Jak donosi korespondent AS-a w Wielkiej Brytanii, Eduardo Fernández-Abascal, przedstawiciele Atlético i Chelsea odbywają spotkanie, podczas którego sfinalizowany ma zostać transfer Diego Costy.
Brazylijczyk z hiszpańskim paszportem ma kosztować 43 miliony euro plus ewentualne 11 milionów euro w zmiennych i dodatkach. Pieniądze ze sprzedaży swojego napastnika są potrzebne The Blues do zamknięcia trzech wzmocnień, w tym m.in. pozyskania Fernando Llorente ze Swansea. Sam snajper ma zostać do stycznia wypożyczony. Według najnowszych informacji, w grę wchodzą przede wszystkim Everton i Las Palmas.
AKTUALIZACJA [18:25]
Dziennikarz MARKI, Luis Aznar, donosi z kolei, że Atlético nie zamknie transferu Diego Costy przed końcem trwającego okienka. Zaznacza, że Rojiblancos nie zamierzają się spieszyć, bowiem Brazylijczyk z hiszpańskim paszportem i tak nie będzie mógł zagrać wcześniej niż w styczniu. Chelsea natomiast nie pozwoli na jego odejście dopóki piłkarz nie zjawi się w Londynie, by rozwiązać swoją sytuację i kłótnie z klubem. Obie strony starają się przekonać i nakłonić napastnika do przylotu do stolicy Anglii, gdyż leży to w interesie każdego. Warto zaznaczyć, że ostatni raz 28-latek pojawił się na boisku 80 dni temu i od ponad dwóch miesięcy przebywa w Brazylii.
AKTUALIZACJA [18:30]
Eduardo Fernández-Abascal Z AS-a także donosi, że mimo trwających rozmów, o pełnym porozumieniu nadal nie ma mowy. The Blues podtrzymują swoją wycenę w granicach 60 milionów euro, jednak większym problemem jest postawa samego Diego Costy. Anglicy nie puszczą go bez uregulowania stosunków i rozmowy w siedzibie klubu. Colchoneros nie czują presji, bowiem ze swojej eprspektywy mają czas aż do stycznia.
Do stycznia to on zdąży wylądować w jakimś fenerbacze i tyle będziemy mieć z tego transferu
Trudno jak nie można się dogadać to należy dać sobie spokój i postawić na Koreańczyka. Barca na tych transferach i pół roku bez gry wyszła jak Zabłocki na mydle.
Akurat w przypadku Diego niegłupie byłoby wzięcie go do Madrytu zamiast oddawanie na pół roku do innego klubu. Po tej labie w Brazylii potrzebny mu treningowy reżim Profe Ortegi.
Parafrazując Dylana, klub mem.