Dziś w Nyonie odbyło się losowanie 1/16 finału Ligi Europy. Tym samym swoich pierwszych rywali poznało Atlético, które po odpadnięciu z Ligi Mistrzów zmieniło kurs z Kijowa na Lyon.
Podopieczni Diego Simeone zmierzą się w dwumeczu z Kopenhagą. W fazie grupowej Duńczycy zajęli drugie miejsce, ustępując Lokomotiwowi Moskwa oraz wyprzedzając Sheriff Tyraspol i Fastav Zlín. Pierwsze spotkanie odbędzie się 15 lutego na Telia Parken, a rewanż 22 lutego na Wanda Metropolitano.
Pary 1/16 finału Ligi Europy:
Borussia Dortmund – Atalanta
Nice – Lokomotiw Moskwa
Kopenhaga – Atlético Madryt
Spartak Moskwa – Athletic Club
AEK – Dynamo Kijów
Celtic – Zenit Petersburg
Napoli – Lipsk
Crvena Zvezda – CSKA Moskwa
Olympique Lyon – Villarreal
Real Sociedad – Salzburg
Partizan – Viktoria Pilzno
Steaua Bukareszt – Lazio
Łudogorec Razgrad – Milan
Astana – Sporting
Östersunds – Arsenal
Olympique Marsylia – Braga
Nie bede się rozwodził nad siłą naszego rywala. Mecz z Qarabagiem i Astaną pokazał, że nawet z taką drużyną możemy wtopić. Co ważniejsze, jeśli uda nam się dotrzeć do półfinału Pucharu Króla, to w ciągu dwóch miesięcy rozegramy 17 spotkań, grając cały czas co trzy dni. Także olać ciepłym moczem ten gówniany turniej i skupmy się lepiej na lidze i Pucharze Króla.
Myślę, Jarku, że przesadzasz. 🙂 Warto skupić się na walce o krajowe trofea, ale za dwa miesiące sytuacja może być różna. Możemy równie dobrze odpaść w ćwierćfinale Pucharu i pogubić punkty w lidze, czekając aż Costa i Vitolo wdrożą się na dobre do zespołu. Wtedy może się okazać, że ten „gówniany turniej” może być jedyną szansą na trofeum, a w końcu jest to całkiem cenna zdobycz.
Sam rywal jest zwodniczy. Duńczycy to wymagając rywal pod względem fizycznym, ale przy rewanżu u siebie powinniśmy sobie z nimi poradzić, nawet grając rezerwowym składem.
Ok mecze co trzy dni!
Ale atleti to jeden z najsilniejszych pod względem fizycznym zespół więc to chyba nie jest problem, nie?
Generalnie bardzo fajne losowanie, bo część z teoretycznie mocniejszych rywali wyeliminuje się wzajemnie. A co do samej Kopenhagi to chyba nie ma się czego bać, choć wiadomo, że z Quarabagiem też nie było.