Liga Mistrzów: – Dla mnie Liga Mistrzów jest wszystkim. Od małego oglądałem, jak kolejni piłkarze wznoszą do góry to trofeum. Gdy słyszę jej hymn, czuję ciarki. Jako dzieci zawsze puszczaliśmy go sobie w naszych meczach, bo naszym marzeniem było zagrać w Lidze Mistrzów. Teraz mam okazję tego doświadczyć, a moi koledzy mogą oglądać mnie w telewizji.
Chelsea: – To mocny zespół, który gra pressingiem tak jak my. Są silni, mają bardzo dobrych piłkarzy. Będzie to trudny mecz dla każdej z drużyn. Musimy pracować od pierwszej do ostatniej minuty. Jeśli będziemy grać jako zespół, jesteśmy w stanie wyrządzić rywalom wiele krzywdy. To będzie zamknięte spotkanie z wieloma kontratakami, ale doskonale wiemy, jak grać w takich warunkach.
Atlético: – Myślę, że Atlético zasługuje na to, by wygrać Ligę Mistrzów. W tym roku, w następnym, lub kiedykolwiek. Musi się to udać. Dwukrotnie docieraliśmy już do finału i w końcu musi się nam poszczęścić, bo na to zasługujemy.
Miejsce w zespole: – Rozmawiałem przed sezonem z Simeone. Wyjaśniłem mu moją sytuację. Powiedziałem mu, że potrzebuję grać więcej, bo to już mój trzeci rok w drużynie i muszę grać. Szczerze przyznałem, że jeśli ma być jak w zeszłym sezonie, to wolę odejść i poszukać klubu, gdzie będę regularnie grał. Odpowiedział, że nie ma mowy o odejściu, bo ekipa potrzebuje mnie bardziej niż kiedykolwiek, gdyż nie może dokonywać transferów. Obiecał, że jeśli będę cały czas ciężko pracował, w tym sezonie dostanę więcej szans.
Opinia o sobie: – Zawsze ciężko pracuję, nie ma dla mnie limitów. Zawsze chcę dawać z siebie wszystko zarówno na treningach, jak i w meczach. Myślę, że pomagam zespołowi. Czuję, że chcę wygrać coś z tą drużyną. Czuję się ważniejszy, jestem częścią wielkiego klubu. Myślę o odnoszeniu sukcesów z całą ekipą, nie myślę tylko o sobie. Bardzo się zmieniłem. Na boisku dobrze myślę, gram coraz szybciej, przesuwam się do przodu. Simeone zawsze nakazuje mi nie tracić piłek. Gdy widzę, że zespół tego potrzebuje, przechodzę do bardziej ofensywnej gry. Staram się pomagać nie tylko w obronie, ale i w ataku.
Początki w Atlético: – Przyleciałem do Madrytu o dziewiątej rano, a wieczorem musiałem już trenować na pełnych obrotach. Pamiętam, że było bardzo zimno. Nie byłem przyzwyczajony do takich warunków. Ręce i stopy mi zamarzały. To był inny świat. Zawsze jednak myślę pozytywnie i modlę się, prosząc Boga, by pomógł mi przetrwać każde wyzwanie i pomagał mi stawać się silniejszym. Każdy trening i mecz tak jakby tak jakby były ostatnimi. Mam pewność siebie i pasję, dzięki którym chcę osiągać sukcesy.