Theo Hernández, który obecnie przebywa na wypożyczeniu w Alavés, udzielił wywiadu dziennikowi „AS” w przeddzień meczu przeciwko Atlético. Francuski defensor mówił o rywalizacji z macierzystym klubem, relacjach z bratem czy fantastycznym debiutanckim sezonie oraz o łączeniu przyszłości z Rojiblancos. Gracz zapewnił także, że na pewno nie będzie świętował ewentualnej bramki przeciwko ekipie Diego Simeone
Alavés, które jest beniaminkiem Primera División, ma obecnie 23 punkty na koncie, co w projekcji da 46 oczek na koniec sezonu. Tym samym zespół zapewni sobie utrzymanie, które jest prawdziwym celem. Prawda?
– Tak, tak. Zagraliśmy spektakularną pierwszą rundę i nadal musimy pracować oraz nie poddawać się. W przeciwnym razie możemy stracić komfort i spaść w tabeli. Nasze pragnienie jest jednak przeciwnie, chcemy się piąć.
Latem wyruszyłeś na wypożyczenie do Vitorii. Podoba Ci się klub, miasto, środowisko?
– Oczywiście jestem szczęśliwy w Deportivo Alavés, bardzo szczęśliwy. Teraz muszę pracować ciężej niż kiedykolwiek. Codziennie trzeba dawać z siebie wszystko, aby nie przestawać się rozwijać.
Czy śledzisz na bieżąco Atlético i czy często oglądasz mecze w telewizji, kiedy to możliwe?
– Tak, oglądam wszystkie mecze. W czerwcu z powrotem będę w Atleti, co mnie cieszy i motywuje.
Zwracasz uwagę wielu klubów. Co możesz powiedzieć o zainteresowaniu Olympique Marsylia?
– Nie interesuję się tym. To kwestie mojego agenta. Jedyne co muszę robić to grać jak najlepiej, aby się rozwijać. Zachowuję spokój i obecnie myślę o Deportivo Alavés. Patrzę również w przyszły sezon z myślą o powrocie do Madrytu.
Ale to nie byle jaki klub. Powinien być Tobie bliski jako marsylczykowi.
– Tak, ale teraz jestem tutaj. Muszę być skoncentrowany i nie chcę, aby cokolwiek mnie rozpraszało.
Czy miałeś wątpliwości opuszczając Madryt na rzecz małego miasteczka i jak po czasie oceniasz ten ruch?
– Jestem szczęśliwy, bo trafiłem do ładnego miasta z wielkim klubem i świetnymi kibicami. Jestem zadowolony, gdyż rozgrywamy świetny sezon. Punkty, które mamy obecnie, pozwalają nam ze spokojem myśleć o awansie. Niewielu uważało, że beniaminka stać na awans do półfinału Copa del Rey.
Czy mecz z Atleti będzie najważniejszym w sezonie?
– Zgadza się. Podejdę do meczu z największym entuzjazmem. Zresztą moi koledzy również. Fakt, że nie mogłem zagrać na Vicente Calderón motywuje mnie jeszcze bardziej.
Załóżmy, że zdobędziesz bramkę przeciwko Atleti. Będziesz celebrował?
– Nie, nie, nigdy. Atleti jest moim zespołem. Jestem szczęśliwy w Vitorii, ale nie będę świętował bramki.
Czy masz stały kontakt z bratem?
– Tak, rozmawiamy codziennie, nie tylko o piłce. On udziela mi rad, a ja jemu. Właściwie nasze konwersacje dotyczą spraw osobistych, ale to nic szczególnego.
Zdarza Ci się działać gwałtownie i popełniać błędy tak jak w 47. minucie meczu z Deportivo w Pucharze Króla, kiedy otrzymałeś czerwoną kartkę, a Twój zespół musiał przez całą połowę grać w osłabieniu. Czy brat mówi Ci, co powinieneś poprawić?
– Tak, mówimy tym co dzieje się z nami i dzielimy opiniami, aby pomóc sobie nawzajem. Takie rzeczy jak z meczu z Depor są dyskutowane. Trzeba uczyć się na błędach i nie myśleć zbyt wiele o przeszłości. Należy patrzeć w przyszłość.
Rozmawiasz z innymi graczami Rojiblancos?
– Tak. Od czasu do czasu rozmawiam z innymi, gdyż mam tam dobrych przyjaciół i bardzo się z tego cieszę.
Czy dyrekcja sportowa Atleti kontaktuje się z Tobą?
– Zdarzają się telefony i często słyszę, że są zadowoleni z mojej gry podczas pierwszego sezonu w Primera División. Nie zapominaj, że w ubiegłym roku grałem z młodzieżowcami. Prawda jest taka, że są bardzo zadowoleni.
Jakie rady i spostrzeżenia zwykle płyną ze strony Atlético?
– Mówią, że powinienem kontynuować pracę, aby się rozwijać i nigdy nie poddawać.
Pomówmy o Atleti i jego grze. Jak zapatrujesz się na pojedynek na Mendizorroza?
– Mamy wspaniały zespół, który nigdy się nie poddaje. Atleti jest trudnym przeciwnikiem, ale wyjdziemy z największym entuzjazmem, aby spróbować wygrać. Mamy wolę walki i spróbujemy wygrać.
Jak trzeba grać przeciwko drużynie Diego Simeone? Będziecie czekać na kontry?
– Musimy być silni, walczyć o każdą piłkę i nie poddawać się ani na chwilę. Potem trzeba jeszcze zdobyć bramkę. Ponadto zobaczymy jak rywale podejdą do meczu i wtedy będziemy musieli podjąć odpowiednie decyzje.
Jesteś optymistą? Alavés wygra?
– Oczywiście, ze wygramy. Chociaż Atleti jest moim zespołem, teraz reprezentuję Alavés i chcemy wygrać. Musimy wyjść z odpowiednią mentalnością.
Na początku sezonu uzyskaliście cenny remis dzięki ładnej bramce Manu Garcíi. To spowoduje, że rywale podejdą do meczu z należytym szacunkiem?
– Na pewno nie przyjadą z myślą o łatwym zwycięstwie. Postarają się osiągnąć przewagę i wygrać.
Alavés może zagrać czterema lub pięcioma obrońcami. Które ustawienie będzie najwygodniejsze?
– Dla mnie to trochę obojętne. Jestem szczęśliwy, kiedy mogę zagrać na boku i uczestniczyć w atakach drużyny. Prawdą jest, że przy trzech środkowych obrońcach mam więcej swobody, gdyż jest większa asekuracja. Niemniej odnajduję się również przy ustawieniu z czterema defensorami.
Kiedy zapędzasz się pod pole karne rywali, masz plan co chcesz zrobić?
– Zgadza się. Pracuję na bramki i asysty, ale trzeba wiedzieć, kiedy można sobie pozwolić na wyjście, a kiedy nie.
W Vitorii najlepiej dogadujesz się z Alexisem Ruano?
– To prawda, jesteśmy dobrymi przyjaciółmi. Jest dla mnie jak starszy brat lub ojciec. Bardzo dużo mi pomaga dzięki swojemu doświadczeniu.
Źródło: „AS”