W wieku 19 lat, rozgrywając swój debiutancki sezon w Primera, czeka cię ważny mecz na Bernabéu. Są nerwy?
– Tak, będzie to mój pierwszy występ na tym stadionie. Staram się jednak traktować to po prostu jako kolejne spotkanie. Real to wielka i mocna ekipa, ale postaram się zagrać najlepiej, jak potrafię.
Na kostkach prawej dłoni wytatuowałeś sobie datę debiutu w Primera.
– Tak, to był mecz przeciwko Sportingowi. Od małego moim marzeniem była gra w hiszpańskiej ekstraklasie. Dlatego zdecydowałem się na ten tatuaż, by to upamiętnić. Tak naprawdę do niedawna nie sądziłem nawet, że uda mi się zrealizować mój cel.
Jeszcze rok temu grałeś w drużynie młodzieżowej…
– Jeśli mam być szczery, nie odczułem większej zmiany. Mówili mi, że czeka mnie duży przeskok i że wiele rzeczy będzie zupełnie innych, ale ja tak tego nie widzę.
Pewne rzeczy da się jednak zauważyć. Na przykład dziesięć żółtych kartek…
– Takie rzeczy będą się poprawiać wraz z nabieraniem doświadczenia i rozgrywaniem kolejnych meczów. Cały czas uczę się rzeczy, których powinienem unikać. W tym względzie bardzo pomaga mi Alexis. Świetnie się z nim dogaduję i czerpię z jego doświadczenia. Przeżył wiele w futbolu i wiem, że chce mnie nauczyć wielu przydatnych kwestii. W pewnym sensie jest dla mnie jak ojciec.
Brylujesz w Vitorii, ale jesteś zawodnikiem Atlético, do którego dołączyłeś w młodym wieku razem ze swoim bratem, Lucasem…
– Tak, miałem wtedy 10 lat. Grałem w Rayo Majadahonda i gdy pojawiła się możliwość dołączenia do Atlético, poczułem się wspaniale. Dziś jestem w miejscu, w którym jestem, dzięki Atlético i mojej mamie, która zabierała mnie na mecze i dbała, bym rozwijał swój talent. Wysiłek się opłacił.
W lecie pytały o ciebie City i Barcelona. Atlético podpisało z tobą nowy kontrakt i wypożyczyło na rok do Vitorii…
– To prawda, że chciały mnie inne kluby. Nie miałem jednak wątpliwości, że najlepszą opcją jest dla mnie pozostanie w Atlético. Wiedziałem też, że muszę iść i grać. Było kilka ofert, ale wspólnie z agentem uznaliśmy, że najlepszy ruchem będzie przeprowadzka do Vitorii. Idzie mi bardzo dobrze i wiem, że bardzo się tu rozwijam.
Ostatnio mówi się o zainteresowaniu Realu…
– Słyszałem o tym. Zachowuję jednak spokój, bo to nie pierwszy raz, gdy pojawiają się informacje łączące mnie z dużym klubem. Jestem piłkarzem Atlético.
Piłkarz Atlético mógłby powiedzieć „tak” Realowi?
– Nie wiem. Jeśli odejście tam byłoby najlepszym rozwiązaniem dla danego gracza, pewnie musiałby zdecydować się na taki ruch. Każdy przypadek jest inny. Wszystko zależy od piłkarza.
Ujmę to inaczej. Jeśli najlepszym rozwiązaniem byłoby dla Ciebie dołączenie do Realu, powiedziałbyś „tak”?
– Nie, w tej chwili jestem spokojny, w Atlético czuję się bardzo dobrze. Na razie skupiam się tylko na grze w Alavés. Co przyniesie przyszłość? Zobaczymy.
Źródło: „AS”