Wygląda na to, że nie tylko władze Atletico Madryt robią wszystko, aby klub z Vicente Calderon był znany w każdym zakątku świata, nawet w miejscach najbardziej egzotycznych piłkarsko. Markę Rojiblancos na całym świecie promuje od kilku lat Carlos G. Portal, jeden z wielu wiernych kibiców tego zespołu. – Atletico jest najlepszą drużyną na świecie. Chcę, by ludzie ze wszystkich kontynentów o tym wiedzieli – przyznaje sam zainteresowany.
– Byłem niesamowicie zmęczony i wkurzony tym, że gdziekolwiek się nie wybrałem, to mogłem co najwyżej porozmawiać o Realu lub Barcelonie. Kiedy wspominałem coś o Los Colchoneros, to moi rozmówcy kompletnie nie wiedzieli o co mi chodzi. W końcu zrodził się we mnie pomysł, by podczas moich podróży nie tylko zwiedzać i poznawać, ale także pokazywać ludziom czym jest Atletico i dlaczego jest to najwspanialszy klub na świecie – dodaje.
Historia wypraw Carlosa Portala zaczęła się w sierpniu 2009 roku. Hiszpan był zmęczony życiem w Madrycie i chciał coś zmienić w swoim życiu tak, by było ono ciekawsze. Wsiadł więc na swój motor i przejechał kilka tysięcy kilometrów, dzięki czemu po ośmiu miesiącach był już w Sydney. Po powrocie do domu zdał sobie sprawę, że to jest właśnie jego pomysł na życie i wyruszył w kolejną podróż, tym razem do Afryki. Carlos Portal chce konsekwentnie przejechać cały świat, co w dużej mierze już mu się udało (Azja, Australia, połowa Afryki). Dodatkowo prowadzi swoją stronę internetową, na której zamieszcza filmiki ze swoich podróży. Na jednym z nich przekonuje ludzi do kibicowania Atletico Madryt – KLIK!
– W Afrycie hiszpański futbol znany jest całkiem dobrze, choć w 99% mowa tylko o Realu i Barcelonie. Jedyną pozytywną rzeczą jest fakt, że Fernando Torres jest tam kojarzony o wiele lepiej niż np. Iker Casillas. Z kolei w Azji ludzie wiedzieli trochę o Atletico, choć cała ich wiedza skupiała się głównie wokół Forlana i Aguero. Chcę to zmienić i powoli realizuję swój cel, świetnie się przy tym bawiąc – wyznaje Portal.
Zagorzały kibic przez swoje podróże traci niestety możliwość śledzenia poczynań Rojiblancos. Finał Ligi Europy w 2010 roku przegapił na rzecz swojej pierwszej wyprawy, a podczas meczu z Chelsea o Superpuchar Europy był w Namibii. Mimo to na pewno Carlo Portal tego nie żałuje i chwała mu za to, że jeżdżąc po świecie na swoim motorze opowiada ludziom o Atletico Madryt.
To się nazywa wierność! Powinien być przykładem nie tylko dla nas, ale też dla wszystkich kibiców innych klubów. Spoko gość. 🙂
mógłby być moim mężem! ;p a bardziej serio, fajnie że są na świecie jeszcze tak pokręceni, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, ludzie. a jak do tego są fanami Atletico to już w ogóle. 🙂
Ja zajmuje sie tym samym, ale tylko na terenie Belgii 😀
Jednym słowem – PASJA. Fajne są takie historie, a tym bardziej, że typ promuje Atletico. Ciekawe czy w klubie o tym wiedzą, bo zasługuje na jakieś wyróżnienie, np. w postaci darmowych wejściówek. Choć pewnie i tak większość czasu spędza podróżując.
Jeżeli Carlos tak bardzo lubi jeździć po świecie to może jakimś cudem byśmy go zaprosili do Polski? 😉 Melanżu z Husares by nie zapomniał do końca życia!
Z ekipą niemiecko-zlotowo-czeską na pewno nie 😀
Tylko, żeby nie było tak jak z tym gościem, co po całym świecie jeździł rowerem, a w Polsce mu go ukradli 😀
jak zobaczyłem to zdjęcie to myślałem że to Diego 🙂