3 kwietnia 2011 roku. W Pampelunie Osasuna podejmuje Atletico Madryt, w którym na szpicy wyjątkowo szansę dostał Diego Costa. Brazylijczyk rozgrywał wówczas swój pierwszy sezon w barwach Rojiblancos (wcześniej trzy lata spędził na wypożyczeniach w Celcie, Albacete i Realu Valladolid), ale nie wiodło mu się w nim jakoś wybitnie. Był zaledwie zmiennikiem dla podstawowego duetu, który tworzyli Diego Forlan i Sergio Aguero. We wcześniejszych 33 występach strzelił zaledwie 5 goli i zaliczył 2 asysty, choć trzeba mu oddać, że liczba rozegranych minut nie była oszałamiająca.
Starcie z Los Rojillos było jednak tylko i wyłącznie jego popisem. El Lagarto zrobił prawdziwe show i prawdopodobnie wciąż jest to jeden z najlepszych jego meczów w karierze. Co prawda w 31. minucie za sprawą Kike Soli na prowadzenie wyszli gospodarze, ale później… Później dzielił i rządził tylko Diego Costa. Jeszcze przed przerwą Brazylijczyk doprowadził do wyrównania wykorzystując świetne podanie od Juanfrana. W drugiej połowie w ciągu trzech minut zdobył kolejne dwie bramki, tym razem asystowali przy nich Raul Garcia i Mario Suarez. Udało mu się skompletować hat-trick, dzięki któremu Atletico Madryt wygrało 3:2.
W najbliższą niedzielę El Lagarto znów będzie miał okazję wybiec na El Sadar, by po raz kolejny zmierzyć się z Osasuną. Spotkanie to jest dla niego tym bardziej wyjątkowe, że będzie to jego 100. występ w La Liga w ogóle i zarazem 50. mecz ligowy w barwach Rojiblancos. Jak dotąd, w 99 występach strzelił 28 goli (dla drużyny z Vicente Calderon zdobył 10 bramek w 49 potyczkach) i niewykluczone, że Diego Costa dobije do 30 trafień w Primera Division. Obecny sezon jest bowiem dla niego najlepszym w karierze, gdyż wreszcie stanowi o sile Atletico Madryt i z Radamelem Falcao tworzy niesamowicie groźny duet w ataku.
Co ciekawe, 24-latek ma raczej dobre wspomnienia ze swoich dotychczasowych pojedynków z zespołem z Pampeluny. Choć w sezonie 2009/2010 grając w Realu Valladolid musiał pogodzić się z porażką 1:2 (strzelił jedynego gola dla swojego klubu), to później było już tylko lepiej. Najpierw opisane wcześniej wyjazdowe zwycięstwo 3:2, potem imponująca wygrana aż 6:0 (bramka i asysta) w trakcie swojego półrocznego pobytu w Rayo Vallecano i na koniec, już w obecnym sezonie, zwycięski mecz na Vicente Calderon (3:1), który jednak oglądał tylko z ławki rezerwowych. W sumie 3 występy i 5 trafień. Oby w niedzielę El Lagarto poprawił te statystyki.