W pewnym sensie można powiedzieć, że karma to dziwka i wraca do nas w najmniej oczekiwanym momencie. Gdy pod koniec grudnia ubiegłego roku Atlético Madryt mierzyło się na San Mamés z Athletikiem Bilbao, sędzia nie był w najwyższej formie i podjął kilka kontrowersyjnych decyzji (m.in. podyktował rzut karny dla Rojiblancos po żenującym nurkowaniu Tiago), które krzywdziły gospodarzy. Dziś role się odwróciły i to Los Colchoneros ucierpieli na błędach arbitra, a ściślej rzecz ujmując jego asystentów.
Choć podopieczni Diego Simeone trzykrotnie umieszczali piłkę w siatce, to za każdym razem chorągiewka liniowego wędrowała do góry. Za pierwszym razem miał on rację, gdyż Antoine Griezmann był na pozycji spalonej. Drugi przypadek był nieco bardziej kontrowersyjny, ponieważ wydaje się, że na nieprzepisowej pozycji była jedynie głowa Francuza. Niemniej Andújar Oliver – pracujący dla hiszpańskiej MARKI jako ekspert – stwierdził, że trafienie 24-latka powinno zostać uznane. Wątpliwości nie pozostawia natomiast trzecia sytuacja, w której Tiago absolutnie nie był na spalonym.
Czasu się jednak nie cofnie i trzeba pogodzić się z tym, że wciąż aktualni mistrzowie Hiszpanii zgubili punkty z ekipa z Kraju Basków. Tym samym pozostaje im czekać na to, co pokażą w tej kolejce Sevilla (gra u siebie z Realem Madryt) i Valencia (gra u siebie z Eibarem). Niewykluczone, że obie te ekipy zmniejszą dystans do Atlético Madryt, przez co walka o trzecie miejsce znów nabierze kolorów. Pewne jest to, że za tydzień podopieczni Diego Simeone muszą koniecznie wygrać z Levante, co nie będzie łatwym zadaniem, zwłaszcza biorąc pod uwagę cztery ostatnie wizyty na Ciutat de València (jeden remis i trzy porażki).
Za dzisiejszy mecz wypada pochwalić Ernesto Valverde, którego pomysł na ten mecz okazał się trafiony. Los Leones mieli swoje okazje zarówno w pierwszej, jak i w drugiej połowa, a w środku pola walczyli z Rojiblancos jak równy z równym, w czym z pewnością pomogło postawienie na trzech typowych środkowych pomocników. Z kolei w ekipie gospodarzy znów nieco zawiódł Koke, który w ostatnim czasie obniżył trochę loty. Aktywny był Fernando Torres, jednak od Hiszpana wymagać trzeba znacznie więcej. Solidnie zaprezentował się Tiago, a w ataku jak zwykle szarpał Raúl García, wspomagany przez wszędobylskiego Antoine’a Griezmanna.
Bramki:
–
Wyjściowy skład Atlético Madryt: Jan Oblak – Juanfran, Miranda, Diego Godín, Guilherme Siqueira – Gabi, Tiago, Raúl García, Koke – Antoine Griezmann, Fernando Torres
Zmiany:
[56′] Schodzi Fernando Torres, wchodzi Mario Mandžukić
[56′] Schodzi Raúl García, wchodzi Arda Turan
[87′] Schodzi Tiago, wchodzi Saúl Ñíguez
Pozostali na ławce rezerwowych: Miguel Ángel Moyá, José Giménez, Jesús Gámez, Mario Suárez
Wyjściowy skład Athletiku Bilbao: Iago Herrerín – Unai Bustinza, Xabier Etxeita, Aymeric Laporte, Óscar de Marcos – Ander Iturraspe, Mikel San José, Mikel Rico – Andoni Iraola, Kike Sola, Iñaki Williams
Zmiany:
[58′] Schodzi Andoni Iraola, wchodzi Unai López
[67′] Schodzi Kike Sola, wchodzi Guillermo
[84′] Schodzi Ander Iturraspe, wchodzi Carlos Gurpegi
Pozostali na ławce rezerwowych: Gorka Iraizoz, Jon Aurtenetxe, Borja Viguera, Gaizka Toquero
Żółte kartki:
[41′] Fernando Torres (Atlético Madryt)
[71′] Mikel San José (Athletic Bilbao)
[76′] Unai Bustinza (Athletic Bilbao)
[81′] Aymeric Laporte (Athletic Bilbao)
[87′] Diego Godín (Atlético Madryt)
Czerwona kartka:
[90+3′] Unai Bustinza (Druga żółta kartka) (Athletic Bilbao)
Widzów: 48.452
Wszystkie filmiki związane z meczem znajdziecie tutaj: KLIK