Fernando Torres, być może zmotywowany odejściem Jacksona Martíneza, złapał w ostatnich tygodniach nieco formy i w dwóch kolejnych meczach ligowych strzelił po bramce. Popularnemu El Niño kończy się w czerwcu umowa wypożyczenia z Milanu i jest on świadomy, że na nowy kontrakt w Atlético musi sobie zapracować. Między innymi o tym, a także o wielu innych kwestiach takich, jak nietypowo wykonany ostatnio przez Barcelonę rzut karny czy własna pięciomiesięczna posucha bramkowa rozmawiał on w udzielonym hiszpańskiej radiostacji COPE wywiadzie.
– To nie jest odpowiedni czas na wysłuchiwanie innych ofert, a poza tym nie jestem tym zainteresowany. Chcę pozostać w Atlético, a moją przyszłością jest wygranie czegoś z tym klubem. Nie udało mi się tego jeszcze dokonać, ale mam przywilej gry w klubie, w którym chcę grać.
– Nie wiem czy, albo kiedy otrzymam propozycję nowej umowy, ale chcę cieszyć się każdym meczem aż do końca sezonu.
– Luis Aragonés nauczył mnie wszystkiego, Rafael Benítez wzniósł mnie na poziom, o którym nigdy bym nie marzył, a Diego Simeone sprowadził mnie z powrotem do domu.
– Karny Messiego i Suáreza? Oczywiście, że nie było to oznaką braku szacunku.
– Utknąłem na 99 bramkach przez wiele miesięcy, ale nie był to dla mnie nadmierny ciężar. Drużyna wygrywała i nie brakowało jej niczego.
– Moment zdobycia setnej bramki i to, że kibice pozostali po meczu przerosło mnie. To były bardzo emocjonalne chwile.
– Chciałbym odgrywać w Atlético wiodącą rolę, ale od kiedy tu przybyłem, brak mi ciągłości. Być może na to nie zasłużyłem, ale to nie ja dobieram składy, więc zapytajcie Cholo. Zawszę trenuję tak, by być gotowym na 90 minut gry, ale muszę się ulepszać. Mamy w ataku rywalizację i dlatego jestem świadomy, że moje występy muszą być lepsze.