Dziś mamy:20 September, 2024
22.09.2024, g. 21:00
La Liga (Hiszpańska Primera Division)
Vallecano vs Atletico Madryt
Do meczu pozostało:
2dn.19godz.5min.
14.75 X3.30 21.80 Odbierz 630 zł i typuj na eFortuna.pl Zarejestruj konto
Transmisja na żywo

Zawiła historia Joela Roblesa, czyli lepszy on niż coraz gorszy Asenjo?

Równe pięć miesięcy temu popełniłem tekst (KLIK!), w którym pokazując piłkarską historię Sergio Asenjo jednocześnie zastanawiałem się, czy jest on skazany na bycie wiecznym rezerwowym, czy też dostanie w końcu szansę bycia pierwszym bramkarzem Atletico Madryt. Niestety rzeczywistość szybko pokazała, że na tle Thibauta Courtoisa wypada on co najmniej średnio (jeśli nie zwyczajnie słabo), przez co w przypadku niemożności ściągnięcia młodego Belga na kolejny rok warto byłoby pomyśleć o kimś, kto mógłby stanąć między słupkami. W hiszpańskiej prasie przewijają się głównie nazwiska Roberto Jimeneza i Andresa Fernandeza, jednak na coraz poważniejszego kandydata wyrasta Joel Robles.

Nasz 22-letni wychowanek pojawił się na Vicente Calderon w 2005 roku. Choć swoje pierwsze kroki stawiał w akademii Getafe, to dość szybko zdecydował się na to, by swój niewątpliwy talent rozwijać w klubie o wiele lepszym. Czas płynął, a Hiszpan powoli przechodził przez wszystkie młodzieżowe szczeble, aż w końcu po roku spędzonym w Atletico C został na sezon 2009/2010 wcielony do drużyny rezerw. Prezentował się tam na tyle dobrze, że mniej-więcej w połowie rozgrywek podpisał swój pierwszy profesjonalny kontrakt, który zresztą nadal go obowiązuje i kończy się 30 czerwca 2014 roku.

 

Podczas gdy Joel skupiał się na grze w Atletico B, w pierwszym zespole na pozycji bramkarza dochodziło do wielu zawirowań. Choć teoretycznie numerem jeden był Asenjo, to wraz z odejściem (a raczej zwolnieniem) Abela Resino i przyjściem Quique Sancheza Floresa do bramki wskoczył młodziutki David de Gea. Sytuacja ta utrzymywała się dość długo, a w międzyczasie Rojiblancos pokonywali kolejne rundy fazy pucharowej Ligi Europy, aż w końcu doszli do finału. Ten miał mieć miejsce 12 maja w Hamburgu. Ponieważ cztery dni wcześniej Atletico Madryt grało mecz ligowy, to trener zdecydował się dać odpocząć swojemu pierwszemu golkiperowi i postawił na Asenjo, a Joel usiadł na ławce rezerwowych (w trakcie sezonu taka sytuacja miała miejsce dwukrotnie).

8 maja na El Molinon Los Colchoneros mierzyli się ze Sportingiem Gijon. Z początku nie działo się nic nadzwyczajnego. Jednak po około dziesięciu minutach urazu kolana doznał bramkarz Rojiblancos, przez co nie mógł kontynuować gry. W jego miejsce na boisku pojawił się więc 19-letni Robles, który tym samym zaliczył swój oficjalny debiut w Atletico Madryt. Spotkanie zakończyło się wynikiem 1:1 i nie można było mieć większych pretensji do młodego wychowanka, który zaprezentował się poprawnie. Ponieważ kontuzja Asenjo okazała się poważna, Joel zasiadał na ławce rezerwowych podczas finałów Ligi Europy i Copa del Rey, a w międzyczasie zaliczył 90 minut w ostatniej kolejce La Liga przeciwko Getafe. Nie było to jednak zbyt udany występ, gdyż na Vicente Calderon goście wygrali 3:0.

 

Sezon 2010/2011 młody bramkarz rozpoczął jako zmiennik, gdyż naturalnym pierwszym wyborem był David de Gea. Jego statystyki za tamten okres są dość… jednolite. Podopieczni Quique Sancheza Floresa rozegrali wówczas 51 pojedynków. Co ciekawe, w każdym z nich w kadrze meczowej znajdowało się miejsce dla Roblesa. Niestety aż w 49 przypadkach zajmował on miejsce wśród pozostałych rezerwowych i z boku oglądał grę Rojiblancos. Wystąpił w zaledwie 2 spotkaniach. 21 października wybiegł w podstawowym składzie na starcie z Rosenborgiem w 3. kolejce fazy grupowej Ligi Europy. Atletico Madryt wygrało wówczas na Vicente Calderon 3:0. Z kolei 10 listopada zagrał w rewanżowej potyczce z Las Palmas w 4. rundzie Copa del Rey. Los Colchoneros zremisowali wówczas u siebie 1:1, a występ Joela spowodowany był tym, że w pierwszym, wyjazdowym meczu podopieczni Floresa zwyciężyli aż 5:0.

Po zakończeniu sezonu z wypożyczenia do Malagi wrócił Asenjo, do Manchesteru United odszedł David de Gea, a z Chelsea na rok wypożyczono Thibauta Courtoisa. Zastanawiano się, w jaki sposób Gregorio Manzano ustanowi hierarchię wśród bramkarzy. Miał bowiem do wyboru doświadczonego i niezłego, ale podatnego na kontuzje Asenjo, młodego i perspektywicznego Joela oraz jeszcze młodszego i prawdopodobnie nieco bardziej utalentowanego Belga.

 

Już pod koniec lipca Atletico Madryt rozpoczęło swoją przygodę z kwalifikacjami do Ligi Europy. Na początku trener Rojiblancos zdecydował się stawiać na Roblesa, który wystąpił w obu spotkaniach ze Stromsgodset (2:1 i 2:0), a także w pierwszym meczu z Vitorią Guimaraes (2:0). Później jednak Courtois zaaklimatyzował się na tyle, że wskoczył do bramki i tak naprawdę już z niej nie zszedł. Za jego plecami Joel rywalizował z Asenjo o miano drugiego golkipera, jednak najczęściej tę rywalizację przegrywał. Łącznie jedenaście razy zasiadał na ławce rezerwowych. Jak to się zwykło mówić w westernach: – W tym mieście nie ma miejsca dla nas dwóch. Dlatego też w zimie wypożyczono młodego wychowanka do Rayo Vallecano.

Franjirrojos byli w poprzednim sezonie drużyną strasznie dziwną. Często przegrywali i generalnie bronili się przed spadkiem, ale w pojedynkach z ich udziałem zawsze padało wiele goli. Niestety większość z nich była trafieniami rywali. W każdym razie poza Roblesem do tej ekipy na pół roku przenieśli się także Jorge Pulido oraz Diego Costa. O miejsce między słupkami trzeba było rywalizować z Davidem Cobeno.

Niespodziewanie urodzony w Getafe golkiper dość szybko wskoczył do wyjściowej 'jedenastki’. Swój debiut w nowym zespole zaliczył w 22. kolejce poprzedniego sezonu, kiedy to Rayo ograło na wyjeździe Real Saragossa (2:1). Z kolejnych trzynastu meczów Joel przegapił tylko jeden. W sumie po 13 występach miał na swoim koncie 28 puszczonych bramek, 3 czyste konta i… 1 asystę. To ostatnie miało miejsce w trakcie wyjazdowego starcia z Espanyolem. Franjirrojos przegrali wówczas aż 1:5, a wypożyczony z Atletico Madryt bramkarz choć nie prezentował się zbyt pewnie, to popisał się długim podaniem, po którym jego drużyna strzeliła honorowego gola.

 

Drużyna ze stolicy Hiszpanii wciąż jednak nie mogła być pewna utrzymania i cały czas musiała o nie walczyć. Na ostatnie 4 kolejki między słupki wskoczył Cobeno, a Robles usiadł na ławce. Choć Rayo zdobyło zaledwie trzy punkty, to zdołało pozostać w La Liga. Jak ocenić półroczny pobyt Joela w tej ekipie? Na pewno nabrał sporo doświadczenia. Nawet jeśli kilka razy zawalił, to potrafił zrehabilitować się bardzo udanymi interwencjami, które ratowały Franjirrojos przed utratą bramek. Kilkanaście występów w Primera Division na pewno dały mu więcej niż gdyby miał z ławki lub z trybun oglądać kolejne spotkania Atletico Madryt. Udowodnił, że ma talent, jednak jednocześnie musiał wrócić do klubu, w którym nadal był tylko trzecim bramkarzem.

I sytuacja ta w ogóle się nie zmieniła. Przed rozpoczęciem obecnego sezonu Diego Simeone dał młodemu wychowankowi do zrozumienia, że na miejsce w kadrze meczowej raczej nie ma co liczyć. Pierwszym wyborem był Courtois, a jego żelaznym zastępcą Asenjo. Próba wypożyczenia Roblesa już latem nie powiodła się, przez co przez blisko pół roku wegetował on na Vicente Calderon. Brał udział w treningach, ale w trakcie meczów zasiadał co najwyżej przed telewizorem. Właściwie tylko raz udał się z zespołem w podróż do Andaluzji. Miało to miejsce pod koniec września, kiedy to Atletico Madryt w zaległym meczu mierzyło się z Betisem, a na lekki uraz narzekał Courtois. Mimo że w bramce stanął Asenjo, to wśród rezerwowych zamiast Joela oglądaliśmy Belga.

Sytuacja 22-latka była naprawdę beznadziejna, ale już na początku stycznia pojawiło się światełko w tunelu. Na testy zaprosił go Roberto Martinez, trener Wigan. Po paru tygodniach treningów obie strony doszły do porozumienia i tym samym wychowanek Rojiblancos dołączył na pół roku do angielskiej drużyny.

 

 

Rola, jaką ma pełnić w zespole od początku była znana. Chodziło o to, by wywrzeć na Alim Al-Habsim presję, by dzięki dobremu konkurentowi zaczął lepiej grać. Ponadto Robles miał dostawać szanse w FA Cup, w którym jednak nie oczekiwano od The Latics cudów. Hiszpan pokazał jednak, że z nim w bramce można osiągnąć wiele. Swój debiut w barwach Wigan zaliczył 26 stycznia w 4. rundzie Pucharu Anglii. Jego nowa drużyna ograła na wyjeździe Macclesfield (1:0) i pomimo tego że przeciwnik nie był z najwyższej półki, to Joel zebrał bardzo dobre recenzje. 17 lutego 22-latek po raz kolejny pokazał się ze świetnej strony, a The Latics ograli w 1/8 finału Huddersfield (4:1). Jednak prawdziwym testem miał być ćwierćfinałowy pojedynek z Evertonem.

9 marca obie ekipy stanęły na przeciwko siebie, a końcowego rezultatu nie spodziewał się nikt. Już od samego początku wychowanek Atletico Madryt był bardzo pewny w swoich interwencjach, broniąc m.in. groźne uderzenie Nikicy Jelavicia. Kilka minut później stało się coś, co na długo zostanie w pamięci kibiców Wigan. Ich ulubieńcy wbili rywalom trzy gole w nieco ponad trzy minuty, czym praktycznie zapewnili sobie awans do upragnionego półfinału. Choć The Toffees atakowali, to Robles była jak skała i nie dał się pokonać, choć gospodarze kilkukrotnie mieli ku temu świetne okazje. Angielska prasa zgodnie pisała, że Joel był jednym z bohaterów, nie popełnił nawet najmniejszego błędu i z pewnością potwierdził, że można na niego liczyć.

Aż szkoda, że w międzyczasie w sześciu ligowych spotkaniach Hiszpan nie wystąpił ani razu. Być może świetny występ w ćwierćfinale FA Cup i fakt, że Al-Habsi w tych spotkaniach puścił aż 15 goli (The Latics zdobyli tylko 5 punktów) sprawi, że w najbliższy weekend przeciwko Newcastle zagra właśnie 22-latek. Jeśli nie, to w połowie kwietnia na Wembley czeka go półfinałowe starcie w Pucharze Anglii. Rywalem Wigan będzie Milwall, więc są spore szanse, że 11 maja Robles wystąpi w wielkim finale.

 

Podsumowując, Joel udowadnia, że stać go na bardzo dużo. W tych trzech pojedynkach na angielskich boiskach z 14 strzałów w światło bramki obronił aż 13 (92,86%), z czego co najmniej połowa wymagała naprawdę sporego wysiłku. Rodzi się jednak pytanie, czy nawet jeśli dzięki niemu The Latics zagrają w finale FA Cup (a może i sięgną po końcowy triumf, choć ich ewentualnym rywalem byłby ktoś z trójki Manchester United, Manchester City i Chelsea), a on sam zacznie bronić w Premier League kosztem Al-Habsiego i będzie to robił dobrze, to czy może liczyć na poważną szansę od Diego Simeone? Nie wiadomo, co z dalszym wypożyczeniem Thibauta Courtoisa, ale nawet jeśli młody Belg przyjdzie na kolejny rok, to i tak Robles zasługuje na to, by być drugim golkiperem i grać chociaż w Copa del Rey. Wielu z Was widziałoby to w konfiguracji Courtois-Joel-David Gil, ale czy Cholo postawi na taką trójkę? W końcu trzeba byłoby pozbyć się Asenjo, w którego wierzy coraz mniej kibiców. Kiedy dać Joelowi szansę, jeśli nie teraz, w wieku 23 (skończy je w czerwcu) lat?



Share
0 0 Głosy
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najlepsze
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Manian
Manian
2024 lat temu

Oby Joel rozegrał jak najwięcej meczów w Wigan, żeby potwierdził swoje umiejętności. Osobiście widzę go w naszym składzie. Albo jako zmiennika Courtoisa, albo nawet jako pierwszego golkipera. Obecnie wydaje się zdecydowanie lepszym kandydatem do gry między słupkami, a już juniorem nie jest, więc ostatni dzwonek, żeby postawić na niego.

quaresma
quaresma
2024 lat temu

szkoda że tak na prawdę nigdy nie miał okazji pokazać swoich umiejętności w I drużynie Atletico.
lubię go bo to wychowanek i jak na razie pokazuje się z dobrej strony na wypożyczeniach.
W następnym sezonie powinien walczyć z Asenjo o pierwszy skład a Kurtuła niech wraca do Chelsea

Urban
Urban
2024 lat temu

Dobry tekst.

Z bramkarzami mamy taką sytuacje, że najlepiej byłoby sprzedać Asenjo bo ten kolo okazał się być niewypałem i Joela dać na ławkę. Wydaje sie być lepszy.

A wszystko postawić na rozwój Gila, podobno koleś wymiata.

Hubo84
Hubo84
2024 lat temu

Sytuacja z naszymi bramkarzami przypomina trochę brazylijska telenowelę, moim skromnym zdaniem, najlepiej dla Atletico będzie jeżeli: w lipcu zakupią ze Sportingu Lizbona Rui Patrício – świetny bramkarz, a przy obecnych problemach portugalskiego klubu, jest szansa na dobry deal 🙂 Courtoisa i tak do nas na stałe nie ściągniemy, a blokuje in tylko miejsce w składzie zawodnikom, którzy mogą się u nas rozwinąć i na których możemy zarobić. Dla niego samego również byłoby lepiej ogrywać się na wyspach brytyjskich i tam łapać doświadczenie, skoro ma być następcą Cecha. Asenjo sprzedać, u nas już się wypalił i wątpię, żeby mógł kiedykolwiek zostać… Czytaj więcej »

shy
shy
2024 lat temu

Ja zawsze byłem zwolennikiem Joela. W każdej Fifie na niego stawiałem 🙂

Marc
Marc
2024 lat temu

Courtoisa wypożyczyć, a jak się nie będzie dało – kupić Andresa Fernandeza. Joel drugim, Asenjo sprzedać bądź wsadzić do np. Rayo jako część rekompensaty za Leo.

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.

0
Chcielibyśmy wiedzieć co o tym sądzisz, zostaw komentarz!x