodnicy Rojiblancos. Strzał po solowej akcji Joao Felixa zbił jednak bramkarz Liverpoolu, a do odbitej piłki nie dobiegł próbujący swojej szansy Angel Correa. Dwie minuty później błąd w rozgrywaniu akcji popełnili zawodnicy „The Reds”, piłkę przejął Saul Niguez próbujący zaskoczyć bramkarza Anglików. Oddał on strzał zza połowy boiska, ale ten minął jednak bramkę „LFC”. W 66. minucie meczu nastąpiła kolejna próba pokonania Słoweńskiego bramkarza. Po bardzo ładnej akcji Liverpoolu swojej okazji doczekał się Andrew Robertson. Futbolówkę po wrzuceniu w pole karne uderzał Anglik, ale ten głową trafił w poprzeczkę. Liverpool cały czas atakował, niesieni dopingiem kibiców przy własnej publiczności tworzyli akcje bez chwili wytchnienia. W 69. minucie pokonać bramkarza Rojiblancos próbował Trent Alexander Arnold, uderzył on mocno w kierunku bramki, ale Jan Oblak stał na posterunku.

Pierwsze 25 minut drugiej połowy spotkania to okres kontroli boiska w wykonaniu ekipy z Anglii, atakowali oni raz z prawej raz z lewej strony pola gry, ale Słoweński bramkarz cały czas stał na posterunku. Zawodnicy Atletico popełniali wiele błędów w rozgrywaniu piłki czego wynikiem były kolejne kontry „LFC”. Wszystkie próby zagrywania długich piłek w kierunku napastników ekipy z Hiszpanii świetnie neutralizował Virgil Van Dijk. Okazyjnie próbujący swoich sił Angel Correa nie miał żadnych szans w starciach fizycznych z Holendrem. W 76. minucie ekipa Cholo przeprowadziła składną akcję ofensywną, ale Argentyński napastnik dopuścił się faulu na obrońcy „The Reds” przez co Anglicy zaczęli z pola bramkowego. Kolejne akcje Atletico to serie spalonych po pułapkach offside’owych Liverpoolu. Anglicy swoimi atakami cały czas nękali ekipę Diego Simeone, a każda próba konstruowania korzystnych sytuacji przez Atletico kończyła się na udanym pressingu napastników „LFC”. W 80. minucie błąd Kierana Trippiera w środku boisku wykorzystał Sadio Mane, odebrał on piłkę Anglikowi oraz zagrał wysokie podanie w kierunku Egipskiego napastnika. Ten nie wykorzystał jednak sytuacji, bardzo dobrze zachował się obrońca Atletico. Już chwilę później strzał sprzed pola karnego oddał Andrew Robertson, ale jego mocne uderzenie było niedokładne i minęło bramkę Oblaka. Dwie minuty później zmiany dokonał trener Jurgen Klopp, ściągnął z boiska Oxlade-Chamberlaina, którego miejsce zajął waleczny James Milner. W 84. minucie strzał w polu karnym Atletico oddał Gini Wijnaldum, ale bramkarz Rojiblancos obronił uderzenie jedną ręką. Jeszcze w tej samej minucie „LFC” przeprowadziło akcje drugim skrzydłem, finalnie piłka powędrowała do Sadio Mane. Senegalczyk próbował pokonać Jana Oblaka ekwilibrystycznym strzałem z przewrotki, ale uderzenie powędrowało nad bramką. W 87. minucie akcje prawą stroną znowu przeprowadził Mohamed Salah. Egipcjanin minął dwóch obrońców Atletico i oddał strzał na bramkę, uderzenie było jednak na tyle niedokładne, że nie ujrzało nawet światła bramki.

Liverpool się nie zatrzymywał a liczba akcji wykonywanych przez Anglików rosła w oszałamiającym tempie. Swojej kolejnej przewrotki próbował Mane, ale strzał znów powędrował nad bramką Słoweńskiego bramkarza. W pierwszej minucie doliczonego czasu nastąpiła kolejna okazja do strzelenia gola, nieupilnowany Salah otrzymał piłkę w pole karne i uderzył w światło brami, ale Jan Oblak wyłapał futbolówkę w rękawice. W ostatniej minucie doliczonego czasu bramkę po uderzeniu głową zdobył Saul Niguez, ale Hiszpan był na spalonym, a mój krzyk budzący wszystkich sąsiadów był nieuzasadniony.

 

Wynik 1-1 w dwumeczu spowodował, że ujrzeliśmy dogrywkę. Trener Cholo Simeone zdjął z boiska Trippiera, w jego miejsce wpuścił Sime Vrsaljko.

W 94. minucie akcję prawą stroną przeprowadził Gini Wijnaldum, Holender wrzucił piłkę w pole karne, a uderzenie głową oddał Bobby Firmino. Strzał wybronił Jan Oblak, ale piłka poleciała w kierunku Brazylijczyka, który dobił futbolówkę do bramki Jana Oblaka.

Atletico potrzebowało jednego trafienia, by odmienić losy meczu. W 97. minucie podanie po błędzie Adriana przed polem karnym przeciął Joao Felix. Portugalski napastnik podał do Marcosa Llorente, Hiszpan celnym technicznym uderzeniem umieścił futbolówkę w siatce obok dalszego słupka.

Liverpool się nie poddawał, już w 102. minucie szansę do stworzenia sytuacji bramowej miał Mo Salah, ale strzał zza pola karnego zablokowany został przez zawodnika z formacji defensywnej Atletico. Hiszpański zespół znowu został zepchnięty do obrony. W 103. minucie trener Cholo Simeone dokonał kolejnej zmiany. Boisko opuścił Joao Felix, w jego miejsce wszedł Alvaro Morata. Jurgen Klopp również dokonał zmian i trzy minuty później na boisko wszedł Divock Origi oraz Fabinho w miejsca Wijnalduma i Hendersona. W ostatnich sekundach pierwszej części dogrywki cudu na Anfield dokonał Marcos Llorente. Otrzymał on piłkę poza polem karnym, a szansę swoją wykorzystał, oszukując zwodem obrońcę Liverpoolu i oddając strzał w kierunku bramki golkipera „The Reds”. Uderzona futbolówka idealnie wpadła do siatki przy słupku.

 

Drużyna Jurgena Kloppa nie odpuszczała, a wynik nie zniechęcał ich przed konstruowaniem kolejnych akcji. Nieoceniony w tych sytuacjach dla Atletico był jednak Jan Oblak, który bronił kolejnych strzałów w kierunku bramki.

Druga połowa dogrywki rozpoczęła się bez zmian. W 116. minucie boisko opuścił Firmino, w jego miejsce wszedł Takumi Minamino. Liverpool cały czas atakował, próbując odmienić losy meczu, jednak bezskutecznie. Ostatnie minuty meczu to ataki rozpaczy Liverpoolu, które rozbijane były przez obronę Atletico. W 119. minucie meczu żółtą kartkę zobaczył Trent Alexander-Arnold oraz Alvaro Morata za niesportowe zachowanie. Minutę później sędzia kartką tego samego koloru ukarał Saula Nigueza za niesportowe zachowanie. W doliczonym czasie dogrywki nieoceniony dziś Marcos Llorente wypuszcza celnym podaniem Alvaro Moratę, ten przebiega kilkanaście metrów z futbolówką i uderza na bramkę „LFC”. Golkiper Anglików nie miał szans, piłka wpadła do bramki przy bliższym słupku.

 

Chwilę później sędzia gwiżdże po raz ostatni w tym spotkaniu.

Mecz kończy się wynikiem 2-3. Atletico przechodzi do kolejnej rundy.

źródło: foto: przegladsportowy.pl



0 0 Głosy
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najlepsze
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Lukas
Lukas
4 lat temu

GOOD JOB

M P W
M P W
4 lat temu

Wszystko opisane jak powinno. Emocje i piękny mecz! jesteśmy Najlepszą drużyna na Świecie! Atleti ma siłe w końcówkach jak nikt inny bo zawodnicy są do tego trenowani i wierzą do konca jak żadna inna druzyna. Do końca końca , do ostatniego gwizdka ,nie 85 minuty.
A jesli chodzi o przedwczesny finał to Cholo przekrzyczal kloppa na ławce i co, i LiVARpoolowi zaczęły trząść sie nogi , mieli kupe w gaciach a wtedy trudniej sie gra (haha o strzelaniu karnych nie wspomne, kto coś kopał ten wie). Wiara i nos Diego do zmiany impresionante !
!1903!

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.

2
0
Chcielibyśmy wiedzieć co o tym sądzisz, zostaw komentarz!x