Rok temu Twój brat stawiał tu pierwsze kroki w zespole. W tym roku przyszedł czas na Ciebie. Jak się z tym czujesz?
– Tak, to dość emocjonujący moment. Prawda jest taka, że jestem bardzo zadowolony, że mogę tu być i, przede wszystkim, grać u boku mojego brata.
Jakie to uczucie grać w Atlético razem z bratem? Marzyłeś o tym kiedykolwiek?
– Nie, dzisiejsze spotkanie było czymś, o czym wcześniej nie myślałem. Czuję się znakomicie. Mój brat zawsze mnie we wszystkim wspiera.
Jakie wiadomości przekazywał Ci sztab szkoleniowy podczas dotychczasowej pretemporady?
– Nic szczególnego. Wiem po prostu, że mam ciężko pracować i uczyć się od najlepszych.
Ludzie żyją teraz informacjami o Vietto w Barcelonie. Jak reaguje na to szatnia?
– Jesteśmy spokojni. Luciano jest zawodnikiem Atlético.
Myślisz, że zostanie?
– Tak.
Jak ocenisz pierwszy sparing?
– Był w porządku. Przygotowywaliśmy się do tego meczu dwa tygodnie, zasłużenie wygraliśmy i teraz skupiamy się już na podróży do Australii, gdzie rozegramy dwa kolejne spotkania.
Być może będziecie z bratem konkurować o tę samą pozycję…
– Cóż, takie jest życie. Nie my o tym decydujemy.
Jaką rolę przewiduje dla Ciebie sztab szkoleniowy? Będziesz zmiennikiem Filipe?
– Moim celem jest kontynuowanie ciężkiej pracy na treningach, dzięki której mam nadzieję wywalczyć sobie miejsce w składzie.
Mówi się, że sporo ekip z Primera División chce Cię wypożyczyć. Co byś wolał – pograć rok w innej ekipie czy zostać w Atlético, dostając stosunkowo mało szans?
– Chcę grać i potrzebuję minut. W moim wieku to bezcenne. Na razie jednak jestem piłkarzem Atlético.
Jak ocenisz grę Numancii?
– Cóż, no prawda jest taka, że zagrali dobrze, podawali dobrze, nie wiem, dobrze trzymali pressing…
Jak podobał Ci się szturm kibiców na murawę po końcowym gwizdku?
– Fajna sprawa. To miłe uczucie, gdy dzieci podchodzą i chcą autograf, zdjęcie, koszulkę.