Tiago Mendes udzielił obszernego wywiadu dziennikowi „Marca”. Portugalczyk wrócił do poprzedniego sezonu i opowiedział o swojej kontuzji. Piłkarz nie uciekał od tematu końca kariery, ale zapowiada kontynuację gry dopóki będzie mógł pomóc kolegom na boisku. 35-latek chwalił również Diego Simeone, Koke, Antoine’a Griezmanna oraz Filipe Luísa. Nie zabrakło spostrzeżeń odnośnie zmian, które miały miejsce w klubie na przestrzeni ostatnich lat.
Jak się czułeś w Walencji, w pierwszym meczu po wyleczeniu kontuzji?
– Dobrze, ale to było ważne dziesięć minut dla zespołu. Valencia przycisnęła i musieliśmy utrzymać wynik. Jestem zadowolony z powrotu do zespołu, któremu mogłem pomóc na boisku. Nie ulega wątpliwości, że po ubiegłorocznej kontuzji gra jest dla mnie wielką przyjemnością. Chcę korzystać w pełni z każdej minuty na murawie.
Doceniasz teraz bardziej otrzymywane minuty w meczu?
– Tak, staram się żyć intensywnie. Po tylu miesiącach problemów gra jest dla mnie bardzo ważna. Chcę przebywać z kolegami na boisku, nawet jeśli to tylko dziesięć minut. Czerpię w ten sposób radość z życia.
Czy zapomniałeś już zupełnie o kontuzji?
– Złamanie kości piszczelowej pozostawiłem poszło w niepamięć. Czasem przy dużym obciążeniu odczuwam ból, ale nie boję się.
Czy spojrzałeś na futbol albo życie z innej perspektywy?
– Pojawiły się wątpliwości. Nie wiedziałem czy będzie mi dane jeszcze zagrać. Rehabilitacja przeciągnęła się, ale ostatecznie zakończyła się sukcesem. Nadal cieszę się grą w zespole. Wiem przez co przeszedłem i teraz mogę odczuwać jeszcze większą radość.
Jak długo zamierzasz kontynuować karierę?
– To będzie zależne od mojego ciała, od tego jak będę się czuł. Bez wątpienia chcę grać dopóki będę czuł się dobrze i będę w stanie pomagać drużynie. Kiedy uznam, że już dość, odejdę z futbolu. Cieszę się każdym dniem, ale kiedy nadejdzie czas, by przestać, odejdę bez żadnych problemów.
Myślisz o zakończeniu kariery?
– Pod koniec sezonu będę miał 36 lat, więc nie zostało mi zbyt wiele czasu. Niemniej chcę powiedzieć, że w tym momencie czuję się świetnie i chcę grać w piłkę.
Simeone podkreśla Twój pozom inteligencji taktycznej. Czy ten aspekt może przedłużyć Twoją karierę?
– Nigdy nie byłem zbyt szybki, a piłkarze z wiekiem tracą na tym polu i nie są w stanie wygrywać pojedynków biegowych. Z tego względu umiejętność ustawiania się na boisku może być przepustką do wydłużenia kariery.
Gracze tacy jak Ty są trochę trenerami. Myślisz, że w przyszłości łatwiej będzie Ci prowadzić zespół?
– Wielu trenerów było w przeszłości pomocnikami. Na naszej pozycji trzeba mieć świadomość wszystkiego: obrony, ataku, organizacji zespołu, momentów gry, przetrzymania piłki, gyu z kontry… bo jesteś centrum zespołu. Myślę, że w przyszłości może to pomóc zostać dobrym trenerem.
Czy myślisz o zawodzie trenera?
– Tak, w ostatnich latach zainteresowałem się tym. Jestem coraz bardziej świadomy decyzji, taktyki. Być może w przyszłości to mi pomoże.
Często się mówi, że piłkarze są samolubni i nie rozumieją decyzji trenera. Ty rozumiesz?
– Bez wątpienia inaczej podchodzę do decyzji trenerskich dziś, niż kiedy byłem młodym graczem. To przychodzi z wiekiem. Wcześniej podejmowałem często egoistyczne decyzje. Teraz jestem o wiele szczęśliwszy: korzystam z każdej chwili do nauki, bo chcę pomóc zespołowi. Jeśli drużyna gra dobrze, jest to korzystne dla wszystkich.
Simeone jest najlepszym nauczycielem.
– To prawda. Dużo się od niego nauczyłem, nie tylko w kwestiach piłkarskich. Zmienił mój pogląd na futbol oraz wiele innych rzeczy. Zawsze będę mu wdzięczny za wspólnie spędzone lata.
Co zmienił w Tobie najbardziej?
– Przeświadczenie, że zespół jest najważniejszy. Nie jest łatwo czuć się ważnym, kiedy siedzisz na ławce rezerwowych i grasz mniej, a jest to bardzo ważne. Kiedyś myślałem również, że trener nie może pracować długo z jednym zespołem, gdyż gracze się znudzą, a okazało się, że byłem w błędzie. Jeśli wierzysz w to co robisz, gracze pójdą za Tobą, bo wiedzą, że to ma sens.
Martwisz się skróceniem kontraktu z Diego Simeone?
– Szczerze mówiąc, nie martwię się ani trochę, bo widzę go codziennie i mogę czuć się szczęśliwy ze współpracy. Oddajemy życie dla niego, więc nie przejmujemy się zbyt zapisami kontraktowymi.
Najwięcej po przyjściu Simeone zmieniło się w kwestii mentalności?
– To nie ulega wątpliwości. Wcześniej byliśmy nieregularnym zespołem, który potrafił wygrać 3-0, aby następnie przegrać 0-3. Nikt nie był z tego zadowolony. Trener przybył i dbał o zwycięstwa. Zmieniły się wszystkie aspekty życia, w tym mentalność. Ważnym było, aby gracze czuli się bezpiecznie i byli spokojni. Wszyscy mogliśmy zaprezentować najlepszą wersję siebie. W tym tkwi siła.
Jak zjednoczyć wszystkich?
– Uzyskuje się to dzięki zwycięstwom. Tylko kiedy wygrywasz, jesteś w stanie zjednoczyć wszystkich: fanów, zawodników, menedżerów. Simeone obrał swoją drogę i pokazał nam jak zwyciężać. Staliśmy się grupą graczy gotową pójść w ogień za trenerem, nawet trudnej chwili. Z silną i zjednoczoną drużyną wszystko jest łatwiejsze.
Jego gra również ewoluowała, jest teraz bardziej śmiały.
– Simeone jest inteligentny. Udało mu się ustabilizować zespół i miał dokładne wyobrażenie tego, co chce dla zespołu. Skład stawał się coraz lepszy i był silniejszy w ofensywie. W defensywie zawsze byliśmy mocni, a nowi gracze dają odpowiednią jakość.
Czy na Waszą grę wpływa również obecność Koke?
– Nie ulega wątpliwości, że czyni nasz zespół lepszym. Potrafi wybrać dobry wariant zagrania, szuka gry i wie co jest dobre dla zespołu. Im więcej graczy pokazuje się do gry, tym drużyna gra lepiej.
Koke wydaje się być graczem nie do wygryzienia ze składu.
– Futbol jest niesamowity, gdyż wszystko może zmienić się bardzo szybko. Jeśli Koke utrzyma obecny pozom, będzie bardzo trudnym rywalem dla konkurentów o miejsce w składzie.
Jest jeszcze Gabi…
– Sytuacja wygląda podobnie. Prezentuje wysoki poziom i nie jest łatwym zadaniem wskoczyć na jego miejsce. Tak długo jak będą grać dobrze, trener będzie na nich stawiał z korzyścią dla zespołu. Moim zadaniem jest udowodnić trenerowi, że jestem gotów do gry, a on musi wybrać najlepsze zestawienie graczy.
Co ciekawe, byłeś mentorem Koke, kiedy ten dołączył do pierwszego zespołu.
– To było bardzo miłe, być drogowskazem dla Koke. Pamiętam, że chłopak, który do nas przybył odznaczał się pokorą oraz chęcią do nauki. Uwielbiam go. Od początku był pokorny i chciał pracować, a potem doszła jakość. Miło było obserwować jego progres.
Czy rzadsza lub częstsza gra ma wpływ na rolę opiekuna młodszych graczy?
– Nie. Staram się pomagać jak tylko mogę. Zebrałem pewne doświadczenia podczas kariery. Grałem we Włoszech, Francji, Anglii i Portugalii, w dużych zespołach. Myślę, że mogę pomóc młodym graczom w rozwoju. Czy gram czy nie, staram się dawać maksimum na każdym polu.
Kapitanowie, Juanfran, Torres czy Griezmann są wyznacznikiem dla nowych graczy…
– Jesteśmy przykładem. Nowi gracze po przybyciu widzą nas i nie mają innego wyboru jak dołączyć do nas i pracować według naszej myśli. Wykazaliśmy na przestrzeni ostatnich lat, że ciężka praca prowadzi do tytułów. Nowi muszą wiedzieć, że trzeba się wykazać. Nie ulega wątpliwości, że może również liczyć na pomoc trenera.
Po drodze przegraliście dwa finały Ligi Mistrzów. Czy te rozgrywki stały się Waszą obsesją?
– Dla mnie nie, choć marzę o tym. Trudno byłoby wygrać Champions League, gdyby była naszą obsesją. Trzeba cieszyć się grą. Cieszę się każdym meczem i każdym zwycięstwem. Zaletą Ligi Mistrzów jest możliwość mierzenia się z najlepszymi na świecie. Dlatego kocham grać w Lidze Mistrzów i wygrywać. Na razie nie udało nam się wygrać tego trofeum, ale spróbujemy ponownie, aż w końcu się uda.
Czy czujesz, że jesteście najbardziej niewygodnym zespołem na kontynencie?
– Nie wiem, ale na pewno rywale nie lubią grać przeciwko nam, gdyż stawiamy trudne warunki. Chcemy wygrywać i być lepszym od innych.
Udało Wam się przełamać duopol Realu i Barcelony…
– Tak, to bardzo trudne rywalizować z Realem i Barceloną. To kluby z wielkimi gwiazdami, które zawsze były wielkie. Historia pokazuje, że bardzo trudno konkurować z nimi. W ostatnich latach ta sztuka udała się nam. Uwielbiamy to wyzwanie i staramy się maksymalnie, aby znów wygrać ligę.
Atlético czasem wygrywa, grając źle…
– Z pewnością, ale dajemy z siebie wszystko i walczymy do końca. Wszystkie zespoły działają bardzo dobrze fizycznie i taktycznie, więc decydują drobne różnice. Nasz zespół opiera się na pracy zespołowej.
Czego brakuje Griezmannowi, aby dorównać Messiemu i Ronaldo?
– W końcu ich dogoni, ale trudno powiedzieć kiedy to nastąpi. Griezmann potrzebuje naszej pomocy. Musi zdobywać tytuły i strzelać gole, aby konkurować z nimi, ponieważ osiągają oni znakomite statystyki. Griezmann już teraz jest niesamowity, prowadzi nas, aby zespół był konkurencyjny, a teraz potrzebuje naszej pomocy, aby dorównać im.
Plamą na jego wizerunku jest wypowiedź po meczu z Leganés?
– Każdy myślał ponownie, a on powiedział to przed kamerami i to był jedyny problem. Jestem pewien, że zrozumiał, iż może powiedzieć wszystko, ale w szatni. Wszyscy wiedzieli, że dwa remisy na początek ligi nie są odpowiednim startem, jeśli chcemy rywalizować z Realem i Barcą. To co powiedział, nie ma znaczenia. Po prostu chciał trochę wpłynąć na naszą dumę.
Czy coś się zmieniło od tamtego czasu?
– Szczerze mówiąc to wciąż ten sam dobry zespół, szczególnie w meczach domowych. Tworzyliśmy wiele szans bramkowych, ale w nasze poczynania wkradło się zbyt dużo zdenerwowania, bo wiedzieliśmy, że trzeba dobrze zacząć ligowe zmagania. Są momenty, kiedy zespołowi brakuje jeszcze pewności siebie, a sprawy nie idą we właściwym kierunku. Nie widzę jednak, aby coś się zmieniło.
Wiele się mówi o Griezmannie. A czy Twój przyjaciel Filipe Luís jest obecnie najlepszy na swojej pozycji?
– ilekroć to mówię, on się śmieje, bo myśli, że żartuję. Tu nie chodzi o przyjaźń, gdyż w Atlético jest niesamowity i robi dużo więcej niż powinien. Świetnie wyprowadza piłkę, a w defensywie jest nie do przejścia. Świetnie włącza się do ofensywnych akcji. Dobrze wie, kiedy powinien się pojawić i podejmuje dobre decyzje. To ogromny zaszczyt być przyjacielem Filipe i cieszę się, że gramy w jednym zespole.
Źródło: „Marca”