Przed piłkarzami Atlético bardzo wymagający okres. W przeciągu dziesięciu dni rozegrają trzy bardzo trudne mecze. Choć trudno oczekiwać, że ich wyniki zaważą na losach Rojiblancos w LaLiga i Lidze Mistrzów, ale na pewno dadzą obraz tego, na co ich obecnie stać.
Na początek madrycki klub czeka wyjazd do Bilbao i spotkanie na San Mamés z Athletikiem. Co prawda jest to jeden z ulubionych rywali za kadencji Simeone, ale na swoim terenie Lwy są niezwykle niewygodnym przeciwnikiem. W zeszłym sezonie remis w Kraju Basków uratował geniusz Griezmanna. Teraz znów wiele może zależeć od Francuza, który jest jednym z niewielu piłkarzy, którzy mogą rozmontować bardzo dobrze funkcjonującą defensywę Athleticu.
W weekend Atlético podejmie u siebie Sevillę. Starcia z ekipą z Andaluzji zawsze dostarczają wielu emocji, choć na swoim terenie Rojiblancos nie przegrali z nią od września 2008 roku. Co więcej, z Cholo u steru przegrali tylko raz, wygrywając w Madrycie 4 z 6 meczów. Pojedynki z Sevillą dość często kończyły się jednak remisami, co po stracie punktów w Gironie i Walencji nie byłoby najlepszym wynikiem.
27 września na Metropolitano zawita z kolei Chelsea. Wielu uważa, że to właśnie z tą drużyną Atlético powalczy o awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów z pierwszego miejsca. Londyńczycy mają na razie dwa punkty przewagi, ale Simeone doskonale wie, w jaki sposób radzić sobie z nimi na arenie międzynarodowej. Ewentualne zwycięstwo dałoby Rojiblancos świetną pozycję przed październikowym dwumeczem przeciwko Karabachowi.
Wiele może zależeć od dyspozycji Oblaka, który od początku sezonu jest w świetnej formie, co udowadnia zarówno w klubie, jak i w reprezentacji. W ostatnich 3 spotkaniach Atlético na wszystkich frontach za każdym razem zachowywał czyste konto, a w sumie jest niepokonany już od 302 minut. To m.in. dzięki niemu udało się przywieźć z Girony punkt i to on kilka razy uratował swój zespół w meczu przeciwko Máladze.
Najbliższe spotkania mogą także pokazać, w jakiej sytuacji są Lucas i Thomas. Obaj od początku korzystają z zaufania Simeone. Francuz rozegrał po 90 minut w każdym dotychczasowym ligowym meczu, a Ghańczyk – poza spotkaniem z Gironą – za każdym razem wybiegał w podstawowym składzie. Jeśli dostaną wymierne szanse w starciach z tak wymagającymi rywalami, będzie można mówić, że jest to dla nich sezon naprawdę przełomowy. O miejscu u boku Griezmanna nie powinien się natomiast martwić Correa, który od początku sezonu prezentuję najwyższą formę spośród wszystkich napastników i w końcu doczekał się swoich 5 minut w Atlético.