Gabi wziął udział w prezentacji młodzieżowego turnieju o Puchar Lidla, który rozpoczął się dziś w Madrycie. Podczas krótkiego spotkania z dziennikarzami kapitan Rojiblancos powiedział: – Końcówka sezonu w La Liga zapowiada się bardzo ekscytująco, ale nasze rachunki są bardzo proste. Na szczęście wszystko zależy od nas samych. Chcemy w niedzielę wygrać z Málagą, a później pojechać na Camp Nou, by jak najlepiej zakończyć tegoroczne rozgrywki. Tak naprawdę naszym celem jest odniesienie zwycięstw w obu tych spotkaniach.
Jeśli chodzi o podejście FC Barcelony do meczu z Atlético Madryt, hiszpański pomocnik nie ma wątpliwości: – Piłkarze Dumy Katalonii to profesjonaliści. Na pewno będą walczyć o komplet punktów. Cały czas liczą się przecież w walce o tytuł. Nie ukrywam jednak, że my doskonale wiemy, co musimy zrobić. Żeby zdobyć mistrzostwo, musimy wygrać w niedzielę na Vicente Calderón, a później w stolicy Katalonii co najmniej zremisować. Nie obchodzą nas wyniki, jakie będą osiągać Real i Barça. Patrzymy na siebie.
– Jeśli ktoś nie wierzy, że możemy zwyciężyć na Camp Nou, to jest w błędzie. W tym sezonie graliśmy z FC Barceloną już pięć razy. Ani razu nie przegraliśmy, cztery razy zremisowaliśmy i raz wygraliśmy. Jesteśmy w stu procentach gotowi na to, by znów ich pokonać – dodał.
Dziennikarze zapytali Gabiego także o arbitrów, jacy zostali przydzieleni do poszczególnych spotkań 37. kolejki. – Cóż, w mojej gestii nie leży komentowanie tego typu rzeczy. My o tym nie decydujemy, nie mamy na to wpływu. Mam jedynie nadzieję, że w niedzielę sędzia nie będzie pierwszoplanową postacią. Wierzę, że wygramy po rozegraniu bardzo dobrego meczu. Z kolei odnośnie płacenia innym zespołom za lepszą grę kapitan Los Colchoneros wyznał: – Dla mnie to coś niedopuszczalnego. Nie zgodzę się nigdy z tym, że to jest w porządku. Na szczęście, jak dotąd, nie było tego typu przypadków. Oby zostało tak do końca.
Czy Hiszpan myśli o tym, że znajdzie się w kadrze La Roja na Mundial? – Nigdy nie przestałem marzyć o grze w reprezentacji, bo to jest coś, czego chce doświadczyć każdy piłkarz. Jeśli dostanę taką szansę, to jestem gotowy do tego, by pomóc temu zespołowi. Nie jest to jednak coś, co siedzi w mojej głowie i na czym się teraz skupiam.
Na koniec Gabi skomentował fakt, że od rana pod stadionem ustawiła się ogromna kolejka z mnóstwem chętnych do kupienia biletu na finał Ligi Mistrzów. – Mecz w Lizbonie będzie dla nas kolejną okazją do tego, by podziękować kibicom za ich obecność i ogromne wsparcie. Wiem, że niestety nie dla wszystkich starczy wejściówek. Wiem jednak, że wszyscy fani będą z nami zarówno na stadionie, jak i przed telewizorami.
