Antoine Griezmann, dziś kluczowy gracz Rojiblancos, bez którego chyba żaden kibic nie wyobraża sobie formacji ofensywnej, w wywiadzie dla Telefoot sięgnął pamięcią kilka miesięcy wstecz, kiedy to jeszcze jego nazwisko nie budziło tyle pozytywnych emocji, a prędzej pytania o zasadność jego sprowadzenia na Vicente Calderon.
Francuz jest zdania, że kluczowy moment jego kariery w Atletico to grudniowy mecz przeciw Bilbao wygrany 4:1, w którym skompletował hat-tricka. Jak mówi, od tamtego momentu przestał oglądać się za siebie i poczuł, że zaczyna spełniać pokładane w nim nadzieje.
-Przełom nastąpił w Bilbao, kiedy zdobyłem 3 gole. Teraz jestem pewny siebie i widzę, że moja ciężka praca nie poszła na marne. Na początku było trudno, bo wcześniej występowałem na lewym skrzydle, tutaj zaś bliżej środka. Nie przejmuję się tym zbytnio, dopóki gram w pierwszej jedenastce.
Panicz wypowiedział się także na temat występów w kadrze Tricolores: -Koledzy z drużyny robią co mogą, bym czuł się dobrze zarówno na boisku, jak i poza nim. Zawsze staram się uśmiechać i dawać z siebie wszystko na boisku. Kiedy zakładam koszulkę Francji, myślę o zbliżającym się Euro 2016, które rozegramy u siebie. Im więcej gram w kadrze, tym lepiej to wpływa na mnie.
„Panicz” – często pojawia się w artykułach ten pseudonim.
O ile wiem, w Hiszpanii nazywają go „El Principito”, od tytułu książki jego rodaka i imiennika Saint-Exupery’ego, znanej u nas jako „Mały Książę”.
Ale sformułowanie Panicz to nie jest tłumaczeniem tego przydomku, misiu. Tłumaczyłem już gdzieś, skąd to się wzięło.
Jestem tu od niedawna, więc mogło mnie ominąć. Bądź tak dobry i powiedz jeszcze raz, skąd się wziął „Panicz”, albo wrzuć linka do miejsca, gdzie o tym pisałeś – misiu 😀
https://twitter.com/dylanowy/status/551419902595444737 Proszę, kochanie.
Panicz bo był mieszkańcem „Domu dla zmyślonych przyjaciół” 😀
Myślałem że to błędne tłumaczenie „El principito”, a to wymyślone w Polsce pseudo.
Mnie tam „panicz” kojarzy się z rozwydrzonym bachorem, ale może dlatego, że znałem gościa o takiej ksywie i charakterze. No i z książkami różnymi – jak czytam, że „Panicz zdobył bramkę”, to od razu przypomina mi się „Mały lord” z dzieciństwa i aż chce sie dopowiedzieć, że pewnie asystował mu przy bramce ten chory na podagrę dziadek 😀