Nareszcie. Po kilku tygodniach spekulacji, plotek, doniesień i negocjacji, Atletico Madryt wreszcie sprowadziło na Vicente Calderon napastnika, którego zadaniem będzie zastąpienie Radamela Falcao. Wybór padł na Davida Villę, o którym na przestrzeni kilkunastu ostatnich dni nikt nie wspominał, a który zaraz po odejściu El Tigre był jednym z głównych kandydatów na nowego snajpera Rojiblancos. Co ciekawe jego ksywka, czyli El Guaje, w języku asturyjskim oznacza Dzieciak. W pewnym więc sensie wszyscy Ci, którzy chcieli oglądać w barwach Atletico Madryt El Nino nie mogą być zawiedzeni, bo przecież ich życzenie się spełniło…
Wracając jednak do Davida Villi – kim jest nowy nabytek Rojiblancos? Najkrócej można opisać go jako 31-letniego napastnika, najlepszego strzelca w historii reprezentacji Hiszpanii; człowieka, który w swoim dorobku nie ma chyba tylko jednego trofea: Pucharu Konfederacji. Nie grzeszy wzrostem (1.75m), ale co z tego, skoro bramki potrafi zdobywać jak mało kto. Gdyby nie dwa ostatnie sezonu, to można byłoby również powiedzieć, że jest to snajper, który w każdym swoim w pełni profesjonalnym sezonie strzelił co najmniej 20 goli. Przyjrzyjmy się zatem kolejnym etapom jego kariery.
SPORTING GIJON
3. grudnia 1981 roku. W Langreo na świat przychodzi David Villa Sánchez, który już od swoich najmłodszych lat kocha piłkę nożną. Choć jego talent został dostrzeżony, to jednak nie wszyscy wierzyli, że może mu się udać zrobić karierę. Real Oviedo nie chciał go włączyć w swoje szeregi, gdyż ówczesny sztab szkoleniowy stwierdził, że El Guaje jest… zbyt niski, by móc być dobrym piłkarzem. Hiszpan dołączył więc do Sportingu Gijon, co było podyktowane m.in. tym, że jego idol, Quini, był (a właściwie nadal jest) legendą tego klubu.
Po szlifowaniu swoich umiejętności w drużynach juniorskich, w połowie 1999 roku David został włączony do drużyny rezerw. W ciągu dwóch lat strzelił 25 goli w nieco ponad 70 meczach, dostając tym samym szansę debiutu w pierwszym zespole pod koniec rozgrywek 2000/2001. Przed rozpoczęciem kolejnego sezonu Villa został na stałe przeniesiony do kadry seniorów. Los Sportinguistas grali wówczas w Segunda Division. Na przestrzeni dwóch lat El Guaje wystąpił w blisko 80 spotkaniach, w których zdobył 38 bramek. Nie mogło to nie zostać zauważone i w lecie 2003 roku Hiszpan zmienił otocznie.
REAL SARAGOSSA
Sporting Gijon znajdował się wówczas w na tyle kiepskiej kondycji finansowej, że sprzedał swojego najlepszego napastnika za około 3.000.000 €. Kupił go Real Saragossa, który wzmacniał skład po awansie do La Liga. Jeżeli ktokolwiek wątpił wówczas, że 21-latek poradzi sobie w Primera Division, to David bardzo szybko te wątpliwości rozwiał. W pierwszym sezonie trafił do bramki rywali 17 razy (w tym ustrzelił hat-tricka przeciwko Sevilli; padł wtedy remis 4-4), a 4 kolejne trafienia dołożył w Copa del Rey. Los Blanquillos byli rewelacją tych rozgrywek, docierając do finału i pokonując w nim po dogrywce Real Madryt 3-2. Oczywiście Villa strzelił jednego z goli i został okrzyknięty bohaterem.
Po tym sukcesie na jego cześć kibice Realu Saragossa ułożyli przyśpiewkę: Illa, illa, illa, Villa maravilla! Maravilla w tym kontekście należy tłumaczyć jako cudowny. Dzięki zdobyciu Pucharu Hiszpanii El Guaje miał szansę w sezonie 2004/2005 wystąpić w europejskich pucharach, w których jego zespół poradził sobie całkiem nieźle (dotarli do 1/8 finału), a on sam strzelił 3 gole w 10 meczach. W La Liga David radził sobie tak, jak rok wcześniej i w 35 występach zdobył 15 bramek. Trafił m.in. przeciwko FC Barcelonie, a w starciu z Sevillą zaliczył dublet.
VALENCIA
W lecie 2005 roku Real Saragossa był w nieciekawej kondycji finansowej, stąd też zdecydowano się sprzedać Villę, żeby do klubowej kasy mogło wpłynąć trochę pieniędzy. 23-letniego wówczas napastnika zgarnęła Valencia, która zapłaciła Los Blanquillo 12.000.000 €. Sezon 2005/2006 był dla El Guaje niezwykle udany. 25 trafień w La Liga dało mu tytuł wicekróla strzelców (przegrał o 1 bramkę z Samuelem Eto’o) oraz pozwoliło na zgarnięcie pierwszego w karierze Trofeo Zarra. Hiszpan strzelił mnóstwo ważnych goli, przyczyniając się m.in. do pokonania Realu i Barcelony, a jego bramka z Deportivo została okrzyknięta jako jego najładniejsza (Villa pokonał bramkarza strzałem z ponad 50 metrów). 23. kwietnia 2006 roku El Guaje dokonał czegoś niezwykłego. Na San Mames w meczu przeciwko Athletic Bilbao (3-0) ustrzelił hat-tricka w pięć minut, trafiając do siatki w okresie od 80. do 85. minuty.
Kolejny sezon wychowanek Sportingu Gijon rozpoczął jako partner Fernando Morientesa. Wspólnie strzelili aż 43 gole, a David m.in. zadebiutował w Lidze Mistrzów, w której pomógł Valencii dojść aż do ćwierćfinału. Choć w lidze trafiał rzadziej (tylko 15 bramek), to i tak był jednym z najlepszych napastników w La Liga. W październiku 2006 roku znalazł się także na liście 50 zawodników nominowanych do Złotej Piłki. Sezon 2007/2008 był jednym z najcięższych nie tylko dla El Guaje, ale dla Los Che ogółem. W ciągu jednych rozgrywek zespół Nietoperzy prowadziło aż trzech trenerów. Choć w La Liga i w Lidze Mistrzów Valencia rozczarowywała, to w Copa del Rey zdołała osiągnąć finał, w którym pokonała Getafe. Swój wkład miał w to oczywiście 25-letni wówczas napastnik. Co ciekawe, w swoim 100. występie w Primera Division w barwach Los che, wychowanek Sportingu Gijon ustrzelił hat-tricka przeciwko Levante. Z kolei w ostatniej kolejce dwukrotnie pokonał bramkarza Atletico Madryt, kończąc rok z 18 ligowym golami na koncie.
Przed rozpoczęciem sezonu 2008/2009 Villa przedłużył swój kontrakt z Valencią do końca czerwca 2014 roku. Wcześniej próbował go ściągnąć Real, jednak negocjacje zakończył się fiaskiem. Ówczesny trener Królewskich, Bernd Schuster, powiedział: – David nie ma ambicji. Na odpowiedź El Guaje nie trzeba było długo czekać: – Ambicje w piłce nożnej pokazuje się nie poprzez usta, ale poprzez nogi. Można mnie oskarżać o wiele rzeczy – o to, że mam zły dzień, że marnuję okazje itd. – ale nie można mi zarzucać braku ambicji. Zawsze byłem ambitny, jestem i będę. Udowadniałem to we wszystkich moich klubach i w reprezentacji. W międzyczasie wychowanek Sportingu Gijon na Mistrzostwach Europy zdobył złoty medal, zostając jednocześnie najlepszym strzelcem turnieju.
W tamtym sezonie wszystko to, co najlepsze, Villa pokazywał w La Liga. Hiszpan nastrzelał wówczas aż 28 goli. Mimo to przegrał rywalizację z Samuelem Eto’o (34 trafienia). W połowie rozgrywek El Guaje zajął wysokie miejsca w dwóch najważniejszych plebiscytach na piłkarza roku. Co ciekawe, zgodnie z obietnicą, po zdobyciu gola przeciwko Sportingowi Gijon David się nie cieszył, tylko spokojnie wrócił na swoją połowę. Rozgrywki 2009/2010 były jego ostatnimi w barwach Valencii. Przed ich rozpoczęciem znów pełno było plotek o jego odejściu, ale sam zawodnik szybko je uciął. Mimo to w trakcie sezonu kilka razy wyraźnie nie zgadzał się z decyzjami ówczesnego trenera Los Che, Unaia Emery’ego. Sezon zakończył z 28 bramkami w 45 występach we wszystkich rozgrywkach.
FC BARCELONA
19. maja 2010 roku ogłoszono, że Villa zostanie nowym piłkarzem FC Barcelony, a kwota transferu to 40.000.000 €. El Guaje podpisał czteroletni kontrakt z możliwością przedłużenia o kolejny rok. Na jego prezentacji pojawiło się aż 35.000 kibiców i wszyscy liczyli na to, że wychowanek Sportingu Gijon będzie dużym wzmocnieniem. Hiszpan pierwszego gola dla Dumy Katalonii strzelił już w swoim oficjalnym debiucie. Z kolei w swoim pierwszym El Clasico David zdobył dwie bramki, a Barca pokonała wówczas Real aż 5-0. Generalnie pierwszy rok na Camp Nou był dla niego bardzo udany, a przypięczętował to gol strzelony w finale Ligi Mistrzów, w którym Blaugrana ograła 3-1 Manchester United.
Sezon 2011/2012 rozpoczął się dla niego całkiem nieźle. Villa zdobył fantastyczną bramkę w pierwszym meczu o Superpuchar Europy, w którym Barcelona zremisowała 2-2 z Królewskimi. Niestety w rewanżu El Guaje obejrzał w końcówce czerwoną kartkę po starciu z Mesutem Ozilem. 17. września 2011 roku 29-letni wówczas napastnik trafił dwa razy w kanonadzie, jaką w Pampelunie urządziła sobie Duma Katalonii (8-0). Ogromny pech dopadł Davida w trakcie Klubowych Mistrzostw Świata. W starciu z Al Sadd Hiszpan doznał kontuzji, która wykluczyła go z gry do końca sezonu, przez co przegapił m.in. Euro 2012.
Do pełnej sprawności Villa wrócił dopiero na początku poprzednich rozgrywek. Mimo ciężkiego powrotu po długotrwałej rekonwalescencji i kłopotów z miejscem w składzie, El Guaje zdołał zdobyć 16 bramek, trafiając m.in. w rewanżowym spotkaniu z Milanem w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. Mimo to FC Barcelona nie ukrywała, że chce się z napastnikiem rozstać, gdyż nie widzi go w swojej kadrze, szczególnie po przyjściu Neymara. Dlatego też dziś wszyscy możemy cieszyć się z tego, że wychowanek Sportingu Gijon będzie w przyszłym sezonie grał dla Atletico Madryt. Biorąc pod uwagę cenę, jaką Rojiblancos muszą zapłacić, wydaje się to niesamowitą okazją.
REPREZENTACJA HISZPANII
Na koniec kilka słów o reprezentacji Hiszpanii, w której jest w końcu najlepszym strzelcem w historii. Na chwilę obecną jego bilans to 92 mecze i 56 goli, a z pewnością to jeszcze nie koniec. Tak naprawdę El Guaje prawie w ogóle nie grał w kategoriach młodzieżowych, a swoją prawdziwą przygodę z La Roja rozpoczął mając 24 lata. Od tego czasu występuje w drużynie narodowej dość regularnie, zbierając kolejne trafienia. Na swoim koncie ma m.in. Mistrzostwo Europy (a także tytuł króla strzelców tej imprezy) i Mistrzostwo Świata. Brakuje mu tylko Pucharu Konfederacji, którego, mimo dwóch podejść, nie udało się wywalczyć. Najlepszym okresem były dla niego lata 2008-2010, choć teraz z rywalizacji z Fernando Torresem, Alvaro Negredo i Roberto Soldado nadal wychodzi obronną ręką. Na ostatnim Confederations Cup w Brazylii popisał się hat-trickiem w starciu z Thaiti (10-0).