Dziś mamy:25 April, 2024
27.04.2024, g. 21:00
La Liga (Hiszpańska Primera Division)
Atletico Madryt vs Athletic Bilbao
Do meczu pozostało:
2dn.9godz.35min.
11.91 X3.40 24.00 Odbierz 630 zł i typuj na eFortuna.pl Zarejestruj konto
Transmisja na żywo

Szósty finał w ciągu trzech lat; o Puchar Króla po raz piąty zagramy z Realem

Stosunkowo niedawno, bo po sezonie 1999/2000 Atletico Madryt spadło z La Liga i na dwa lata zakotwiczyło w drugiej lidze. Po powrocie do Primera Division ciężko było przypuszczać, że w najbliższym czasie uda się osiągnąć jakieś znaczące sukcesy nawiązujące do lat 90. Okazało się jednak, że jest to jak najbardziej możliwe, a ostatni okres dla Rojiblancos jest wręcz wyśmienity. Dzięki wczorajszemu remisowi z Sevillą (2:2) podopieczni Diego Simeone awansowało do szóstego finału w ciągu trzech lat. Przypomnijmy sobie poprzednie pięć.

 

Wszystko zaczęło się w trakcie sezonu 2009/2010. Mniej-więcej w jego połowie drużynę po Abelu Resino przejął Quique Sanchez Flores. Nie udało się wówczas uratować Ligi Mistrzów, ale dzięki trzeciemu miejscu w fazie grupowej Atletico Madryt mogło przystąpić do fazy pucharowej pierwszej edycji Ligi Europy. W trakcie pierwszych trzech rund Los Colchoneros zanotowali aż pięć remisów w sześciu meczach, ale dzięki temu, że więcej strzelali na wyjeździe mogli wyeliminować kolejno Galatasaray, Sporting i Valencię. Półfinałowa rywalizacja z Liverpoolem była niezwykle emocjonująca, ale po dogrywce w rewanżu udało się awansować do finału. Tam Rojiblancos pokonali Fulham (2:1), a swoją wyśmienitą dyspozycję w tych rozgrywkach potwierdzili Diego Forlan i Sergio Aguero.

 

Tydzień później podopieczni Qique Sancheza Floresa mierzyli się już z Sevillą, a stawką tego spotkania był triumf w Copa del Rey. Drogę do finału mieli stosunkowo łatwą, bowiem z kwitkiem odprawiali kolejno Marbellę, Recreativo Huelva, Celtę i Racing. Niestety, w decydującym pojedynku na Camp Nou nie udało się wywalczyć drugiego trofeum, bowiem po golach Diego Capela i Jesusa Navasa to drużyna z Andaluzji wygrała.

 

O kolejny puchar Atletico Madryt grało pod koniec sierpnia 2010 roku. Ich przeciwnikiem był wówczas Inter, a stawką był Superpuchar Europy. Choć większość osób stawiała na włoską drużyną wskazując na fakt, że to zwycięzca Ligi Mistrzów, który znajduje się w świetnej formie, to Rojiblancos sprawili sporą niespodziankę i zwyciężyli 2:0, a bramki zdobywali wówczas Jose Antonio Reyes i Kun Aguero. Kibice Los Colchoneros byli wniebowzięci, a klubowa gablota powiększyła się o dwa bardzo cenne puchary.

 

Ostatnie dwa sukcesy to zasługa Diego Simeone, który odkąd przejął drużynę w grudniu 2011 roku zmienił ją nie do poznania. Argentyńczyk uratował sezon 2011/2012, choć ten wydawał się już stracony. Nie dość, że doprowadził Atletico Madryt do piątego miejsca w lidze (co w chwili odejścia Gregorio Manzano wydawało się niemożliwe), to dodatkowo we wspaniałym stylu triumfował w Lidze Europy, a przed rozpoczęciem obecnych rozgrywek dołożył do tego Superpuchar Europy. Mecz z Chelsea pozostanie w naszej pamięci na bardzo długo. Pięć finałów i cztery triumfy. Czy uda się dołożyć piąty?

 

Nie jest to niewykonalne. Choć większość osób zdaje sobie sprawę, że w pojedynku z Realem poziom trudności będzie ten najwyższy (szczególnie że w przypadku niepowodzenia w Lidze Mistrzów dla Królewskich będzie to ostatnia okazja, by cokolwiek w tym sezonie zdobyć), to historia pokazuje, że nie mamy się czego bać i czego wstydzić. Do tej pory w finale Copa del Rey z drużyną z Santiago Bernabeu graliśmy cztery razy i tylko raz polegliśmy.

 

Pierwsze dwie potyczki miały miejsce w sezonach 1959/1960 i 1960/1961. co ciekawe, nie odbywały się one na neutralnym terenie, a na… obiekcie Realu. Mimo to Rojiblancos w każdym z nich zwyciężali. Najpierw padł wynik 3:1. Choć w 20. minucie Los Blancos na prowadzenie wyprowadził Ferenc Puskas, to później strzelało już tylko Atletico Madryt. W drugiej połowie do siatki rywali trafiali kolejno Enrique Collar, Miguel Jones i Joaquin Peiro. Rok później Los Colchoneros wygrali 3:2. Scenariusz był niesamowicie podobny, bowiem znów już na samym początku to Królewscy jako pierwsi zdobyli bramkę, której autorem był niezawodny Puskas. Później jednak dwa gole strzelił Peiro, jednego dołożył Jorge Mendonca, a krótko przed końcowym gwizdkiem dla Realu trafił jeszcze Alfredo Di Stefano, ale było to za mało na pokonanie Rojiblancos.

 

Kolejny finał z udziałem obu tych drużyn (sezon 1974/1975) rozgrywany był już na Vicente Calderon. Żeby było śmieszniej, to zwyciężył w nim Real, choć sam mecz był bardzo zacięty, a o wszystkim zadecydowały rzuty karne (wcześniej padł bezbramkowy remis). Choć w ekipie Los Blancos pomylił się Vicente del Bosque, to w Atletico Madryt z jedenastu metrów nie trafiło dwóch graczy – Javier Irureta i Ignacio Salcedo – przez co nie udało się wywalczyć trofeum.

 

Ostatni raz w finale Pucharu Króla Rojiblancos pojedynkowali się z Królewskimi w 1992 roku. Podopieczni Luisa Aragonesa pokonali na Santiago Bernabeu podopiecznych Leo Beenhakkera 2:0, a bramki zdobywali Bernd Schuster i Futre. Wszystko rozstrzygnęło się w pierwszych 30 minutach gry. Teraz zmierzymy się z Realem po raz piąty i choć Enrique Cerezo przyznaje, że chciałby oglądać ten pojedynek na Vicente Calderon, to historia pokazuje, że chyba jednak lepiej byłoby zagrać na obiekcie Los Blancos…



Share
0 0 Głosy
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Manian
Manian
2024 lat temu

Jak na dłoni widać zależność związaną z miejscem rozgrywania finału z Realem, a późniejszym zwycięzcą. Jednak nie będziemy się przejmować meczami sprzed pół wieku.

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.

0
Chcielibyśmy wiedzieć co o tym sądzisz, zostaw komentarz!x