Dziś mamy:28 April, 2024
04.05.2024, g. 21:00
La Liga (Hiszpańska Primera Division)
Mallorca vs Atletico Madryt
Do meczu pozostało:
6dn.7godz.49min.
13.60 X3.20 22.10 Odbierz 630 zł i typuj na eFortuna.pl Zarejestruj konto
Transmisja na żywo

Cholismo i cojones ze stali – na jak długo Neptun wyszedł spod pantofla Kybele?

Blisko rok temu na przestrzeni kilku dni Madryt dwukrotnie stawał się miejscem, w którym świętowaniu i szaleństwu nie było końca. Najpierw w centrum uwagi był Plaza Cánovas de Castillo, gdzie 18 maja Atlético fetowało zdobycie dziesiątego w swojej historii mistrzostwa Hiszpanii. Ten niewątpliwie ogromny sukces zgromadził wówczas na ulicach i pod fontanną Neptuna w sumie kilkaset tysięcy fanów Rojiblancos.

Tydzień później okazję do wielkiej radości miał Real. Po derbowym triumfie w finale Ligi Mistrzów Królewscy uczcili swoją Décimę najpierw pod fontanną Kybele na Plaza de Cibelles, a następnie na Santiago Bernabéu. Podobnie jak w przypadku Los Colchoneros, tak i tutaj upust radości dało kilkaset tysięcy kibiców Los Blancos.

Derbowa rywalizacja obu klubów jest w ostatnim czasie jednym z najciekawszych i najbardziej elektryzujących elementów europejskiego futbolu. Choć pod wieloma względami wciąż daleko jej do El Clásico, to dzięki Diego Simeone i jego niezwykle prostej, acz wyjątkowo skutecznej filozofii w końcu nabrała ona kolorów. Na dodatek z każdym kolejnym meczem już tylko nieliczni upatrują w Realu zdecydowanego faworyta.

W ponad 110-letniej historii El Derbi Madrileño było wiele różnych momentów. Oba zespoły potrafiły sięgać po ważne trofea kosztem odwiecznego rywala zza miedzy. Było mnóstwo jednostronnych widowisk, zakończonych wysokimi zwycięstwami jednych albo drugich. Dla Atlético nie było jednak gorszego okresu niż ten między 30 października 1999 roku i 17 maja 2013 roku.

W tym czasie Rojiblancos nie wygrali bowiem ani jednego derbowego pojedynku. Na przestrzeni tych 4948 dni (lub 13 lat, 6 miesięcy i 18 dni – jak kto woli) klub z Vicente Calderón mierzył się z Królewskimi 25 razy. Bilans był słaby, żeby nie powiedzieć tragiczny. Zaledwie 6 remisów i aż 19 porażek, tylko 19 strzelonych goli i aż 54 stracone. Łącznie aż 10 trenerów zasiadało w tamtym czasie na czerwono-białej ławce w derbach i żaden z nich nie znalazł sposobu na pokonania Los Blancos. Nawet Barcelonę udało się w tym czasie kilka razy pokonać.

Oczywistym jest, że dla fanów Realu był to perfekcyjny temat do robienia sobie żartów z kibiców „tego gorszego, biedniejszego i mniej utytułowanego madryckiego klubiku entuzjastów materaców”. Na jesieni 2011 roku, gdy na Santiago Bernabéu było już 4-1 dla gospodarzy, sympatycy Królewskich wywiesili transparent: „Szukamy godnego rywala do wyrównanych derbów”.

Nawet przyjście Diego Simeone początkowo niczego nie zmieniło. Pierwsze trzy starcia z Los Blancos kończyły się dla Argentyńczyka porażkami, kolejno 1-4, 0-2 i 1-2. Tak bardzo upragnione derbowe przełamanie przyszło jednak w najlepszym możliwym momencie. Finał Copa del Rey w maju 2013 roku obfitował w całą gamę emocji. Kiedy Cristiano Ronaldo wyprowadził Królewskich na prowadzenie, wydawało się, że już po wszystkim i mecz skończy się tak jak w poprzednich 25 przypadkach.

Na całe szczęście stosunkowo szybko wyrównał Diego Costa, a w dogrywce bramkę na wagę dziesiątego w historii Pucharu Króla zdobył Miranda. Na dobrą sprawę Atlético zawdzięcza zwycięstwo na Santiago Bernabéu trzem rzeczom – szczęściu (słupki Cristiano Ronaldo), Thibaut Courtois (fenomenalne, wręcz nieprawdopodobne interwencje przy strzałach Gonzalo Higuaína i Mesuta Özila) i znakomitemu przygotowaniu fizycznego, dzięki któremu podopieczni Diego Simeone byli w stanie bez problemu wytrzymać 120 minut ciężkiej, intensywnej gry.

Poza faktem zdobycia pierwszego krajowego trofeum od ponad 15 lat, niezwykle istotne było to, że od tamtego spotkania Rojiblancos coraz skuteczniej zaczęli przeciwstawiać się lokalnym rywalom w derbowych pojedynkach. Po kilkunastu latach posuchy Neptun wreszcie wyszedł spod pantofla Kybele i powoli zaczyna dochodzić w stolicy Hiszpanii do władzy absolutnej.

Ubiegły sezon był jeszcze pod tym względem podzielony, bowiem o ile w La Liga udało się wywalczyć z Realem aż cztery punkty, o tyle w odpuszczonej rywalizacji w Copa del Rey klęska była mocno wyraźna (0-5 w dwumeczu). No i ten nieszczęsny finał Ligi Mistrzów, w którym szczęście dopisało tym razem Los Blancos, którzy w dramatycznych okolicznościach wyrównali na nieco ponad 100 sekund przed końcowym gwizdkiem. Wyczerpujący sezon zakończony skuteczną walką o mistrzostwo dał się w dogrywce Rojiblancos we znaki, którzy po prostu nie mieli siły, by przetrzymać szturm Królewskich, doprowadzając tym samym do serii rzutów karnych.

Była to niezwykle bolesna porażka, którą na całe szczęście Los Colchoneros odbili sobie stosunkowo szybko. Kampanię 2014/2015 zaczęli bowiem od zasłużonego triumfu w Superpucharze Hiszpanii, już na starcie odzierając Real z marzeń o sześciu tytułach w jednym sezonie. Był to jednocześnie kolejny dowód na to, że bez względu na wszystko derby są dla Diego Simeone najważniejszymi spotkaniami w sezonie, a on sam doskonale wie, w jaki sposób trzeba grać z zespołem Carlo Ancelottiego.

Kilkanaście dni później Atlético po raz kolejny zdobyło Santiago Bernabéu. Tym razem w lidze, co zresztą powoli staje się już tradycją. Październikowe losowanie Copa del Rey znów skazało na siebie dwie najważniejsze drużyny z Madrytu i to już w 1/8 finału. Choć faworytem był Real, to Rojiblancos pokazali, że nie zamierzają oddawać władzy w stolicy Hiszpanii. W pierwszym starciu na Vicente Calderón wygrali 2-0, choć defensywa była zestawiona w co najmniej eksperymentalny sposób. Remis w rewanżu przypieczętował awans do ćwierćfinału, co z kolei zablokowało Wikingom drogę do kolejnego trofeum.

W końcu docieramy do ostatnich derbów. Meczu, w którym ekipa Cholo przejechała się po Królewskich w taki sposób, że wielu kibiców uważa tamten pojedynek za zdecydowanie najlepszy w całej historii klubu z Vicente Calderón. Rozbicie Realu 4-0 to naprawdę sztuka. Piłkarze Carlo Ancelottiego nie istnieli, przegrywali w każdym aspekcie gry i mogą być zadowoleni, że nie wrócili do siebie z jeszcze większym bagażem. Dla Los Colchoneros były to szóste z rzędu derby bez porażki.

Niedawne losowanie Ligi Mistrzów pokazało, że to nie koniec derbów w tym sezonie. Neptun zetrze się z Kybele jeszcze raz, w ćwierćfinale Champions League. Nie da się wskazać faworyta, choć wiele przemawia za Atlético. Obecna forma nie ma najmniejszego znaczenia, bo Diego Simeone zaszczepił swoim zawodnikom czym są pojedynki derbowe. Można je oczywiście przegrać, ale będzie to usprawiedliwione tylko wtedy, gdy zagra się na 300%.

Ciężko powiedzieć, co będzie kluczem do awansu, co przeważy szalę na korzyść jednych albo drugich. Z jednej strony Rojiblancos zrobią wszystko, by po raz kolejny upokorzyć Real i raz na zawsze odbić sobie ubiegłoroczną dramatyczną porażkę w Lizbonie. Z drugiej strony może się okazać, że Liga Mistrzów będzie dla Los Blancos jedyną szansa na puchar, jeśli tylko w La Liga strata do Barcelony nie przestanie maleć. Wówczas motywacji im nie zabraknie.

Na pewno nie ma się co łudzić, że nastąpi powtórka ostatniego 4-0 na Vicente Calderón. Nastawić się trzeba raczej na twardą, wyrównaną walkę, podobną do tej w Superpucharze Hiszpanii. Niezwykle ważne będzie to, czy Carlo Ancelotti w końcu przeanalizuje grę Los Colchoneros w taki sposób, aby umieć się jej przeciwstawić. W ostatnim czasie zawiódł pod tym względem już kilka razy, dla fanów Królewskich z pewnością o kilka razy za dużo. A przecież Luis Enrique pokazał w tym sezonie, że Atlético można zdominować i ograć. Trzeba tylko wiedzieć jak.

Większość fanów Rojiblancos po dramacie z Bayerem pewnie nie pała entuzjazmem przed derbami w Lidze Mistrzów, zwłaszcza w obliczu zaciekłej walki o trzecie miejsce na krajowym podwórku, gdzie do samego końca trzeba będzie bić się z Valencią i Sevillą. Trzeba jednak wierzyć, że to dopiero początek odrodzenia w walce z lokalnym rywalem i że teraz to Neptun na dłuższy czas zasiądzie na madryckim tronie. A Kybele? Cytując klasyka: „Morda w kubeł i do garów”.



Share
0 0 Głosy
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Urban
Urban
2024 lat temu

dopiero zobaczyłem felieton bo te główne newsy czasem przegapiam, ale tekst jest rewelacyjny. propsy Dylan.

castor36
castor36
2024 lat temu

to nie felieton..i nie jest rewelacyjny.

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.

0
Chcielibyśmy wiedzieć co o tym sądzisz, zostaw komentarz!x