Dziś mamy: 8 May, 2024
12.05.2024, g. 16:15
La Liga (Hiszpańska Primera Division)
Atletico Madryt vs Celta Vigo
Do meczu pozostało:
4dn.14godz.29min.
11.40 X4.75 27.00 Odbierz 630 zł i typuj na eFortuna.pl Zarejestruj konto
Transmisja na żywo

Sergio Asenjo – Wieczny rezerwowy czy w końcu pierwszy bramkarz?

Gdyby zastanowić się nad tym, co jest najważniejszą rzeczą warunkującą osiąganie przez dany klub sukcesów, wówczas z pewnością jednym z głównych powodów byłoby posiadanie w swoich szeregach co najmniej dwóch bardzo dobrych bramkarzy. Nie inaczej jest w przypadku Atletico Madryt, które odkąd pamiętam dążyło do tego, by konkurencja w bramce była wysoka. Przez długi czas pierwszym golkiperem był Leo Franco, którego rywalami byli kolejno m.in. Sergio, Christian Abbiati i Gregory Coupet. Później zaistniał David de Gea, którego przeciwnikami byli głównie Roberto, Joel Robles i Sergio Asenjo. Właśnie ten ostatni bramkarz jest postacią co najmniej ciekawą. Z reguły ilość występów jest wprost proporcjonalna do talentu danego zawodniku, jednak w przypadku tego 23-latka ta zasada nie działa. Choć umiejętności ma ogromne, to przez swoje kontuzje stracił już o wiele za dużo i od ponad roku systematycznie przegrywa walkę o miejsce w składzie z wypożyczonym z Chelsea młodym Thibautem Courtoisem. Belg po zakończeniu obecnego sezonu zapewne wróci do Londynu, przez co już teraz coraz częściej pojawia się pytanie: kto będzie stał między słupkami za rok? Może Asenjo w końcu pokaże na co go stać, a może jest dobry jedynie jako opcja rezerwowa i trzeba będzie kogoś poszukać na rynku transferowym? Sam nie wiem, która opinia jest bliższa prawdzie, ale z pewnością warto poznać sylwetkę bramkarza, który jeszcze 3 lata temu był uważany za jeden z największych talentów na tej pozycji, a dziś ciężko walczy o to, by pojawiać się na boisku, choć jak sam zapewnia: – Cieszę się, że jestem ważną częścią tego zespołu i że sztab szkoleniowy mi ufa.

Wybuch talentu i szybki awans w klubowej hierarchii

Do szkółki Realu Valladolid Sergio zapisał się w wieku 15 lat. Był to okres, w którym klub ten znajdował się w Segunda Division i próbował powrócić do La Liga, z której spadł w sezonie 2003/2004. Asenjo nie potrzebował zbyt wiele czasu na to, by oczarować swoimi umiejętnościami trenerów sekcji młodzieżowych. Po niecałym roku został włączony na stałe do drużyny rezerw, choć z początku musiał się tam zadowolić rolą rezerwowego. Nie zraziło go to jednak i urodzony w Palencii zawodnik cierpliwie czekał na swoją szansę, którą na dobre dostał wraz z rozpoczęciem sezonu 2007/2008. W rozgrywkach Segunda Division B bronił bardzo dobrze i pewnie, jednak nawet jego świetna postawa nie wpływała znacząco na wyniki Realu Valladolid B, który balansował na granicy spadku i utrzymania. W międzyczasie pierwszy zespół również nie radził sobie najlepiej, a jednym z powodów była bardzo słaba postawa obydwu golkiperów – wypożyczonego z Valencii Francuza Ludovica Butelle oraz doświadczonego Alberto. Czara goryczy w końcu się przelała i nie mający nic do stracenia Jose Luis Mendilibar postanowił dać Asenjo szansę debiutu. Tym samym po niespełna 2.5 roku od przybycia na Estadio Jose Zorrilla Sergio po raz pierwszy stanął między słupkami w La Liga. 12 grudnia 2007 roku Los Pucelanos pokonali u siebie 2:0 Villarreal, a 18-letni wówczas bramkarz (w tamtym sezonie był najmłodszym zawodnikiem na tej pozycji w La Liga) zagrał na tyle dobrze, że na dłuższy czas zadomowił się w wyjściowym składzie. Jego początkowe występy przyciągały ogromną uwagę, bowiem w pierwszych pięciu spotkaniach puścił zaledwie jednego gola, a w międzyczasie podpisał z klubem profesjonalny trzyletni kontrakt. Do końca sezonu wystąpił w 24 pojedynkach, w których 9 razy zachowywał czyste konto i wielokrotnie był chwalony, a media coraz częściej kreowały go na jednego z następców Ikera Casillasa. Sam zresztą był w stanie powstrzymywać np. takich napastników jak Raul Gonzalez.


Mistrzostwo Europy U-19

Ogromny talent Asenjo dostrzegał też Juan Santisteban. Kiedy w sezonie 2006/2007 rozgrywano kwalifikacje do Mistrzostw Europy U-19 ówczesny selekcjoner młodzieżowej reprezentacji Hiszpanii zaczął powoływać do kadry młodego bramkarza Realu Valladolid B. Niestety, Sergio przegrywał tam rywalizację z Felipe Ramosem Sanchezem z Realu Madryt B i z reguły miał bardzo mało okazji, by pojawić się na boisku, bowiem młody zawodnik Królewskich niemal w każdym meczu grał po 90 minut i to nie tylko w eliminacjach, ale także w turnieju głównym. Wszystko jednak zmieniło się na kilka dni przed zakończeniem mistrzostw. Z powodu kontuzji Sanchez opuścił turniej, a do bramki wskoczył Asenjo. Półfinał z Francją był właściwie jego popisem, gdyż po bezbramkowym remisie Hiszpanie wygrali 4:2 w rzutach karnych, a Sergio wybronił dwie 'jedenastki’. W wielkim finale bramkarz Realu Valladolid B zaprezentował się równie pewnie i po zwycięstwie 1:0 nad Grecją mógł świętować zdobycie Mistrzostwa Europy tuż przed startem sezonu 2007/2008. Późniejsza przygoda z kolejnymi reprezentacjami młodzieżowymi nie była już tak udana, jednak udało mu się wystąpić m.in. na Mistrzostwach Świata U-20 w Egipcie w 2009 roku. Poza tym dla kadry U-21 w latach 2008-2010 rozegrał 15 meczów (w tym 3 na Mistrzostwach Europy) i niestety – od tamtej pory nawet na chwilę nie zbliżył się do dorosłego zespołu La Roja.

Kolejny całkiem udany rok i transfer do Atletico

Rozgrywki 2008/2009 Asenjo rozpoczął jako pewny pierwszy bramkarz Los Pucelanos. Wszyscy byli ciekawi, czy ten młody golkiper udowodni, że poprzedni sezon nie był przypadkiem i rzeczywiście drzemią w nim ogromne umiejętności oraz wielki talent. Z początku wszystko wyglądało bardzo dobrze. Choć jego zespół nie osiągał spektakularnych wyników, to podobnie jak rok wcześniej trzymał bezpieczny dystans do strefy spadkowej, w czym wybitnie pomagał im Sergio. 13. września 2008 roku Real Valladolid pokonał u siebie 2:1 Atletico Madryt, a 19-letni bramkarz gospodarzy popisywał się wówczas niezłymi interwencjami. Dwa miesiące później Asenjo pokazał, że szybko potrafi się podnieść po nieudanym występie. Choć 8 listopada w starciu z FC Barceloną aż 6 razy wyjmował piłkę z siatki, to tydzień później na tyle skutecznie powstrzymał Real Madryt, że Królewscy musieli uznać wyższość Los Pucelanos i sensacyjnie przegrali 0:1. Od tego momentu drużyna z Estadio Jose Zorrilla zaczęła grać zaskakująco dobrze. Bardzo pewny golkiper i skuteczny atak spowodowały, że dwa kolejne mecze z Villarreal i Mallorką zakończył się zwycięstwami 3:0. Wszystko szło świetnie: Sergio znalazł się na celowniku kilku bardzo mocnych klubów, jego ówczesny zespół radził sobie lepiej niż ktokolwiek mógł to przewidzieć, a w reprezentacji U-21 był niemal stałym bywalcem. Niestety, wszystko nagle załamało się w grudniu 2008 roku, kiedy 19-latek doznał swojej pierwszej poważnej kontuzji kolana. Uraz ten wykluczył go z gry na ponad 3 miesiące i na boisko wrócił dopiero 4. kwietnia 2009 roku. Wówczas Real Valladolid przegrał u siebie 0:1 z FC Barceloną. Do końca sezonu Asenjo wystąpił w każdym meczu, jednak Los Pucelanos nie zdołali wygrać żadnego z nich i tylko dzięki bardzo dobrej postawie z początku rozgrywek mimo wszystko zdołali się utrzymać. O końcowe wyniki ciężko było obwiniać Sergio, bowiem mimo długiej przerwy w grze po powrocie dalej bronił dość solidnie i pewnie, a zainteresowanie jego osobą nie zmniejszyło się znacząco. W całym sezonie 2008/2009 wystąpił 23 razy, z czego siedmiokrotnie zachowywał czyste konto.

Rozpoczęło się letnie okienko transferowe i było pewne, że urodzony w Palencii 20-latek odejdzie z Estadio Jose Zorrilla, bowiem był wówczas najbardziej obiecującym bramkarzem w La Liga. Codziennie pojawiały się nowe informacje odnośnie jego nowego klubu, jednak głównie spekulowano na temat FC Barcelony i Atletico Madryt. Ostatecznie Asenjo zdecydował przeprowadzić się na Vicente Calderon, a na konto Realu Valladolid wpłynęło 5mln €. Rywalami o miejsce w bramce byli przede wszystkim Roberto i David de Gea, jednak z uwagi na ostatnie dwa sezony w wykonaniu Sergio to właśnie on od początku sezonu był golkiperem numer jeden. Kibice Rojiblancos wiele wymagali po tym transferze wierząc, że pozyskanie tak utalentowanego zawodnika jest strzałem w dziesiątkę. Niestety, stało się inaczej. Od samego początku Asenjo bronił bardzo niepewnie i popełnił kilka głupich błędów. Dodatkowo cały zespół nie prezentował jakiegoś nadzwyczajnego poziomu, przez co dość kiepskie występy nowego bramkarza wydawały się być gorszymi niż były w rzeczywistości. Coraz częściej zaczęto mówić o tym, że szansę powinien dostać inny golkiper. Sergio utrzymywał się jednak między słupkami tak długo, jak długo trenerem pozostawał Abel Resino. Z uwagi na słabą grę i mizerne wyniki został on jednak zwolniony jeszcze przed zimową przerwą, a na jego miejsce przyszedł Quique Sanchez Flores. Tym samym mniej-więcej od lutego 2010 do bramki na stałe wskoczył młodziutki De Gea, który miał swój ogromny udział w triumfie Atletico w Lidze Europy. Posadzony na ławce Asenjo miał bardzo mało okazji do grania, a kiedy już wyszedł na boisko… to ponownie doznał kontuzji kolana. Uraz odniesiony 8 maja był na tyle poważny, że były bramkarz Realu Valladolid do treningów wrócił dopiero w listopadzie.

Wypożyczenie do Malagi i… kolejna kontuzja

Kiedy zawodnik wrócił już do optymalnej formy fizycznej, wówczas musiał zderzyć się z faktem, że jest dopiero trzecim bramkarzem Rojiblncos. Podczas jego rekonwalescencji niepodważalną pozycję wyrobił sobie De Gea, przez co Sergio został wysłany na półroczne wypożyczenie do Malagi, gdzie zresztą nie pojechał sam, bo towarzyszył mu również Ignacio Camacho. Asenjo wskoczył do bramki praktycznie od razu, jednak ciężko było mówić o tym, by był w dobrej dyspozycji. W pierwszych pięciu meczach puścił aż 14 bramek i coraz częściej zaczęły pojawiać się opinie, że gracz ten nie zdoła już nigdy wrócić do takiej dyspozycji, jaką prezentował w Realu Valladolid. Mimo to większa część kibiców wciąż w niego wierzyła i ściskała kciuki, by udało mu się powrócić na najwyższy poziom. 6 lutego 2011 stała się jednak rzecz straszna. W 6. minucie spotkania z Sevillą Sergio doznał kontuzji tego samego kolana, które wyleczył ledwie dwa miesiące wcześniej. Był to kolejny cios dla młodego bramkarza, który po raz kolejny musiał pożegnać się z boiskiem na kilka miesięcy i do zajęć wrócił już po zakończeniu sezon 2010/2011.

Powrót do Madrytu i przegrana walka z Courtoisem

Lato 2011 roku było dla Asenjo jednym z najgorszych okresów w karierze. Co prawda z Vicente Calderon odszedł De Gea, ale na jego miejsce sprowadzono na roczne wypożyczenie Thibauta Courtoisa, który z miejsca stał się pierwszym bramkarzem. Tym samym po wyleczeniu dwóch groźnych kontuzji i ogromnej przerwie w graniu Sergio przystępował do okresu przygotowawczego z ogromnymi ambicjami, ale jednocześnie ze świadomością, że to nie będzie jego sezon. Taka sytuacja nie może być łatwa dla kogoś, kto jeszcze parę lat wcześniej wydawał się mieć wspaniałą karierę przed sobą i wręcz przebierał w ofertach różnych klubów. Asenjo zacisnął zęby i musiał uzbroić się w cierpliwość, by w przypadku słabszej formy belgijskiego rywala wykorzystać moment i zająć jego miejsce. Na jego nieszczęście Courtois posiada chyba jeszcze większe umiejętności i jeszcze większy talent niż były golkiper Realu Valladolid, więc o częstym graniu nie było mowy. Dość powiedzieć, że w poprzednim sezonie Sergio rozegrał zaledwie 5 spotkań, z czego 2 z nich wynikały tylko i wyłącznie z czerwonej kartki, jaką w meczu derbowym z Realem Madryt obejrzał jego przeciwnik. Do tego doszły 2 występy w Copa del Rey (gdzie Atletico skompromitowało się w dwumeczu z Albacete) i 1 mecz w Lidze Europy.

Tegoroczne letnie okienko transferowe nie przyniosło dobrych informacji. Rojiblancos przedłużyli wypożyczenie Courtoisa o kolejny rok, więc pozycja Asenjo praktycznie nie uległa zmianie. Nadzieją na dość regularną grę są jednak dla niego rozgrywki Ligi Europy. Diego Simeone od początku sezonu wyraźnie dał do zrozumienia, że na arenie międzynarodowej będzie dawał szansę gry tym piłkarzom, którzy na co dzień są co najwyżej rezerwowymi. Póki co Cholo w pełni wywiązuje się z tego stwierdzenia, dzięki czemu Sergio w europejskich pucharach rozegrał w tym sezonie już dwa pełne mecze (3:0 z Hapoelem Tel Awiw i 1:0 z Viktorią Pilzno). Z powodu kontuzji kolana jeden mecz ligowy opuścił Courtois, przez co Asenjo bronił w spotkaniu z Betisem (4:2), jednak był to jego najsłabszy występ w obecnych rozgrywkach. Co będzie dalej? Wypożyczony z Chelsea Belg ma niepodważalną pozycję między słupkami, więc 23-letni były bramkarz Realu Valladolid na swoją kolejną szansę musi poczekać co najmniej do następnego pojedynku w Lidze Europy.

Jakie perspektywy na przyszły sezon?

Po zakończeniu obecnego sezonu niemal na 100% do Londynu wróci w końcu Courtois. Co prawda belgijski bramkarz jest bardzo dobrym specjalistą (mimo tak młodego wieku), ale Atletico powinno wreszcie pomyśleć o golkiperze, którzy zagości na Vicente Calderon na stałe i nie będzie własnością innego zespołu. Rodzi się pytanie: czy będzie to czas, w którym należy dać drugą szansę Asenjo? Na pewno nie zapomniał on jak się broni, a i talent z niego raczej wyparować nie zdążył. Pozostaje kwestia ogrania, co nie oszukujmy się – ma ogromny wpływ na grę, szczególnie między słupkami. Brak minut, to brak pewności, a brak pewności, to kiepskie interwencje, a kiepskie interwencje, to słabe wyniki całej drużyny. Jest nadzieja, że występy w Lidze Europy pomogą Sergio i że u progu przyszłych rozgrywek będzie on gotowy do tego, by wziąć na siebie ciężar bycia pierwszym bramkarzem. W klubie konkurencji praktycznie nie ma, choć nie można zapominać o Joelu Roblesie, którego stać na zostanie dobrym golkiperem, o ile w zimie uda się go znów gdzieś wypożyczyć. Czy Atletico spróbuje ściągnąć jakiegoś gracza na tę pozycję? Ciężko powiedzieć, ale nie jest to niemożliwe. Żeby jakoś podsumować ten artykuł, zakończę go słowami Asenjo sprzed ponad roku: – W przeszłości kibice wierzyli we mnie, więc teraz muszę zrobić wszystko, aby z powrotem zasłużyć na ich szacunek i podziw. Mimo wszystko, czy nie warto dać mu ostatniej szansy?



Share
0 0 Głosy
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
NX
NX
2024 lat temu

Jak najbardziej chciałbym, żeby bronił w przyszłym sezonie, ale do tego jeszcze daleko, więc niech teraz już broni częściej. Wolę go niż Kurtułę.

Hubo84
Hubo84
2024 lat temu

Od samego początku jestem zwolennikiem talentu Asenjo, jeżeli zamierzamy postawić jeszcze kiedyś na niego, to powinien on już teraz dostawać więcej szans na grę. Po co mamy dawać ogrywać się Courtoisowi, skoro i tak wiadomo, że odejdzie. Moim zdaniem póki Asjeno jest zdrowy i nie popełnia większych błędów to on powinien stać między słupkami Atletico.

gregory97
gregory97
2024 lat temu

Kolejny świetny artykuł na stronie BRAWO uwielbiam czytać takie rzeczy! Myślę, że można by było nikogo nie kupować zostawić Joela i Asenjo, któryś z nich na pewno będzie w formie.

Niemiec
Niemiec
2024 lat temu

Pierwszy bramkarz!….ale w Betisie albo jakimś innym Sociedadzie. Ja w nim nie widzę już żadnych wielkich perspektyw. Chłopak ostatni dobry sezon miał 3 lata temu, więc mnie to nie zachwyca. Odkąd przyszedł rozegrał może z 5 naprawde dobrych spotkań i tyle. Ponadto wciaż łapią go kontuzje i blokuje mniejsce dla wcale nie mniej utalentowanego Joela. Sprzedać go, bo pewnie ktoś za 3-5 milionów może się znaleźć, a i on sie pewnie lepiej odnajdzie w klubie z mniejszymi aspiracjami.

Stazx
Stazx
2024 lat temu

Ja jestem cały czas jego zwolennikiem. A rozegranie „5 dobrych spotkań” przy tej ilości szans którą dostaje to sztuka.

Świetny art Dylan!

shy
shy
2024 lat temu

Uwielbiam takie teksty. Fantastyczna historia świetnego bramkarza. W LE na pewno jest numerem jeden. Mam nadzieje, że też tak będzie w CDR.

Niemiec
Niemiec
2024 lat temu

Sory Staszku, ale na mnie nie orbi wrażenia rozegranie takiej liczby dobrych spotkań jaką można policzyć na palcach jednej dłoni. Od połowy roku 2009 czekam na jakiś przebłysk i nic, wiem, że kontuzje, wiem, że wypożyczenie, ale fakt jest faktem. To jego 4 sezon w naszych barwach, a wciąż jest niepewny. My potrzebujemy bramkarza na już, a nie bramkarza, który przez 4 lata się nie może odnaleźć. Według mnie nie ma dla niego miejsca w podstawowym składzie, a szkoda go na ławkę.

Stazx
Stazx
2024 lat temu

Na mnie z kolei nie robi wrażenia Kurtuła, bo gość ma wszystko to czego nie ma Asenjo, a więc przede wszystkim rytm meczowy, a mimo to partoli dużo bramek. I do dziś nie nauczył się porządnie wznawiać gry. Od kiedy jest u nas nie widzę żadnego postępu w tej dziedzinie! Nic dziwnego że nie było przebłysku skoro nikt w klubie nie dał mu szansy. Czy jak wychodził na bramkę to bronił tak źle że trzeba go było zdejmować? Nie, w dodatku w zdecydowanej większości spotkań pozostawił po sobie pozytywne wrażenie. Kiedy dostanie przynajmniej pół sezonu regularnej (czyli mecz w mecz!… Czytaj więcej »

Niemiec
Niemiec
2024 lat temu

„Kiedy dostanie przynajmniej pół sezonu regularnej (czyli mecz w mecz! Tak jak ma teraz Kurtuła) gry i względnie niezagrożoną pozycję na bramce”

Niestety w futbolu nie ma nic za darmo. Jeśli chce grać, niech na to zapracuje, jeżeli u 3 trenera z rzędu nie może sobie wywalczyć miejsca, to już jego problem, a nie, że 3 osoby się uwzięły by nie dać mu szansy. Od 4 sezonów ma szansę taką jego konkurenci, by prezentować się na treningach, więc skoro wciąż nikt się nie może do niego przekonać, to może problem leży głębiej i się po prostu nie nadaje?

bananowiec
bananowiec
2024 lat temu

Trudno jest ocenić grę bramkarza, gdy on ostatnio prawie nic nie gra. Według mnie, powinniśmy stawiać na Asenjo, a czasami na Joela, gdyż bez sensu jest szkolenie Abramowiczowi nowego bramkarza, tymbardziej, gdy nie jest on pewny, stojąc na bramce i przepuszcza tyle szmat.

cor72z
cor72z
2024 lat temu

Falcao też latem nas opuści więc nie ma sensu go ogrywać dla Pereza/Abramowicza/Mansoura.

Będzie miał swoje szanse w tym sezonie w CdR i LE, więc może się wykazać. Na tym najważniejszym froncie niech jednak gra Belg, bo to on na tę chwilę jest po prostu lepszy.

Korona
Korona
2024 lat temu

Za Falcao zgarniemy niezły hajs, więc sens jest… Im lepiej będzie grał, tym lepszy hajs. Proste.

Urban
Urban
2024 lat temu

Ja go lubię, ale widzę w nim tylko zmiennika – nigdy nie bedzie naszym pierwszym bramkarzem. Nie ma warunków fizycznych ani psychicznych. Miał w karierze wielkiego pecha, najpierw nie udźwignął ciężaru, potem dwie straszne kontuzje…

Jeśli TC odejdzie (a odejdzie) to konieczne bedzie kupienie kogos.

Hubo84
Hubo84
2024 lat temu

” Nie ma warunków fizycznych ani psychicznych.” – Urban co ty brałeś, że wydaje Ci się, że bramkarz mający 188 cm, ważący około 85 kg. i będący, który był w swoim czasie filarem młodzieżowych reprezentacji Hiszpanii „nie ma warunków…” 😀 ?

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.

0
Chcielibyśmy wiedzieć co o tym sądzisz, zostaw komentarz!x