Dziś mamy:16 April, 2024
21.04.2024, g. 18:30
La Liga (Hiszpańska Primera Division)
Alaves vs Atletico Madryt
Do meczu pozostało:
4dn.21godz.0min.
13.75 X3.30 22.05 Odbierz 630 zł i typuj na eFortuna.pl Zarejestruj konto
Transmisja na żywo

Wrzutka na aferę: Podróż w czasie Maniana i Dylana – wsiedli w Deloreana

Dobrze wiesz, że w moim prywatnym rankingu na najlepszych napastników, jakich kiedykolwiek miałem okazję oglądać, wysokie miejsce zajmuje Fernando Morientes. Choć przeciętny kibic wymieniłby pewnie z trzydziestu snajperów lepszych od niego, to jednak mam słabość do El Moro. Piszę o tym nie bez przyczyny, bo dziś chciałem Ci opowiedzieć o tym, jak nieco ponad dekadę temu strasznie jarałem się Realem Madryt (pewnie stąd wzięła się ta miłość do 36-letniego dziś Hiszpana z numerem '9′ na plecach) i nie miałem w planach kibicowania Atletico.

Jak bardzo świadomy piłkarsko może być 7-latek? Na swoim przykładzie wiem, że o jakimkolwiek futbolowym myśleniu nie ma wówczas mowy. Doskonale pamiętam, że co prawda zbierałem sporo sportowych gazet (głównie skarbów kibica), ale i tak robiłem to głównie dlatego, że mój ojciec był (i nadal jest) ogromnym miłośnikiem piłki nożnej, którą mnie zaraził. Wiadomo, na podwórku grało się z kolegami na prowizorycznym boisku, ale to głównie w domu coraz mocniej zarażałem się futbolem. Pamiętam, jak dostałem pierwszą koszulkę (wiadomo, taką z bazaru) i za cholerę nie wiedziałem jakiego to klubu (na początku myślałem nawet, że to jakiś totalnie wyimaginowany zespół). Dopiero później sprawdziłem w jednej z gazet, że to przecież Christian Vieri (#Atletico), a te dziwne, ciemne pasy to barwy Interu.

Z racji tego, że komputer dostałem dopiero gdzieś w wieku 14 lat (z czego ogromnie się cieszę, bo nie zamknąłem się po komunii w domu przed klawiaturą jak niektórzy koledzy z podwórka), główną rozrywką (poza kumplami) była telewizja. Oglądałem w niej różne pierdoły, ale w każdy wtorek i w każdą środę śledziłem z ojcem Ligę Mistrzów. Do dziś pamiętam, że to właśnie przez sezon 1999/2000 polubiłem Real Madryt. Królewscy rozbili wówczas w finale Valencię, a ja najbardziej zapamiętałem z tamtego okresu obrazki takie jak:

– piękne gole Raula Gonzaleza;
– niesamowite rzuty wolne Roberto Carlosa i jego radość, gdy po ostatnim gwizdku finałowego spotkania złapał piłkę w ręce i z całej siły wykopał gdzieś w najwyższe sektory trybun;
– spryt i główki Morientesa;
– pierwsze świetne interwencje Ikera Casillasa i wiele, wiele innych.

Mniej-więcej na przełomie XX i XXI wieku zacząłem skupiać się głównie na Los Blancos. Choć w swojej kolekcje koszulek miałem m.in. trykot FC Barcelony (#Kluivert), to MARZYŁEM O KOSZULCE REALU. Choć dziś czuję z tego powodu wstyd, to niestety wówczas wszystko kręciło się wokół tego. Do tego dochodziły wycinki z gazet (głównie z Bravo Sport), które były łatwe do kolekcjonowania z racji tego, że Królewscy byli na topie. Pamiętam śmieszną fryzurę Steve’a McManamana (choć gdy dziś na nią patrzę, to nie wiem czemu śmieszyły mnie dłuższe, lekko kręcone włosy), pamiętam aferę z transferem Luisa Figo, pamiętam najlepszego defensywnego pomocnika, jakiego dane było mi oglądać, czyli Claude’a Makelele (#BlackPride).

W 2001 roku ogromnie jarałem się dwoma rzeczami. Po pierwsze – na Santiago Bernabeu przyszedł Zinedine Zidane. Po drugie – w końcu miałem dostać koszulkę Realu (choć ostatecznie skończyło się na getrach lub szaliku, już nie pamiętam). Dzięki temu, że coraz powszechniejszy był dostęp do Internetu (czy to w szkole, czy to w kawiarenkach) mogłem nieco bardziej śledzić losy Królewskich, którzy wygrali kolejną Ligę Mistrzów, a w finale przepiękną bramkę zdobył wspomniany wcześniej Zizou. Coraz mocniej nie podobały mi się jednak transfery, czyli ściąganie Ronaldo, Davida Beckahama, przy jednoczesnym spychaniu gdzieś na bok mojego ukochanego Morientesa.

Z czasem przestałem kibicować Realowi, a nowym El Moro stał się dla mnie Fernando Torres, dzięki któremu nieoczekiwanie wciągnąłem się w Atletico gdzieś koło 2004 roku i zrobiłem to na tyle mocno, że dziś nie wyobrażam sobie bym mógł Rojiblancos nie kibicować.

Dlaczego w ogóle sięgam do przeszłości i Cię tym zanudzam (albo i nie, sam nie wiem)? Nie wiem, czy pamiętasz, ale to chyba z Tobą rozmawiałem kiedyś na temat wspierania danych zespołów i bezgranicznej miłości do nich. Zdaję sobie sprawę, że nawet uczucie do Los Colchoneros może kiedyś umrzeć (oby nie) i tak, jak Morientes przyciągnął mnie do Realu, a Torres do Atletico, tak jakiś inny piłkarz może mnie nagle pociągnąć gdzieś indziej. Choć staram się nie dopuszczać do siebie takiej myśli, bo przecież w wieku 21 lat jestem już raczej ukształtowanym człowiekiem i długoletnia fascynacja Rojiblancos przeszyła mnie na wskroś, to i tak co jakiś czas o tym myślę; i coraz częściej dochodzę do wniosku, że chyba tylko ja mam takie pojebane dylematy.

A Ty? Choć mniej-więcej znam Twoją piłkarską przeszłość i pewnie nic Ci nigdy nie zastąpi Ruchu Chorzów (a może się mylę?), to jestem ciekaw jak to naprawdę jest z Atletico, z Chelsea i co u Ciebie było pierwszym obiektem piłkarskich westchnień. Bo domyślam się, że zanim oczarował Cię Didier Drogba, to przed nim na pewno ktoś wywarł na Tobie takie wrażenie, jak na mnie Real.

 

Dylanowy

 

Na początku chciałbym Ci pogratulować tematu, który poruszyłeś, bo lubię te futbolowe podróże do przeszłości. Powodów jest kilka, a z racji dzisiejszych realiów piłkarskich, fajnie czasem przenieść się do nie tak znowu odległych czasów, aby przypomnieć sobie choćby bardziej wyrównany poziom.

O futbolu gadaliśmy dużo, więc tak jak wspomniałeś, co nieco już wiesz o mojej historii. Jeśli chodzi o Ruch to osobna kwestia, której nie ma co porównywać z kibicowaniem zagranicznym klubom, dlatego ten wątek pominę i od razu przejdę do początków mojego zainteresowania się piłką. Przed oczami mam 2 obrazy: Mecz Norwegia-Polska zakończony wynikiem 2:3 oraz Rivaldo. Nie wiem jaki był pierwszy obejrzany przeze mnie mecz, ale niewątpliwie spotkanie, które wyżej przytoczyłem zapadło mi w pamięci. Jeśli chodzi o brazylijskiego napastnika, który wtedy grał w Barcelonie, to moja sympatia do niego wzięła się z obejrzenia bramki jaką strzelił przewrotką. Zrobiła na mnie ogromne wrażenie, wręcz głosiłem wśród znajomych tezę, że Rivaldo ryzykuje życie dla swojego klubu (chyba od niego zaczęło się u mnie robienie przewrotek na betonie). Pomimo, że to on był moim pierwszym piłkarskim idolem, ani przez sekundę nie przyszło mi na myśl, żeby kibicować Dumie Katalonii.

Czułem coraz większą miłość do futbolu i coraz więcej chłonąłem wiedzy na jego temat. Do dziś mam książkę wydaną przed MŚ ’98. Dzięki niej poznałem więcej ówczesnych gwiazd futbolu. O dziwo nie było w niej przedstawionej sylwetki Davida Beckhama, a to właśnie on stał się moim ulubionym piłkarzem, a Czerwone Diabły były moim pierwszym ukochanym zespołem. Mówiłem sobie wtedy, że nigdy nie będę miał innego ulubionego piłkarza niż Becks. Dzięki niemu zacząłem doceniać pracę pomocników i nieco gardziłem napastnikami. No i te wspaniałe wolne. Ciągle czułem awersję do Barcelony, a również do Realu. W Hiszpanii liczyła się dla mnie Valencia z Canizaresem na czele. W końcu Beckham opuścił MU na rzecz Realu (jakaż to wtedy była dla mnie tragedia). Powiedziałem wtedy kumplowi, że życzę, aby w każdym meczu David strzelał gola, ale jednocześnie Królewscy mają przegrywać (już wtedy miałem zadatki na kibica Atletico).

Transfer Beckhama osłabił moje zainteresowanie Manchesterem Utd, ale jednocześnie pozwolił bardziej świadomie spojrzeć na futbol, gdyż już nie potrzebowałem lansowanych w mediach gwiazd, którą niewątpliwie reprezentant Anglii był. Wtedy też Abramowicz przejął Chelsea i śledziłem ich poczynania, a graczem, który zwrócił moją uwagę był Frank Lampard. Można powiedzieć, że był pełniącym obowiązki mojego ulubionego piłkarza. The Blues wtedy z Ranierim na ławce trenerskiej awansowali do półfinału LM, a sama edycja 2003/04 była jedną z najlepszych. Wystarczy wspomnieć, że w finale grały ekipy Monaco oraz Porto, Deportivo potrafiło awansować do półfinału, chociaż przegrali pierwszy mecz z Milanem 1:4, a w fazie grupowej drużyna z La Coruni dostała baty 3:8 od Monaco. Podczas, gdy najlepsze kluby Europy walczyły o trofeum, w Pucharze UEFA w ½ finału spotkały się zespoły Marsylii oraz Newcastle. Pamiętam jak Sroki straciły piłkę pod polem karnym Marsylii, a Francuzi wyprowadzili szybką kontrę. Piłka poszła do wysokiego, potężnie zbudowanego Murzyna, który pognał z nią, ośmieszył obrońcę i ze spokojem wpakował ją do siatki. To był Drogba! (Jeśli ktoś nie kojarzy tej akcji: https://www.youtube.com/watch?v=U46EYsZpVE0) Już wiedziałem, kto zostanie moim ulubionym piłkarzem. Jedną akcją wskoczył na 1. miejsce w mojej hierarchii, a transfer do Chelsea oznaczał również to, że na Londyn skieruję swoją sympatię. W sumie mogę powiedzieć, że Drogba jest odpowiednikiem Twojego Morientesa. Narzekano na niego często i krytykowano za nurkowanie w polu karnym, ale prawda jest taka, że Szewczenko, Torres, Anelka, Sturridge i kto tam jeszcze razem wzięci nie umywają się do iworyjskiego czołgu (chodzi mi oczywiście wyłącznie o grę dla Chelsea).

I tak trwała ta sielanka związana z Chelsea, dopóki nie odszedł Mourinho. I nawet nie chodzi o to, że drużyna z Londynu zaczęła grać dużo słabiej, ale o decyzje podejmowane przez rosyjskiego oligarchę. Klub z dnia na dzień stawał się marionetką w rękach Abramowicza. Ciągle mnie jednak trzymał przy kibicowaniu Drogba. Jednocześnie pomysł na ten klub kłócił się z tym, co gdzieś tam w sercu nosiłem. Muszę przyznać, że kolejna (mam nadzieję, że ostatnia) zmiana, była trochę spowodowana poznaniem Ciebie. Atletico miało u mnie niezłe podwaliny z racji tego, że jestem z Chorzowa. Przez nasze rozmowy, coraz dogłębniej interesowałem się kolejnymi rezultatami osiąganymi przez Rojiblancos, aż w końcu uświadomiłem sobie, że częściej wchodzę na stronę klubu z Madrytu niż The Blues.

Na koniec chciałem jeszcze nawiązać do tematu koszulek. Wszystkie, które miałem, mogę policzyć na palcach jednej ręki… nawet gdyby mi 4 z nich uwaliło. Nabyłem jedynie trykot Raula z reprezentacji Hiszpanii, bo koszulka z nazwiskiem Drogba nie była dostępna w moim rozmiarze. A jak kiedyś w szkolnej szatni znalazłem Zamorano z Interu to również była za mała, więc wziął ją sobie kumpel.

 

Manian

 

A JAK U WS WYGLĄDAŁO KIBICOWANIE ZA DZIECIAKA, KIM JARALIŚCIE SIĘ PRZED ATLETICO? ZAPRASZAMY DO KOMENTOWANIA I WYRAŻANIA SWOICH OPINII!



Share
0 0 Głosy
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
bananowiec
bananowiec
2024 lat temu

To, komu się najpierw kibicowało, według mnie nie ma specjalnie wielkiego znaczenia, liczy się tylko to, komu się teraz kibicuje najbardziej zagorzale. Nie licząc oczywiście sezonowców, gdyż trudno ich nazwać prawdziwymi kibicami, a dużo jest ludzi, którzy „kibicują temu, kto wygrał LM”. Moim pierwszym ulubionym klubem był Arsenal, zresztą do teraz im kibicuję, choć wolę Atletico. Nie pamiętam, kiedy po raz pierwszy zobaczyłem mecz Rojiblancos, na pewno, wtedy kiedy grał u nas jeszcze Torres.

kamilinho
kamilinho
2024 lat temu

Moim pierwszym klubem było akurat Atletico 🙂 A zaczęło się to od tego skurwysyna Aguero (sorry, ale nie mogłem się powstrzymać :D). Były jakieś mistrzostwa świata U-23 czy coś w tym rodzaju, daty już nie pamiętam, ale ok 5-6 lat temu. Po obejrzeniu meczu Polska-Argentyna (było 1:6… ale Polska grała na tym turnieju bardzo dobrze, z Janczykiem i Krychowiakiem na czele) niesamowicie podjarałem się młodym Argentyńczykiem. Po jakimś czasie usłyszałem, że gra on w Atletico. No i tak już poleciało…

shy
shy
2024 lat temu

Ja tam od początku kibicowałem Juventusowi Turyn. Kiedyś dostałem koszulkę Del Piero (z bazaru ;]) i się zaczęło. Jednak na przełomie 2005/2006 Atletico trafiło w moje serce i do tej pory jest czerwono-białe.

okwa
okwa
2024 lat temu

Jak czytałem historie Dylana, to tak jakbym czytał swoją..Tylko, że zamiast Morientesa jarałem się Raulem. Wszystko zaczęlo się na MŚ 98, gdzie zauważyłem Carlosa, a że grał dla realu kibicowałem realowi. Atletico zaczęło się na MŚ 2006, gdzie zauważyłem Torresa. Później grałem atletico w Fm’ie 2007 no i z Fm’a przeniosłem swoje zamiłowanie na prawdziwe Atletico

NX
NX
2024 lat temu

Podobnie jak Manian, kiedyś byłem kibicem Manchesteru United. Do bycia fanem Czerwonych Diabłów zachęcił mnie Cristiano Ronaldo(oczarowywał swoimi dryblingami i bramkami). Kibicem angielskiej drużyny nie byłem jakoś długo ( z góra 2 lata). Gdy się dowiedziałem, że CR opusza Anglię i będzie grał dla Realu znienawidziłem go. Z czasem przestałem być kibicem Man utd, choć do dzisiaj trzymam różne gadżety tamtej drużyny. Zespołem Rojiblancos zacząłem się interesować około 4 lat temu przez konsolę – psp, na której grywałem w Fifę 07. Miałem bardzo duże zamiłowanie do Atletico Madryt, że w wakacje 2011 udało mi się odwiedzić Vicente Calderon ( wprawdzię to… Czytaj więcej »

jimi121
jimi121
2024 lat temu

Ja na początku byłem kibicem Interu. Głównie dlatego, że grał tam Vieri. Wiem, że nie był to jakiś magik, ale bramki zdobywać potrafił, a że cały mój dom uwielbiał włoską piłkę (mój brat kibic Juventusu), to jakoś musiałem się do tego dostosować. Nawet wtedy nie wiedziałem, że grał on dla Atletico! 🙂 Po jego odejściu Inter przestał mieć dla mnie znaczenie (a że odszedł do Milanu, to już go w ogóle znienawidziłem:) ). Wtedy grając w FMa wynalazłem Torresa i jakoś tak zacząłem się Atletico interesować. Torres odszedł, a mi klub został tak mniej więcej od 2006 roku. I oby… Czytaj więcej »

gregory97
gregory97
2024 lat temu

Ja na początku zacząłem kibicować Liverpoolowi. Było to podczas LM 2004/2005 głównie ze względu na Dudka i to że pokazywali ich mecze w TV. Po wygraniu przez nich LM po legendarnym finale z Milanem, zaczęli grać słabiej i troche moje zainteresowanie spadło. Potem nie kibicowałem nikomu, ale troche jarałem się Ronaldinho i Kaką. Później tak w 2008 roku zacząłem się interesować Atletico obejrzałem ich kilka meczy na c+ i grali tak świetnie i tak podobała mi się ich gra szczególnie chyba dalej mojego ulubionego piłkarza Diego Forlana. Co ciekawe strasznie mnie denerwował aguero, bo akurat w tych meczach, które widziałem… Czytaj więcej »

AdM2
AdM2
2024 lat temu

Ja za łebka miałem najpierw bazarową koszulkę Milanu, a parę lat później, jak zacząłem chodzić na treningi, dostałem od ojca kupioną w Rzymie koszulkę Batistuty, zaraz po jego transferze do Romy. I o ilę dowiedzenie się parę lat wcześniej o istnieniu czegoś takiego jak Milan mnie nie poruszył, o tyle Romą się zainteresowałem. Nie na tylę, żeby nazwać siebie kibicem tej drużyny, ale może sympatykiem, co zostało mi zresztą do dzisiaj. Potem przydarzył mi się paroletni spadek zainteresowania futbolem, a gdy wrócił, zdażyło się, że akurat obejrzałem jakiś mecz Atleti. Jeszcze czasy Aguirre, bodaj ostatni sezon z Torresem w składzie.… Czytaj więcej »

Marc
Marc
2024 lat temu

Ja to w dzieciństwie szalałem za Batistutą.

Campino
Campino
2024 lat temu

Co do mojej skromnej osoby, to na początku kibicowałem Liverpoolowi.
Potem dostałem PES-a 6 na kompa i łoiłem nimi strasznie, jednak znudziła mi się ta drużyna, dziwnym trafem przegmeralem Primiera Division i rozpocząłem karierę własnie Atletico Madryt. Nastepnie zacząłem się interesować tą drużyną coraz bardziej i tak złapałem bakcyla 😉
Aupa Atleti !

Tymek_PL
Tymek_PL
2024 lat temu

Jeśli o mnie chodzi, to od 10 latu jestem kibicem Ruchu Chorzów. Zacząłem kibicować Atletico, gdy dowiedziałem się, że Ruch i Atletico mają ze sobą sztamę (od 2003 r.) lecz dowiedziałem się o tym dopiero w 2007 r. kiedy zacząłem kibicować na poważnie (jeździć na mecze itd.).

Wcześniej jarałem się Barcą.

Atleti hasta la muerte!

Anduinne
Anduinne
2024 lat temu

Pierwszą imprezą sportową, jaką śledziłem były MŚ 2002 w Korei (miałem 7 lat). Klubami się nie interesowałem, chociaż zbierałem gadżety niemal każdej drużyny. Lata mijały, aż moje zainteresowanie piłką nożną zmalało do zera (raczej oglądanie meczów, ponieważ na podwórku grałem przynajmniej ze 2-3 razy w tygodniu). Bywało, że nie chciało mi się oglądać nawet finałów Ligi Mistrzów. Podczas MŚ w Niemczech obejrzałem więcej. Od tego czasu jednak klapa (trochę Euro 2008). Aż tu nagle przypadek spowodował, że obejrzałem finał LE w 2010 roku. Bardzo mi się spodobała gra Atletico + ten tryumf, szczególnie polubiłem Forlana. Miesiąc później zaczął się mundial… Czytaj więcej »

AdM2
AdM2
2024 lat temu

@Marcio: Batigol był kocur 😀
Pamiętam jego niemalże łzy kiedy go nie chciał Bielsa wypuścić bodajże przeciwko Szwecji na mundialu w Japonii-Korei

Dr.Football1
Dr.Football1
2024 lat temu

Nie nazwalbym siebie kibicem, a raczej sympatykiem Atletico. Nie godzien jestem tytulu ”kibica” tego wspanialego klubu, choc po wygranych meczach zdarza mi sie skakac po scianach, a po przegranych walic w te same sciany glowa.

Jestem pilkarskim fanatykiem. Oprocz Atleti, ktore jest oczywiscie numerem 1, sledze takze takie zespoly jak Sporting Lizbona, Napoli, Celta, Betis, Parma, Sampdoria i wiele wiele innych.

Aha, fascynacja Atleti zaczela sie po meczach z Widzewem w LM w 96. Kiko, Caminero, Pantic, Santi, Molina – to byla paka ! 😀

norbi
norbi
2024 lat temu

Dr.Football1, dzieki Ci, juz myslalem, ze jestem dzadkiem. U mnie tez to byl 96 rok i Kiko 🙂

Hubo84
Hubo84
2024 lat temu

Ja raczej tez zaliczam się do grona „dziadków” 😉 , a swoją historię z kibicowaniem, a raczej fascynację piłką nożną zacząłem w latach 90 wtedy zainteresowałem się Legią oraz AC Milan (holenderskie trio, a poźniej niesamowity Roberto Baggio i ulubiony Szewczenko). Atletico polubilem za czasów C. Vieriego ale do grona moich ulubionych klubów dołączyło dopiero za czasów Toresa (do dziś moja ulubiona 9) . Obecnie nadal kibicuje Legii i jestem fanem Atletico i Milanu – jestem wierny w uczuciach 🙂

Sympatyzje jeszcze Borussi Dortmundzie od pamiętnego finału LM z Juve oraz Liverpoolowi od transferu Dudka i magicznej grze Owena 🙂

colchonero32
colchonero32
2024 lat temu

ja ze tak powiem nie udzielam sie zbyt czesto tu na stronie,pomimo to ze mam zone i dzieciaczka jakos czesto tu zagladam:) moje kibicowanie zaczelo sie od sezonu 95-96 pantic kiko simeone caminero to byla paka liga mistrzow pamietam jak dzis mam nagrane skroty z sport telegram 4-0 steaua widzew i borussia w grupie ach to byly czsy od tamtej pory jestem wierny los colchoneros. jestem z malopolski dokladnie z pod krk jak cos to piszcie do mnie mozemy umowic sie na meczyk w knajpie lub co innego pozdro adam;)

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.

0
Chcielibyśmy wiedzieć co o tym sądzisz, zostaw komentarz!x