W piątek Atletico wygrało swój pierwszy tytuł w sezonie, nowi zawodnicy Rojiblancos zaprezentowali się świetnie. Mario Mandżukic strzelił gola, a asystował mu Griezmann. Jednym z zawodników, którzy byli nieco w cieniu nowych nabytków był nowy – stary zawodnik Los Colchoneros, Tiago Mendes. Mimo wszystko Portugalczyk był cichym bohaterem spektaklu na Calderon, 32-latek wykonał czarną robotę w środku pola. Znakomicie rozbijał ataki Realu, spokojnie rozgrywał piłkę i skutecznie łatał wszelkie dziury w obronie.
Tiago spokojnie przyjął triumf Atletico, z uwagi na jego nie najlepsze relacje z kibicami, wynikające z chęci opuszczenia klubu z Madrytu na rzecz Chelsea i późniejszego powrotu na Calderon. Niektórzy fani Rojiblancos nie zgadzali się z decyzją o ponownym zakontraktowaniu Portugalczyka, jednak z każdą kolejną minutą pomocnik pokazywał jak bardzo się mylili.
Pierwszy wygrany finał Tiago z Atletico
Portugalczyk grał w 2010 roku w przegranym finale Copa del Rey z Sevillą oraz pamiętnym finale Ligi Mistrzów z Realem, a w sześciu wygranych finałach nie mógł uczestniczyć z różnych przyczyn. W piątek pomocnik wreszcie wygrał i przełamał swą klątwę.