Linia defensywna Atlético jest obecnie w rozsypce. Kontuzjowani są Diego Godín, José Giménez i Stefan Savić, który jednak prawdopodobnie wyleczy się do najbliższego spotkania. Mając jednak w perspektywie zbliżający się mecz w Lidze Mistrzów, sytuacja i tak wygląda niezbyt ciekawie. Lucas Hernández doznał urazu kręgosłupa podczas zgrupowania młodzieżowej reprezentacji Francji, dodatkowo Saúl, który był już wystawiany przez Simeone jako środkowy obrońca, również wypadł z gry z powodu skręcenia kostki. Otwiera to szansę przed Nacho Monsalve, który nie zadebiutował jeszcze w oficjalnym meczu, ale jest w tej chwili jedynym w pełni zdrowym stoperem.
Jednak taka plaga kontuzji dotycząca jednej pozycji nie jest nowością dla Rojiblancos. Ponad 10 lat temu, mieszanka pecha i zbiegu okoliczności doprowadziła do sytuacji, gdzie 4 bramkarzy z różnych powodów nie mogło zagrać w ligowym spotkaniu. Atlético mierzyło się wówczas na wyjeździe z Osasuną, a podstawowy golkiper, Leo Franco, doznał kontuzji. W tym samym czasie problemy zdrowotne mieli Iván Cuéllar (obecnie piłkarz Sportingu Gijón) i Francisco Galán, a z powodu zawieszenia nie mógł wystąpić Ismael Gómez Falcón. Roberto Jiménez, obecnie grający w barwach Olympiakosu, otrzymał szansę debiutu w pierwszym zespole w wieku 20 lat, zaczynając sezon jako dopiero piąty bramkarz w hierarchii i zmiennik grającego w Atlético B Galána. Colchoneros przegrali mecz 1-2 i był to jedyny występ Roberto w tamtym sezonie.
Jiménez znalazł się później w składzie pierwszej drużyny w sezonie 2009/10, po ograniu się na wypożyczeniach do Gimnàsticu i Recreativo Huelva. Kolejnymi klubami w jego karierze były Benfica oraz Real Zaragoza, a przed sezonem 2013/14 został odkupiony przez Atlético, jednak od razu wysłano go na wypożyczenie do Olympiakosu. Grecki klub rok później zdecydował się odkupić bramkarza za 6 mln €.