Zgodnie z tradycją La Liga, Radamel Falcao otrzymał po dzisiejszym meczu z Deportivo piłkę, którą grano. Taki prezent otrzymuje każdy piłkarz, który w spotkaniu Primera Division ustrzeli co najmniej hat-tricka. Do tej pory El Tigre mógł pochwalić się taką nagrodą trzy razy: dwukrotnie w sezonie 2011/2012 (za występy z Racingiem i Real emSociedad) oraz raz w obecnym sezonie (za spotkanie z Athletic Bilbao). Dziś jednak Kolumbijczyk nie poprzestał na trzech trafieniach. W sumie zdobył aż pięć bramek, co jest historycznym wyczynem jeśli chodzi o Atletico Madryt.
Po zakończeniu pojedynku z Los Turcos były gracz FC Porto powiedział: – Przede wszystkim chciałbym podziękować całemu zespołowi, bo bez niego nie udałoby mi się tego dokonać. Dziękuję także Bogu, że mogę grać w takich meczach. Kiedy przychodziłem na Vicente Calderon moim marzeniem było to, by stać się częścią historii tego klubu i pomóc mu w osiąganiu sukcesów. Dzięki dzisiejszemu zwycięstwu jesteśmy jeszcze silniejsi psychicznie i na Camp Nou pojedziemy po to, by rywalizować z Barca jak równy z równym. Jeśli chodzi o nagrodę Pichichi, to oczywiście chciałbym ją wywalczyć. Przede wszystkim chcę się jednak rozwijać jako piłkarz. Dziękuję kolegom, którzy podpisali się na tej piłce.
Powiem szczerze, że nie wiedziałem o tej tradycji. Po meczu zauważyłem, że trzyma futbolówkę, ale myślałem, że chce ją wziąć sam z siebie, a nie że wręcz jest taka powinność.