Atletico Madryt zaczęło rozgrywki Copa del Rey w koszmarnym stylu. W swoim pierwszym spotkaniu Rojiblancos przegrali na wyjeździe z trzecioligowym Albacete 1:2. Nadzieją jest to, że czeka nas jeszcze mecz rewanżowy, który 21. grudnia zostanie rozegrany na Vicente Calderon.
Gregorio Manzano wykorzystał to spotkanie, aby dać szansę gry przede wszystkim zawodnikom na co dzień rezerwowym oraz młodym graczom ze szkółki Atletico. Los Colchoneros rozpoczęli mecz z zaledwie trzema piłkarzami powyżej 23. roku życia. Cała linia defensywna złożona była z zawodników wywodzących się z cantery. Oficjalny debiut zaliczył bowiem Javi Manquillo, a poza nim w obronie zagrali Jorge Pulido, Alvaro Dominguez i Antonio Lopez.
W pierwszych minutach zespół z Madrytu sprawiał wrażenie kompletnie zdezorganizowanego i wydawał się cierpieć z powodu tak wielkiej rotacji. Piłkarze Atletico mieli wyraźnie problemy z posiadaniem piłki i wymianą więcej niż dwóch podań. Ponieważ w rozgrywkach Segunda Divison B Albacete zremisowało z Atletico B 1:1, spodziewano się, że dla pierwszej drużyny będzie to łatwy spacerek. Nic bardziej mylnego. Gospodarze walczyli od samego początku aż do końca i szczególnie w pierwszych 15. minutach stosowali ogromny pressing. Po pół godzinie gry niespodziewanie Albacete wyszło na prowadzenie. Sędzia wskazał na rzut karny, który był efektem zagrania ręką przez Domingueza. Zagranie to jednak było bardziej niezamierzone. Nie mniej jednak do ’11’ podszedł Antonio Calle i pewnie umieścił piłkę w siatce. Atletico praktycznie w ogóle nie stwarzało akcji zagrażających bramce gospodarzy strzeżonej przez Alvaro Camposa, pomijając strzał głową Antonio Lopeza, który zresztą został fantastycznie obroniony.
Po pierwszej, fatalnej połowie, już na początku drugiej części meczu szczęście uśmiechnęło się do drużyny gości. Juanfran został sfaulowany w polu karnym, Nunez otrzymał czerwoną kartkę, a do ’11’ podszedł Adrian. Napastnik Rojiblancos koszmarnie przestrzelił i gospodarze wciąż prowadzili 1:0. Na domiar złego Atletico nie cieszyło się zbyt długo z przewagi liczebnej na boisku, ponieważ w 61. minucie czerwony kartonik obejrzał Dominguez, po faulu od tyłu na Calle. Albacete otrzymało więc rzut wolny, do piłki podszedł Zurdo i tak zakręcił ją w lewa stronę, że ta wpadła w górny róg bramki i Sergio Asenjo po raz drugi wyjmował futbolówkę z siatki. Krótko po tym, jak na boisku pojawił się Pedro, Rojiblancos strzelili gola. Adrian choć w części zrehabilitował się za niewykorzystany rzut karny i po zamieszaniu w polu karnym Albacete zdobył swoją 11. bramkę w tym sezonie. Los Colchoneros mogli wyrównać za sprawą ogromnego błędu bramkarza gospodarzy, jednak tym razem szczęście uśmiechnęło się do drużyny Albacete i pomimo pomyłki golkipera piłka nie wpadła do bramki.
Fatalna seria w wyjazdowych meczach trwa. Jesteśmy najgorszą drużyną w Hiszpanii pod tym względem i nawet w meczu z trzecioligową drużyną nie potrafiliśmy odnieść pierwszego wyjazdowego zwycięstwa w krajowych rozgrywkach. Najłatwiej byłoby zwalić winę na młodych piłkarzy, jednak faktem jest, że najbardziej zawinił Manzano oraz piłkarze bardziej doświadczeni. Losy dwumeczu rozstrzygną się za dwa tygodnie i wszyscy kibice Atletico są ciekawi, jak ten dwumecz się ułoży i czy przypadkiem na Vicente Calderon na ławce trenerskiej nie zasiądzie przypadkiem inny trener.
Skład Atletico Madryt: Asenjo – Manquillo (Miranda 68′), Pulido, Dominguez, A. Lopez – Assuncao, Koke, Salvio, Pizzi (Pedro 68′), Juanfran – Adrian.
Bramki: 1:0 – Calle 31′ (karny), 2:0 – Zurdo 62′, 2:1 – Adrian 70′
Czerwone kartki: Nunez 51′ (Albacete) – Dominguez 61′ (Atletico)