Nie udało się po raz ósmy z rzędu wygrać rywalizacji K.O. pod wodzą Diego Simeone. Do tej pory Cholo uchodził za niepokonanego w fazie play-off. Dziś jednak to się zmieniło. Choć Atletico Madryt pokonało na moskiewskich Łużnikach Rubin Kazań (1:0), to straty z pierwszego meczu na Vicente Calderon (0:2) nie zostały odrobione i to Rosjanie mogą cieszyć się z awansu do 1/8 finału Ligi Europy. Przypomnijmy sobie jak wyglądały wcześniejsze dwumecze Rojiblancos pod wodzą Argentyńczyka.
Wszystko zaczęło się na początku 2012 roku. Co prawda kiedy Diego Simeone objął Los Colchoneros ci nie grali już w Copa del Rey (w ostatnich dniach pracy Gregorio Manzano w 1/16 finału lepszym okazało się trzecioligowe Albacete), to wciąż liczyli się w Lidze Europy. Pierwszym rywalem w fazie pucharowej było Lazio, które zostało rozpracowane już podczas pierwszego spotkania w Rzymie. Duet Adrian Lopez – Radamel Falcao poprowadził Rojiblancos do zwycięstwa 3:1 i rewanż na Vicente Calderon (1:0) był formalnością. Jeszcze łatwiej było w kolejnej rundzie z Besiktasem. Poza wcześniej wymienioną dwójką zabłysnął także Eduardo Salvio i po dwóch wygranych (3:1 i 3:0) Atletico Madryt cieszyło się z awansu do ćwierćfinału.
Tam przeszkodą miał być Hannover. Trzeba przyznać, że niemiecka drużyna nie zaprezentowała się w dwumeczu najgorzej i mimo dwóch porażek (1:2 i 1:2) przez moment była bliska doprowadzenia do dogrywki, co jednak im się nie udało. Prawdziwym testem dla podopiecznych Diego Simeone miał być półfinał, w którym mieli zmierzyć się z Valencią. Było jasne, że w pierwszym pojedynku na Vicente Calderon trzeba uzyskać jak najlepszy rezultat. Rojiblancos wygrali 4:2, dwa gole strzelił Falcao i przed rewanżem na Mestalla Los Colchoneros mogli czuć się dość swobodnie. Ostatecznie drugie spotkanie zakończyło się zwycięstwem 1:0 po pięknej bramce Adriana.
Kolejne rywalizacje K.O. miały miejsce w tym sezonie. W Copa del Rey Atletico Madryt najpierw bez najmniejszych problemów odprawiło Real Jaen (3:0 i 1:0), a następnie pokonało Getafe (3:0 i 0:0). Wyzwaniem miał być dopiero ćwierćfinał, w którym na drodze stanął Betis. Obawy okazało się jednak mocno przesadzone, gdyż w pierwszym meczu podopieczni Diego Simeone wygrali na własnym stadionie 2:0. Podczas rewanżowego starcia w Andaluzji tuz przed przerwą Rojiblancos wyszli na prowadzenie po trafieniu Diego Costy i stało się jasne, że nikt już im nie odbierze awansu do półfinału. Ostatecznie drugi pojedynek z Verdiblancos zakończył się remisem 1:1.
Świetna passa skończyła się dopiero dzisiaj. Trochę szkoda, że przyczynił się do tego Rubin Kazań, a nie jakaś mocniejsza i bardziej uznana drużyna. Nie ma jednak co rozpaczać, bo wielkimi krokami zbliża się o wiele ważniejszy mecz. Na Ramon Sanchez Pizjuan Los Colchoneros zmierzą się z Sevillą w ramach rewanżowej potyczki w półfinale Copa del Rey. W Atletico Madryt nikt nie ukrywa, że celem na ten sezon jest m.in. finał Pucharu Króla, a więc 27 lutego trzeba zrobić wszystko, aby obronić minimalną zaliczkę z Vicente Calderon (2:1). Jeśli się to uda, wówczas będzie pięknie.