Jak żyjesz, Thomas? Co słychać?
– Jestem szczęśliwy. Żyje mi się dobrze, bo Praga jest świetnym miejscem do mieszkania. Ponadto w końcu mogę poświęcić dużo czasu mojej córce.
Nie tęsknisz za futbolem?
– Właściwie nie jest tak źle. Teraz mam więcej czasu dla siebie, na moje prywatne sprawy. Zresztą pracuję jako skaut w Sparcie i pomagam czasami w różnych kwestiach organizacyjnych, reprezentując swoją osobą ten klub.
Niedługo finał Ligi Mistrzów…
– Fakt, mam już plany. Będę komentował ten mecz w jednej z czeskich telewizji. Jak każdy fan futbolu nie mogę się już doczekać tego spotkania.
Twoim zdaniem Atlético wygra?
– Myślę, że chłopaki to wygrają. W pewnym sensie muszą i jestem pewien, że im się uda. Mają za sobą kolejny świetny sezon, a zespół gra naprawdę bardzo dobrze.
To byłby chyba najlepszy możliwy rewanż na Realu…
– Wygrać trofeum ich kosztem to wielka sprawa. Dwa lata temu się nie udało, ale tym razem będzie inaczej, mam na to wielką nadzieję. Grałem na Calderón przez trzy lata i doskonale wiem jak ogromna jest rywalizacja w derbach.
Twoim zdaniem Atlético prezentuje poziom najlepszych w Europie?
– Odkąd przyszedł Simeone, Atlético w każdym sezonie rywalizuje w La Liga jak równy z równym z Realem i Barceloną. W tym też tak było. Ponadto w Lidze Mistrzów dokonują równie wielkich rzeczy. Jestem fanem tej drużyny i wiem, że takie mecze jak finał w Lizbonie to coś wyjątkowego. Od trzech lub czterech lat Atlético zdecydowanie należy do ścisłej europejskiej czołówki.
Czyli już nie wygląda to jak walka Dawida z Goliatem…
– Nie! W żadnym wypadku.
Real jednak, bez względu na to jaki rozgrywa sezon, zawsze jest niezwykle groźny…
– To normalne, oni zawsze liczą się w walce o triumf w każdych rozgrywkach. Mają wspaniała historię i są jednym z najlepszych klubów na świecie. Rok bez tytułu jest dla nich rokiem straconym. Nie ma się jednak co dziwić, bo z takim składem trzeba zakładać przynajmniej jedno trofeum. Niemniej w tym roku jestem przekonany, że zostaną z niczym…
Kluczem powinna być obrona Atlético, która straciła w lidze najmniej goli.
– Zasługi defensywy są nie do opisania. Od będącego pewniakiem w reprezentacji Juanfrana, przez znakomitych stoperów, aż po Filipe, który po powrocie z Chelsea wrócił na swój optymalny poziom. Niemniej Atlético to nie tylko obrona; znakomite wyniki to efekt ciężkiej pracy całego zespołu zarówno w ofensywie, jak i w destrukcji.
Utrzymujesz kontakt z kimś z Madrytu?
– Tak. Kiedy odwiedzam to miasto, z reguły spotykam się z byłymi kolegami z drużyny. Widuję się z Godínem, Filipe. Oczywiście rozmawiamy wtedy o życiu, a nie o piłce.
Następnym razem spotkasz się już z triumfatorami Ligi Mistrzów?
– Mam nadzieje. To byłoby coś wspaniałego, zarówno dla klubu, jak i dla mnie. Wierzę w Atlético.