Do samego końca okienka transferowego nie było wiadomo, jakiego wyboru dokona Toby Alderwiereld. Belg od dłuższego czasu chciał opuścić Vicente Calderón, by zacząć w końcu grać. Nie chciał bowiem znów przez większość sezonu z ławki rezerwowych oglądać występów Mirandy i Diego Godína. Atlético Madryt rozumiało jego sytuację i zdecydowało się dać 25-latkowi wolną rękę.
Choć wiele wskazywało na to, że były gracz Ajaxu może definitywnie rozstać się z mistrzami Hiszpanii, to ostatecznie zdecydował się na roczne wypożyczenie do Southampton. Niedawno w rozmowie z dziennikarzami belgijski obrońca wyznał: – Nie uważam, że poprzedni sezon był dla mnie stracony. Pod okiem Simeone stałem się lepszym defensorem. Cholo wymagał ode mnie więcej, niż miało to miejsce w Amsterdamie.
– Podjąłem jednak taką, a nie inną decyzję, bo potrzebuję regularnej gry. Cieszę się, że klub to zrozumiał i pozwolił mi na tymczasową zmianę otoczenia. Cieszę się z dokonanego przeze mnie wyboru. Teraz czeka mnie rok ciężkiej pracy, by móc pojawiać się na boisku znacznie częściej. Ten krok był dla mnie bardzo potrzebny – dodał.
Toby Alderwiereld przyznał także, że: – Z całym szacunkiem, ale powrót do Belgii byłby dla mnie krokiem wstecz. Miałem oferty z różnych klubów, które grają w najsilniejszych ligach Europy. Na tego typu zespołach się koncentrowałem. Kto wie, może kiedyś wrócę jednak do mojej ojczyzny, by pograć tam w piłkę.
25-latek wyznał także, że osoba Ronalda Koemana, trenera Southampton, była jednym z kluczowych czynników przy podejmowaniu decyzji. – To dla mnie bardzo ważne. Szkoleniowiec Świętych wyciągnął do mnie rękę i zaproponował rozwiązanie dla mojej trudnej sytuacji na Calderón. Każdy chce grać w Premier League. Podoba mi się styl tego zespołu i metody pracy, jakie wdrażane są na treningach. Wierze, że dokonałem właściwego wyboru.