W 15. minucie wtorkowego meczu pomiędzy Atlético Madryt i Chelsea podczas jednej z interwencji kontuzji nabawił się Petr Cech. Bramkarz The Blues został przypadkowo zahaczony przez Raúla Garcíę i upadł na murawę na tyle niefortunnie, że zwichnął sobie bark. Tym samym musiał on opuścić boisko, a jego miejsce między słupkami zajął Mark Schwarzer.
José Mourinho wyznał, że dla jego podopiecznego oznacza to koniec sezonu. Dziś MARCA donosi jednak, że choć będzie konieczny zabieg chirurgiczny, to plan leczenia czeskiego gracza będzie zależał od wyniku, jaki za niecały tydzień padnie na Stamford Bridge. Jeśli Chelsea awansuje do finału, wówczas lekarze będą robić wszystko, by 31-latek mógł wystąpić w Lizbonie. Jeśli to Atlético Madryt okaże się lepsze, wtedy Petr Cech będzie leczony na spokojnie i bez pośpiechu.
Choć brak podstawowego bramkarza będzie dla londyńczyków sporym osłabieniem, to klub z Vicente Calderón z pewnością ściska kciuki, by Czech jak najszybciej wrócił do pełni zdrowia i sprawności. Istnieje bowiem obawa, że jeśli doświadczony golkiper będzie miał problemy z powrotem do odpowiedniej formy, to sprawa kolejnego wypożyczenia Thibauta Courtois może się skomplikować.
Belg, który niedługo ma przedłużyć swój kontrakt z The Blues (do 2019 roku, obecny wygasa w 2016) bardzo chciałby pozostać jeszcze jakiś czas w stolicy Hiszpanii. Nie ukrywa, że czuje się tu świetnie i, przede wszystkim, ma okazję do regularnego grania na najwyższym poziomie. Ostatnio mówiło się nawet o tym, że kolejna umowa miałaby zostać podpisana aż na dwa lata, dzięki czemu 21-latek grałby dla Atlético Madryt do końca sezonu 2015/2016.
Negocjacje nadal jednak trwają i nie są łatwe. Nie dość, że sporo zamieszania wywołała sławna już klauzula, to teraz dochodzą problemy zdrowotne Petra Cecha. Wydaje się, że wszelkie decyzje zapadną dopiero po meczu rewanżowym. Pozostaje wierzyć, że uda się wypracować korzystne porozumienie pomiędzy władzami obu zespołów, José Mourinho i Thibautem Courtois.