Atlético przegrało z Villarrealem 0-1 w rozegranym na Vicente Calderón spotkaniu 34. kolejki LaLiga. Bramkę na wagę trzech punktów w ostatnim kwadransie zdobył Roberto Soriano. Dla podopiecznych Diego Simeone była to pierwsza porażka od dwóch miesięcy, kiedy za silna okazała się Barcelona.
Mecz od początku był toczony pod dyktando Rojiblancos, którzy raz po raz starali się zagrozić bramce strzeżonej przez Andrésa Fernándeza. Na nieszczęście gospodarzy wykończenie akcji było tego wieczora ich najsłabszym elementem. Dodatkowo próby z dystansu były zazwyczaj nieprzygotowane i nie mogły zagrozić golkiperowi, który w kilku akcjach również popisał się kunsztem.
Los Amarillos mieli niewiele okazji, lecz w 82. minucie jedną z nich wykorzystali. Wówczas po błędzie Filipe Luísa piłkę przejął Cédric Bakambu i pognał prawą stroną, po czym dośrodkował w pole karne. Tam Stefan Savić nie zdołał upilnować Roberto Soriano, a ten z najbliższej odległości pokonał Jana Oblaka, który nie miał zbyt wiele do powiedzenia.
Mimo porażki, Colchoneros utrzymają trzecie miejsce w tabeli. Zrównać może się jednak z nimi Sevilla, jeśli jutro pokona na własnym boisku Celtę.
Atlético – Villarreal 0-1 (0-0)
Bramka:
[0-1] Roberto Soriano 82’ (asysta: Cédric Bakambu)
Żółte kartki: Gabi, Godín (Atlético); Trigueros, Rukavina, Soldado, Musacchio, Costa, Bakambu (Villarreal)
Sędzia: Ignacio Iglesias Villanueva (La Coruña, Galicja)
Skład Atlético: Jan Oblak – José Giménez, Diego Godín, Stefan Savić, Filipe Luís – Gabi, Koke, Saúl Ñíguez, Nicolás Gaitán (Yannick Carrasco, 56’, Fernando Torres, 72’) – Antoine Griezmann, Ángel Correa (Kévin Gameiro, 56’)
Skład Villarrealu: Andrés Fernández – Antonio Rukavina, Mateo Musacchio, Álvaro González, Jaume Costa – Jonathan Dos Santos, Manu Trigueros (Rodrigo Hernández, 85’), Bruno Soriano, Samu Castillejo – Adrián López (Roberto Soriano, 64’), Nicola Sansone (Cédric Bakambu, 76’)
Zagraliśmy naprawdę dobry, momentami bardzo dobry mecz. O wszystko zadecydowały brak skuteczności i błąd duetu Filipe-Savić. No trudno, zdarzają się czasem takie spotkania. Sami niejednokrotnie wygrywaliśmy w okolicznościach, w których zwycięstwo odniósł Villarreal. Ważne, że nawet jak Sevilla wygra, to dalej będziemy na trzecim miejscu. Martwi mnie jedynie skuteczność napastników, bo o ile dla Griezmanna to jeden gorszy mecz po paru świetnych występach, o tyle Torres nadal kopie się po czole, Gameiro brakuje świeżości i rytmu, a Correa pudłuje aż miło.