629 minut. Dokładnie przez tyle czasu Atletico Madryt nie straciło gola w Copa del Rey, co najprawdopodobniej jest najlepszym wynikiem w historii klubu z Vicente Calderon. Seria ta mogłaby nadal trwać, jednak we wczorajszym meczu z Betisem zakończył ją napastnik gospodarzy – Jorge Molina. 30-latek wykorzystał rzut karny, który w 90. minucie sprokurował Diego Godin. Thibaut Courtois nie zdołał go wybronić i skapitulował w Pucharze Króla po raz pierwszy w tym sezonie.
Passa Rojiblancos zaczęła się jeszcze w poprzednim sezonie. Co prawda podczas rewanżowego meczu na Vicente Calderon z Albacete podopieczni Gregorio Manzano stracili bramkę już w 1. minucie, to później już do końca spotkania nie pozwolili swoim rywalom na strzelenie gola. Los Colchoneros sensacyjnie odpadli wówczas z Copa del Rey, ale 89 minut bez straty bramki okazało się bezcenne.
Na początku obecnej edycji tych rozgrywek Atletico Madryt mierzyło się w 1/16 finału z Realem Jaen. Podopieczni Diego Simeone wygrali na wyjeździe 3:0, a u siebie przypieczętowali awans skromnym 1:0. W pierwszym meczu bronił Courtois, podczas gdy w rewanżu między słupkami stał Sergio Asenjo. Kolejna runda przyniosła rywalizację z Getafe. Rojiblancos zwyciężyli na Vicente Calderon 3:0, a w drugim spotkaniu na wyjeździe zremisowali 0:0. Wówczas na liczniku było już 449 minut bez straty gola.
W walce o półfinał Los Colchoneros musieli zmierzyć się z Betisem. Jednym z bohaterów pierwszego pojedynku był Courtois. Belgijski bramkarz wybronił kilka bardzo groźnych sytuacji, dzięki czemu ogromnie przyczynił się do zwycięstwa swojej drużyny 2:0. We wczorajszym rewanżu 20-letni golkiper prezentował się równie pewnie, ale niestety nie zdołał zatrzymać strzału Moliny z jedenastu metrów.
Tym samym na passę 629 minut składało się siedem spotkań, z których Atletico Madryt wygrało cztery, dwa zremisowało i jeden przegrało. Bilans bramkowy 10:2 robi wrażenie. Teraz czas na dwumecz z Sevillą, w którym nie będzie już ważne to, ile bramek stracą Rojiblancos, ale to, by awansowali do finału. Ligowe starcie tych drużyn (4:0 na korzyść podopiecznych Diego Simeone) pokazało, że w tym sezonie Los Colchoneros są co najmniej o klasę lepsi od drużyny z Andaluzji. Czas więc to udowodnić!
Taki karny z dupy.
Czemu z dupy? Godin i wszystko jasne.
Carlos Clos Gomez i wszystko jasne, jeden z najsłabszych arbitrów La Liga i do odstrzału po sezonie.
@borda – jaki Godin? Przecież on niczego złego tam nie zrobił. Karny faktycznie był z dupy. Ten sędzia powinien dostać wpierdol od kibiców za odgwizdanie takiej sytuacji. Całe szczęście, że ten karniak nie przesądzał o awansie.
Będąc drobiazgowym, ciągle nie straciliśmy bramki z gry:D