Diego Simeone udzielił ostatnio wywiadu dla La Gazzeta dello Sport. W rozmowie z włoską gazetą trener Atlético Madryt przyznał: – Drużyna jest zmęczona, ale stosowanie regularnej ciągłości przy ustalaniu wyjściowego składu było jednym z kluczowych elementów, by dojść tu, gdzie teraz jesteśmy. Po 23 meczach bez przegranej zaliczyliśmy 3 porażki z rzędu, jednak 2 z nich miały miejsce w starciu z Realem – jednym z najlepszych zespołów na świecie. Nie uważam, by był to dla nas jakiś powód do wstydu.
– Nie martwię się ostatnimi wynikami. Jeszcze osiem dni temu byliśmy samodzielnymi liderami La Liga. W ciągu sezonu każda ekipa ma gorszy okres, z którym po prostu trzeba umieć sobie poradzić i tyle. Na przestrzeni 38 kolejek nie ma szans konkurować z Barceloną i Realem. Można trzymać się blisko nich, ale koniec końców i tak mają na tyle szeroki, mocny i wyrównany skład, że w perspektywie długoterminowej miażdżą każdego – dodał.
Zapytany o to, czy woli La Ligę czy Lige Mistrzów, Diego Simeone odparł: – Wydaje mi się, że fani o wiele mocniej żyją zmaganiami ligowymi. Champions League to wspaniałe rozgrywki, dają możliwość gry z najlepszymi i są spełnieniem marzeń. Jednak Primera División jest czymś, czym żyje się na co dzień.
Następnie Cholo wypowiedział się na temat zbliżającego się dwumeczu z Milanem. – Powrót na San Siro będzie dla mnie czymś miłym. Doskonale pamiętam czasy, gdy byłem piłkarzem Interu. Choć teraz już jestem trenerem, to na pewno odżyją wspomnienia. Co do Rossonerich, to w Lidze Mistrzów zawsze są groźniejsi niż w Serie A. Tradycyjnie chcą zajść jak najdalej, więc będziemy musieli być w swojej najlepszej formie. To bardzo trudny i wymagający rywal.
– Niedoświadczenie Seedorfa nie ma większego znaczenia. Każdy kiedyś musi jakoś zacząć, to normalne. Wątpliwości są, ale gdy zaczynasz radzić sobie coraz lepiej i odnosisz kolejne zwycięstwa, to szybko one znikają. Clarence jest doskonale znany i lubiany w Milanie, co też ma duże znaczenie. Paru zawodników obecnego składu grało z nim nawet wspólnie na boisku. Bardzo podziwiam Balotellego. Uwielbiam zawodników, którzy są w stanie w pojedynkę pociągnąć drużynę, gdy jej nie idzie. Ma ogromne umiejętności i jako napastnik jest piekielnie groźny – zakończył Argentyńczyk.