Droga Atlético na nowy stadion nie jest usłana różami. Jak informuje El País, na horyzoncie pojawił się nowy problem związany z dokumentacją przekazaną Wspólnocie Madrytu przez Radę Miasta.
Chodzi o nową wersję Planu Zagospodarowania Przestrzennego dotyczącego terenu, na którym buduje się Wanda Metropolitano. Jego zaakceptowanie przez Wspólnotę Madrytu jest ostatnim krokiem do tego, by z działki publicznej stał się prywatną i przeszedł w ręce Rojiblancos.
Niestety Rada Miasta dała plamę. Nie dość, że z uwagi na wielomiesięczne opóźnienia przesłała ona dokumentację dopiero na początku tego miesiąca, to po wstępnym zapoznaniu się z nią Wspólnota Madrytu zakwestionowała szereg zapisów, wytykając błędy związane m.in. z błędnymi obliczeniami konkretnych powierzchni i budynków. Dokumentację odesłano z powrotem do Rady Miasta, by ta poprawiła błędy i po zaakceptowaniu na walnym posiedzeniu przekazała ją z powrotem Wspólnocie Madrytu, by ta mogła ją zaakceptować.
W tym miejscu warto wspomnieć, że kilka dni po przesłaniu ww. dokumentacji Rada Miasta zorientowała się, że zawiera ona błędy i wystosowała list zawierający poprawioną wersję. Wspólnota Madrytu nie zgodziła się jednak uwzględnić poprawek w takiej formie.
Co to oznacza dla Atlético? Po pierwsze, klub będzie musiał wynegocjować z Radą Miasta niedługo nową umowę dzierżawy terenu, na którym buduje się Wanda Metropolitano, gdyż obecna wygasa wraz z końcem tego roku. Po drugie, opóźnienia związane z błędną dokumentacją i biurokratycznymi terminami mogą sprawić, że Rojiblancos nie zostaną właścicielem działki przed planowanym od dawna kwietniem 2017 roku, co z kolei może oznaczać wypłatę odszkodowania od Rady Miasta w kwocie 200 milionów euro. Po trzecie, choć przeprowadzka na Wanda Metropolitano nie opóźni się o kolejny sezon, to najprawdopodobniej pierwsze dwa lub trzy ligowe mecze rozgrywek 2017-18 podopieczni Diego Simeone rozegrają na wyjeździe, by dać czas na otwarcie nowego obiektu do września 2017 roku.
Źródło: AS/MARCA